EBL. Znów remis w wielkim finale. "Do Torunia jedziemy z nastawieniem, że jest 0:0"

Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić i Szymon Szewczyk
Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić i Szymon Szewczyk

Jak wielka jest różnica między 3:1, a 2:2? Przekonali się o tym koszykarze Anwilu Włocławek, którzy przegrali w czwartek w Hali Mistrzów 82:83. Wielki rzut Aarona Cela sprawił, że w finale mistrzostw Polski mamy remis.

Koszmarna pierwsza kwarta w wykonaniu Anwilu Włocławek sprawiła, że przez kolejne części meczu Rottweilery musiały gonić wynik, co udało się w trzeciej odsłonie. Szalona gonitwa nie była jednak szczęśliwa w samej końcówce, którą przejął najpierw Robert Lowery, a później Aaron Cel. Wygrana Polskiego Cukru Toruń sprawiła, że rywalizacja w wielkim finale rozpoczęła się od nowa i już w niedzielę obie ekipy zmierzą się w grodzie Kopernika.

- Jak się przegra jednym punktem, jednym rzutem w ostatnich sekundach, to trudno jest cokolwiek powiedzieć. Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę, mieliśmy 13 strat. Widzimy, że rywale mieli 22 punkty ze strat i jest dużo rzeczy, których sami sobie jesteśmy winni. Teraz nie jest czas na płakanie, teraz przyszedł czas, by wszyscy pokazali, co mają w gaciach. Trzeba odpocząć i pojechać do Torunia z nastawieniem, że mamy 0:0 i pokazać, ze wciąż jesteśmy w grze - mówił po meczu Igor Milicić.

Całe spotkanie stało pod znakiem... słabej skuteczności z rzutów wolnych - goście z Torunia w tej statystyce mieli 40%, włocławianie koło 60%. Zdaniem trenera Milicica to nie egzekucja rzutów wolnych zaważyła na porażce we własnej hali.

ZOBACZ WIDEO Mateusz Bieniek wychwala Wilfredo Leona. "Super chłopak"

Czytaj także: EBL. "Wsad sezonu". Ivan Almeida poleciał nad Damianem Kuligiem! (wideo)

- Jesteśmy o 1/3 lepsi pod tym względem niż Polski cukier Toruń, oni mają 40% za 1, my 60. Każdy mały detal decyduje o wyniku spotkania - faul techniczny, złe zastawienie, a nie rzut wolny w ostatnich sekundach - uciął krótko trener Rottweilerów.

W końcówce dwa rzuty wolne miał Aaron Broussard, ale Amerykanin niezbyt pewnie czuł się tego dnia na linii i w ostatnich sekundach wykorzystał tylko jedną z dwóch prób, która dała dwa punkty przewagi. To właśnie chwilę później skrzydłowy reprezentacji Polski trafił zza łuku na zwycięstwo Twardych Pierników.

Czytaj także: EBL. Kamil Łączyński: Nie przejmuje się tym, co piszą o mnie w internecie

- Ciężkie spotkanie i ciężkie zakończenie, ale różnica i kluczowe momenty były w pierwszej połowie, bo wtedy popełniliśmy zbyt dużo błędów. Musimy wszystko teraz przeanalizować i podejść lepiej do kolejnego meczu - krótko skomentował Broussard.

Wiadomo już, że obie ekipy zagrają jeszcze co najmniej raz we Włocławku. Kolejny mecz jednak w niedzielę o 17:30.

Komentarze (10)
avatar
Anwil ponad wszystko
7.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
W pape to dostaliście w 3 meczu, gdy Anwil was zwalcowal na plus 25 i w trzeciej kwarcie bylo dawno juz po meczu. Wtedy można powiedzieć, ze dostaliście w pape, az sie oblizneliscie. W tym mecz Czytaj całość
avatar
ֆzαкαlucћ jcnm
7.06.2019
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
To dobrze, że jedziecie do Torunia z nastawieniem, że jest 0-0....jak przyjechaliście na pierwszy mecz to dostaliście w pape ;) 
avatar
M70
7.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
To kwestia kluczowa dla Torunia. Ale chyba łatwiej nam mimo wszystko zagrać bez Roberta niż Anwilowi ze słabszym Almeidą. Lowery szarpnął w 4 kwarcie ale jego straty napędziły Anwil wcześniej. 
avatar
M70
7.06.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Kwestia kluczowa. Czy i kiedy padnie Almeida. Jak na razie gra niesamowicie. Wielkie uznanie. Ale Florence także grał na niesamowitym poziomie a w momencie kiedy był potrzebny, padł. Almeida tr Czytaj całość
avatar
MoronHunter
7.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
PRZYNAJMNIEJ raz to w Toruniu. A najpewniej dwa razy. I niech o wyniku 4:3 dla Torunia zadecyduje też rzut w ostatnich sekundach, stawiam na poniewieranego przez "ekspertów" Roba.