- Wyciągnęłyśmy bardzo dużo z pierwszego naszego meczu na tym turnieju. Będziemy zdecydowanie bardziej skoncentrowane. Według mnie, najważniejsze będzie odciąć od gry Grudy i Dumerc oraz to, żeby dobrze to spotkanie rozpocząć - mówiła rozgrywająca Becky Hammon. Pewny swego był również szkoleniowiec Rosjanek Valeryi Tikhonenko. - Jeżeli Hammon i Stepanova zagrają tak, jak w piątkowym półfinale, jestem spokojny - mówił opiekun Sbornej.
Koszykarki obu zespołów od początku zdecydowanie nastawiły się na żelazną defensywę. Dlatego po pierwszej kwarcie spotkania wynik brzmiał zaledwie 12:10. Francuzkom udało się zatrzymać wspomniane już Marię Stepanovą i Becky Hammon, a to oznaczało duże problemy dla Rosjanek.
Francuzki grały całym zespołem, a najlepszym na to dowodem był fakt, że Emmeline Ndongue była pierwszą zawodniczką "Trójkolorowych", która miała na swoim koncie więcej niż 2 punkty, a było to w 15 minucie spotkania. Od tego czasu podopieczne Pierre Vincenta przejęły inicjatywę i dzięki szybkim atakom ostatnie pięć minut pierwszej połowy wygrały 12:2, a na przerwę schodziły prowadząc 30:19.
Ten, kto spodziewał się, że po przerwie Rosjanki ruszą do odrabiania strat, był w głębokim błędzie. Na parkiecie nadal dominowały Francuzki, które w 27 minucie prowadziły już 45:26, po trójce urodzonej w Poznaniu Pauline Krawczyk. Sensacja wisiała zatem w powietrzu, ale Sborna nie zamierzała oddać Mistrzostwa Europy bez walki. Ostatnie minuty trzeciej części podopieczne trenera Tikhonenki zdominowały i przed decydującą częścią przegrywały już tylko 46:33.
W ostatniej ćwiartce nic jednak nie zapowiadało nerwowej końcówki. Na niespełna 6 minut przed końcem, po punktach liderki francuskiej reprezentacji Sandriny Grudy było 53:41 dla "Trójkolorowych". Kolejne minuty to jednak znakomita gra obrończyń tytułu, które zanotowały run 10:2 i na 100 sekund przed końcową syreną zrobiło się bardzo interesująco. Sborna w tym momencie zablokowała się w ofensywie, a to oznaczało końcowy triumf Francuzek, które tym samym zdetronizowały Rosjanki z mistrzowskiego tronu na Starym Kontynencie.
Defensywie "Trójkolorowych" udało się zatrzymać podstawowy duet rywalek, czyli Becky Hammon - Maria Stepanova. Hammon w całym meczu zdobyła zaledwie 9 punktów (najgorszy występ na ME), pudłując wszystkie 8 prób zza linii 6,25. Również Stepanova w niczym nie przypominała zawodniczki z półfinału, która w półfinale rządziła i dzieliła pod koszami. W finale środkowa drużyny z Jekaterynburga zdołała wywalczyć 13 punktów i 6 zbiórek.
W ekipie nowych Mistrzyń Europy najwięcej punktów wywalczyła Sandrine Gruda, która w statystykach zapisała 12 punktów (i 7 zbiórek). Trudno jednak wyróżnić kogokolwiek jako jednostkę, bo "Trójkolorowe" wygrały jako zespół. Umiejętna rotacja trenera Vincenta okazała się tutaj kluczowa dla losów tego spotkania.
Rosja - Francja 53:57 (10:12, 9:18, 14:16, 20:11)
Rosja: M.Stepanova 13, O.Arteshina 12, B.Hammon 9, I.Korstin 6, M.Karpunina 5, S.Abrosimova 4, M.Kuzina 2, I.Osipova 2
Francja: S.Gruda 12, E.Ndongue 11, E.Hermouet 7, P.Krawczyk 7, E.Gomis 5, E.Godin 5, C.Dumerc 4, I.Yacoubou-Dehoui 2, C.Melain 2, F.Lepron 2, E.Miyem 0, A.Lardy 0
Dla Francuzek tytuł wywalczony na Łotwie jest drugim w historii koszykarek tego kraju.