Przed dwoma laty Greczynki rozegrały tylko trzy spotkania podczas mistrzostw Europy rozgrywanych we Włoszech. Wszystkie przegrały i słuch o nich zaginął. 24 miesiące później koszykarki z Hellady są o krok od awansu na przyszłoroczne mistrzostwa świata! Wystarczy, że podopieczne Kostasa Missasa pokonają w sobotę lepszego z pary Łotwa-Włochy. Już teraz Greczynki mogą radować się z najlepszego miejsca w historii występów na mistrzostwach Europy, bowiem wygrywając ze Słowacją zajmą w najgorszym wypadku 6. miejsce.
- To był bardzo trudny mecz. Znalazłyśmy jednak serce i duszę żeby wygrać to spotkanie - powiedziała Styliani Kaltsidou, czołowa zawodniczka Grecji. 26-letnia skrzydłowa nie miała swojego najlepszego dnia (2/10 z gry), czego nie można powiedzieć o duecie Evanthia Maltsi-Dimitra Kalentzou. O ile występ tej pierwszej nie jest żadnym zaskoczeniem, o tyle postawa doświadczonej rozgrywającej może być niemałą niespodzianką. Do tej pory Kalentzou pokazywała się jako solidna rozgrywająca, wypatrująca lepiej ustawione koleżanki. Tymczasem podczas piątkowej batalii zanotowała tylko jedną asystę, ale aż 21 punktów. Dwa "oczka" więcej dorzuciła Maltsi, która toczy korespondencyjny pojedynek z Anete Jekabsone-Zogotą o tytuł najlepszej strzelczyni turnieju.
Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando Greczynek, które kontrolowały wydarzenia na parkiecie i wypracowały sobie 10-punktową przewagę. Nasze południowe sąsiadki mogły tego dnia liczyć tylko i wyłącznie na Martinę Gyurcsi, autorkę 23 punktów i 12 zbiórek. Kompletnie zawodziła natomiast Zuzana Zirkova, dotychczasowa liderka Słowaczek. Czołowa strzelczyni Gambrinusa Brno rozegrała najgorsze spotkanie na tych mistrzostwach, notując 2 punkty przy fatalnej skuteczności z gry - 1/13.
Iskierka nadziei dla Słowaczek zapaliła się w trzeciej kwarcie. Do fenomenalnej Gyrucsi dołączyły chwilowo Kupcikova i Laskova, dzięki czemu Grecja oddała prowadzenie. Pod koniec tej części gry było nawet 47:40 dla wicemistrzyń Starego Kontynentu sprzed 12 lat. Podopieczne trenera Missasa zreflektowały się jednak w samą porę i odpowiedziały równie imponująco w czwartej odsłonie.
Gra punkt za punkt utrzymywała się co prawda do 37 minuty, lecz końcówka należała już tylko do koszykarek z Hellady. Ostatnie sześć punktów w meczu zdobyła Maltsi, bohaterka triumfatorek. Warto również zwrócić uwagę na bardzo dobrą postawę Greczynek na linii rzutów wolnych, gdzie na 32 próby wykorzystały aż 27 rzutów.
- Za 17 godzin musimy rozegrać kolejny trudny mecz. Przed dzisiejszym pojedynkiem powiedzieliśmy sobie, że zapominamy o wszystkim, co się do tej pory wydarzyło. Słowaczki prezentowały szaloną defensywę, a my skutecznie kończyliśmy akcje w ataku. Musimy jednak znaleźć więcej serca i spokoju na trudny, sobotni mecz - powiedział Missas.
Grecja - Słowacja 64:59 (17:11, 15:14, 10:22, 22:12)
Grecja: Maltsi 23, Kalentzou 21, Kaltsidou 8, Chatzinikolau 5, Papamichail 4, Kosma 2, Dimitrakou 1, Sotiriou 0.
Słowacja: Gyurcsi 23 (12 zb), Laskova 9, Kupcikova 8, Tetemondova 5, Jurcenkova 4, Zirkova 2, Carnoka 2, Vynuchalova 2, Palusna 2, Hrickova 2, Borovickova 0.