Finał EBL. Tomasz Śnieg gra jak profesor. "Myślę, że nie zawodzę"

Newspix / Sławomir Kowalski / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg
Newspix / Sławomir Kowalski / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg

- Cieszę się, bo mam całkiem dużą rolę w tegorocznych play-off. Myślę, że nie zawodzę. Robię dużo małych rzeczy, które ciągną zespół do góry - mówi Tomasz Śnieg, rozgrywający Polskiego Cukru Toruń.

- Tomasz Śnieg gra w tych play-off jak profesor. Jestem pod ogromnym wrażeniem - powiedział Wojciech Kamiński w programie "StudioAdRom Max", prowadzonym przez Adama Romańskiego, dziennikarza Polsatu.

30-letni Tomasz Śnieg bardzo pozytywnie zaskakuje swoją grą w tegorocznym finale. Do tej pory był znany jako solidny zmiennik, teraz wskoczył na znacznie wyższy poziom.

To on właśnie Śnieg był jednym z architektów zwycięstwa Polskiego Cukru w niedzielnym starciu z Anwilem Włocławek. Torunianie wygrali 74:70 i prowadzą w serii do czterech zwycięstw 3:2.

ZOBACZ WIDEO Leszek Krowicki pod obstrzałem. Iwona Niedźwiedź: Nie widzę żadnego stylu

W tegorocznym finale koszykarz przeciętnie notuje ponad sześć punktów i cztery asysty. W ostatnim spotkaniu dyrygował drużyną w kluczowych momentach. Lider zespołu Robert Lowery patrzył na jego popisy z ławki rezerwowych.

- Cieszę się, bo mam całkiem dużą rolę w tegorocznych play-off. Myślę, że nie zawodzę Żona mi zawsze powtarza, że od lat dobrze prezentuje się w play-off. I nie chodzi tutaj o samych statystykach, ale o takich kwestiach, których trenerzy ode mnie wymagali. To są małe rzeczy, które ciągną drużynę do góry - podkreśla Śnieg w rozmowie z WP SportoweFakty.

Koszykarz jest zdania, że kluczowy dla losów tej rywalizacji mógł być zwycięski rzut Aarona Cela w czwartym spotkaniu finałowym. Reprezentant Polski trafił do kosza z ponad dziewięciu metrów. Po nim Śnieg z radości aż ucałował Cela w czoło. Obaj w żartach porównują tę sytuację do MŚ 98' w piłce nożnej. Wtedy to Laurent Blanc ucałował bramkarza Fabiena Bartheza. Celowi ten obrazek jest doskonale znany, bo urodził się i wychował we Francji.

- Rzut Aarona Cela mógł być kluczowym momentem w tej serii. Ten rzut nas bardzo nakręcił, uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać Anwil. Przy 1:3 bylibyśmy pod ścianą. Nie oszukujmy się: trudno byłoby nam wygrać trzy mecze z rzędu z tak dobrą drużyną - mówi Snieg.

Zobacz także: Finał EBL. Kamił Łączyński: Mamy problem z egzekucją zagrywek

Torunianie zaczynają coraz mocniej wykorzystywać swoją przewagę pod koszem. Najlepsze zawody w finale rozegrał Cheikh Mbodj, który zdobył 16 punktów. - Od początku chcieliśmy uruchomić naszych podkoszowych. Mamy najlepszy zestaw w lidze pod tym względem. Różnie z tym bywało w tej serii, ale w końcu znaleźliśmy receptę. Wprowadziliśmy dwie nowe zagrywki, które zafunkcjonowały. Nasi podkoszowi dobrze upychali się pod samym koszem - ocenia rozgrywający.

W wielkim finale PLK Polski Cukier prowadzi z Anwilem 3:2. Szóste spotkanie finałów odbędzie się w środę 12 czerwca. Początek meczu w Hali Mistrzów zaplanowano na godzinę 17:30.

- Zmęczenie jest coraz większe, więc ta liczba strat będzie niestety rosła. Kluczowe będzie ich ograniczenie. Kto popełni mniej błędów, będzie mistrzem Polski - uważa.

Zobacz inne teksty autora

Zobacz także: EBL. Arka Gdynia. Medal jest, czas budować nową drużynę. Prezes klubu: Chcemy grać w EuroCupie

Komentarze (1)
avatar
Asphodell
12.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ale że jak to? Gra jak profesor? Przecież zdaniem włocławskich znawców i ekspertów, co to koszem interesują się dłużej niż najstarsi górale pogodą nazwali go 1-ligową miernotą. To kto ma rację?