Finał EBL. Mistrz Polski pod ścianą. Pięć wskazówek dla Anwilu Włocławek

Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić i Szymon Szewczyk
Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Igor Milicić i Szymon Szewczyk

Anwil, podobnie jak w serii z Arką, znów stoi pod ścianą. Przegrywa z Polskim Cukrem 2:3 i nie może się już pomylić, jeśli marzy o zdobyciu mistrzostwa Polski. Oto pięć wskazówek dla włocławian przed kluczowym spotkaniem w finale EBL.

[b]

1. Ograniczyć liczbę strat[/b]

W dwóch ostatnich meczach, które włocławianie przegrali 82:83 i 70:74, podopieczni Igora Milicicia popełnili za dużo błędów w ataku - odpowiednio 20 i 17.

Mistrzowie Polski grali nonszalancko, podejmowali kiepskie decyzje, które wybijały zespół z rytmu. Sami zawodnicy przyznawali, że był problem z egzekucją zagrywek.

- Ta liczba strat jest nie do przyjęcia. Musimy bardziej szanować piłkę. Ktoś mi kiedyś powiedział, że straty muszą kręcić się wokół liczby "dziesięć". Wtedy są na akceptowalnym poziomie - mówi Szymon Szewczyk, podkoszowy Anwilu.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Polska - Izrael. Efektowna wygrana przysłoniła mankamenty kadry? "Nie chwalmy piłkarzy za bardzo"

Włocławianie w tych dwóch meczach przypominali nieco zespół z sezonu zasadniczego. Wtedy to właśnie straty były największą bolączką Anwilu. W play-off udało się je ograniczyć i gra w ataku wyglądała na bardzo płynną. Podopieczni Milicicia muszą wrócić do tego stanu.

Zobacz także: Finał EBL. Anwil - Polski Cukier. Almeida i Lowery walczą z urazami

2. Większa walka na tablicach

Torunianie zaczynają przejmować kontrolę w walce na tablicach. Jeszcze przed początkiem serii mówiło się, że będzie to główny atut zespołu Mihevca w tej rywalizacji, ale w pierwszych trzech meczach włocławianom, dzięki sprytnym pomysłom trenera Milicicia, udało się zniwelować te przewagi.

- Mamy przewagę, ale trener Milicić wie, jak zamaskować te wszystkie braki w swojej drużynie. Nie od dzisiaj wiadomo, że włocławianie grają różnymi strefami, które sprawiają, że pod koszem jest po prostu bardzo ciasno - mówił po trzecim meczu Bartosz Diduszko.

W czwartym i piątym spotkaniu uwidoczniła się przewaga Polskiego Cukru, który wygrał rywalizację na deskach - odpowiednio (36:33 i 43:26). - Jest ciężko pod koszem, ale na pewno musimy lepiej kontrolować walkę na tablicach. Nie może być tak, że rywale mają aż 16 zbiórek w ofensywie. Trzeba zastawić przeciwnika, walczyć o każdą piłkę. Punkty stracone z ponowienia bardzo bolą. Są kosztowne - podkreśla Szewczyk.

Zobacz także: EBL. Igor Jovović na wylocie? Grek na celowniku Stelmetu Enei BC. Mamy jego komentarz[url=/koszykowka/827004/ebl-igor-jovovic-na-wylocie-grek-na-celowniku-stelmetu-enei-bc-mamy-jego-komenta]

[/url]3. Lepsze posiadania Almeidy

W 4. i 5. meczu Anwil mocno uzależnił swoją grę w ataku od postawy Ivana Almeidy. Jeśli Kabowerdeńczyk był na boisku, to w praktycznie każdym posiadaniu piłka przechodziła przez jego ręce. Mocno zdominował grę, co nie do końca dobrze wpłynęło na pozostałych kolegów, którzy byli mało aktywni i nie zostali w odpowiedni sposób wykorzystani. A w tych play-off Anwil udowodnił, że największa siła leży w grze zespołowej, a nie indywidualnych popisach.

W piątym spotkaniu Almeida zagrał słabo. Ospale wszedł w mecz (zszedł z parkietu jako pierwszy), nie podejmował dobrych decyzji rzutowych. Po jednej z prób w czwartej kwarcie Kamil Łączyński miał do niego spore pretensje. Obaj po meczu wyjaśnili sobie tę sytuację.

- Nie czepiajmy się Ivana, bo to nie ma sensu. On i tak dużo nam daje - podkreśla Szewczyk. Milicić dodaje: Ivan cały czas walczy z kontuzjami. One go mocno destabilizują. Zmęczenie daje się we znaki. Ale nie chcemy jednego koszykarza obarczać winą za porażkę. Anwil to zespół, który składa się z 10-11 graczy. Prawdą jest, że tego dnia nie mieliśmy aż tak dużego wachlarzu zawodników, którzy mogliby pociągnąć naszą grę.

4. Więcej rzutów Łączyńskiego

Bardzo brakuje rzutów Kamila Łączyńskiego. Reprezentant Polski był MVP zeszłorocznych finałów, oddając najważniejsze rzuty w serii ze Stalą. Wyliczyliśmy, że w minionym roku Łączyński oddawał średnio osiem rzutów na mecz. Teraz tych rzutów jest o połowę mniej! Koszykarz powinien częściej podejmować próby rzutowe, zwłaszcza, że ma sporo miejsca na obwodzie.

- Może mógłbym rzucać częściej, ale nie lubię podejmować prób na siłę. Jestem takim typem gracza, który szuka przewag i pozycji dla kolegów. Choć w końcówce wydaje mi się, że powinienem wziąć 2-3 rzuty więcej, bo czułem się w miarę komfortowo - tłumaczy Łączyński.

Zobacz także: Finał EBL. Kamił Łączyński: Mamy problem z egzekucją zagrywek

5. Rzuty wolne

Włocławianie grają sporo jeden na jeden w ataku, wykorzystują fakt, że torunianie zamieniają krycie w obronie. Zawodnik z obwodu chętnie wjeżdża pod kosz, szukając tam punktów bądź przewinienia. Anwil w dwóch ostatnich meczach wymusił więcej fauli od rywali, tylko, że nie umiał tego odpowiednio wykorzystać.

Podopieczni Milicicia mieli spore problemy ze skutecznością na linii rzutów wolnych. Włocławianie nie trafili łącznie aż 19 osobistych (w czwartym spotkaniu - 9, w piątym - 10)! - Ten elementy mocno szwankuje i trzeba go szybko poprawić. Sam ostatnio nie trafiłem dwóch rzutów i mam do siebie ogromne pretensje - przyznaje Szewczyk.

W wielkim finale PLK Polski Cukier prowadzi z Anwilem 3:2. Szóste spotkanie finałów odbędzie się w środę 12 czerwca. Początek meczu w Hali Mistrzów zaplanowano na godzinę 17:30.

Źródło artykułu: