Kawhi Leonard jako jeden z ostatnich wolnych agentów podjął decyzję odnośnie swojej przyszłości. Kiedy wszystko wskazywało na to, że koszykarz wybierze pomiędzy Toronto Raptors a Los Angeles Lakers, ten ostatecznie zdecydował się dołączyć do Los Angeles Clippers.
Początkowo Adrian Wojnarowski z "ESPN" donosił, iż Leonard podpisze 4-letni kontrakt o wartości 141 mln dolarów. Jak się okazuje, warunki umowy skrzydłowego są nieco inne.
Leonard zdecydował się 3-letnią umowę o wartości 103 milionów dolarów. Na dodatek ostatni rok będzie w tym przypadku tzw. opcją gracza, czyli może się tak zdarzyć, że spędzi w Los Angeles Clippers tylko dwa lata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Cristiano Ronaldo niczym zawodowy sprinter
103 mln dolarów to prawie dwa razy mniej pieniędzy, niż Leonard mógł zarobić w Toronto Raptors. Mistrzowie NBA chcieli zaoferować mu 5-letni kontrakt o wartości aż 190 mln dolarów.
W działaniach 28-latka widać jednak logikę. Kawhi zdecydował się na krótszy kontrakt, aby za dwa lata ponownie zdecydować o swojej przyszłości i trafić na rynek wolnych agentów. Będzie miał wtedy 31 lat i 10 lat gry na parkietach NBA. To oznacza, że będzie mógł podpisać jeszcze większy maksymalny kontrakt. Szacuje się, że będzie to 35 procent całego Salary Cap.
- To historyczny moment dla naszego klubu. Jesteśmy wdzięczni i zaszczyceni, że Kawhi zdecydował się wrócić do domu i dołączyć do Los Angeles Clippers - przyznał prezes klubu Lawrence Frank.
W tegorocznych finałach NBA przeciwko Golden State Warriors, Leonard notował średnio 28,5 punktu i po raz drugi w karierze został MVP (pierwszy raz w 2014 roku w barwach San Antonio Spurs).
Zobacz także:
Jacek Jarecki: Prawo nie do końca nas chroni
Russell Westbrook coraz bliżej Miami Heat