Depresja i ataki paniki. NBA reaguje na problemy koszykarzy

- Moje serce biło szybciej niż zazwyczaj. Miałem problem ze złapaniem oddechu. Wszystko wokół zaczęło się kręcić - tłumaczy Kevin Love, który jako jeden z pierwszych koszykarzy NBA przyznał się do ataków paniki. NBA zareagowała w mocny sposób.

Jakub Artych
Jakub Artych
Kevin Love Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Kevin Love
Przez wiele lat był to temat tabu. Problemy psychiczne odbierane były raczej jako słabość człowieka niż poważna choroba, którą trzeba leczyć. Na pierwszy rzut oka jej nie widać. Ludzie cierpiący na te schorzenia zamykają się w sobie, nie chcą rozmawiać o problemach. One stają się coraz większe, gdy zamiast udać się do specjalisty, ludzie uciekają w alkohol, narkotyki bądź hazard. Wtedy wielokrotnie dochodzi do tragedii.

W XXI wieku coraz więcej sportowców zaczyna mówić o swoich problemach. W Stanach Zjednoczonych głośno zrobiło się o przypadku Kevina Love'a (Cleveland Cavaliers), którego dwukrotnie w trakcie meczów dopadły ataki paniki.

Najtrudniejszy pierwszy krok

Love: - Powietrze było bardzo ciężkie, miałem suche usta. Pamiętam, że jeden z trenerów mówił do mnie o schematach w obronie, ale nic nie zrozumiałem i tylko kiwnąłem głową. W tym momencie byłem naprawdę przestraszony.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada

Atak paniki u Amerykana był krótki i intensywny. Wybiegł z hali, przemierzał korytarze aż w końcu położył się na podłodze w szatni. Był na tyle zestresowany, że bał się nawet... zawału serca. Przez głowę przeszła mu nawet myśl o śmierci.

Zobacz także: Arka - Trefl. Derby Trójmiasta. Wielki powrót Adama Hrycaniuka

31-latek został przebadany od stop do głów. Był zdrowy jak ryba, a lęki w trakcie meczów powracały. Dopiero później zdał sobie sprawę, że problem leży w naturze psychiki. Love skorzystał z pomocy specjalisty, ale potrzebował czasu, żeby przyznać się do swoich problemów przed kolegami z zespołu. Nikt w towarzyskie wielkich gwiazd nie chciał początkowo mieć doczepionej łatki "mięczaka" bądź "słabego człowieka".

Oprócz tego ważne jest zachowanie opinii publicznej. Sportowcy często odbierani są jako "nadludzie", którzy muszą być doskonali o każdej porze dnia i nocy. Zarabiają olbrzymie pieniądze, zapewniając jednocześnie rozrywkę milionom kibiców. Wszyscy są jednak tylko ludźmi, których dopadają prozaiczne kłopoty dnia codziennego.

"Nie jesteśmy wyjątkowi"

Przełomowy był rok 2018. Do depresji przyznał się między innymi DeMar DeRozan. 30-letni, świetnie zbudowany Amerykanin, od 10 lat utrzymuje się w najlepszej lidze świata. Rozegrał w niej 675 meczów, uczestniczył w starciach gwiazd NBA. Wielki heros pokazał jednak ludzką twarz, udowodnił, iż choroba może spotkać każdego człowieka.

- Jako sportowcy możemy wydawać się twardzi, odporni na wszystko, ale koniec końców jesteśmy tylko ludźmi - mówi zawodnik. - W ciężkich chwilach kozłowałem piłkę i rzucałem do kosza. Trzymałem się z dala od alkoholu, narkotyków. Dzięki wewnętrznej dyscyplinie jestem lepszym zawodnikiem i lepszym ojcem dla moich córek - dodaje.

Love nie ukrywa, że swoim szczerym artykułem na portalu "The Players Tribune" chciał pomóc innym ludziom, którzy cierpią na podobne schorzenie. Jemu udało się pokonać wszystkie kłopoty.

"Jeśli to czytasz i masz podobne problemy, to nie jesteś dziwny ani w żaden sposób skrzywiony. Musisz się z tym podzielić, bo to może dodać Ci siły. Tak jak dodało mnie".

DeRozan z kolei przypomina doskonale znane powiedzenie: "Pieniądze to nie wszystko". - Myślisz, że jak pochodzisz z trudnego środowiska, jeśli się z niego wyrwiesz i dostaniesz się do NBA, wszystkie złe rzeczy powinny zostać wyczyszczone. Ale wtedy trafia do ciebie ta cała nowa dynamika obciążona stresem. Ludzie mówią: Czym jesteś przygnębiony? Możesz kupić wszystko co chcesz. To tak nie działa - tłumaczy.

Innowacja w NBA

Problem depresji czy ataków paniki jest w NBA doskonale znany. Przez lata traktowany był po macoszemu i nikt nie chciał się z nim wziąć za "bary". Od tego sezonu to się jednak zmieni.

Adam Silver, komisarz rozgrywek, wydał zalecenie do wszystkich 30 zespołów. Od nadchodzącego sezonu w sztabie musi znaleźć się co najmniej jeden licencjonowany i doświadczony specjalista w zakresie zdrowia psychicznego. Do sztabu szkoleniowego musi zostać dokooptowany także lekarz psychiatra.

Czytaj także: Tane Spasev rozczarowany zespołem. Zapowiada zmiany w Legii Warszawa

Rozmowy na ten temat były prowadzone od kilkunastu miesięcy, jednak dopiero teraz udało się zrealizować pomysł. Silver ma nadzieję, że w przyszłości uda się uniknąć takich sytuacji, jak w przypadku Love'a czy DeRozana.

"Ważne jest, aby próbować przełamać postrzeganie zdrowia psychicznego, zamiast udawać, że problemu nie ma" - podkreśla prasa w Stanach Zjednoczonych. - Zawodnicy od zawsze korzystali z pomocy innych osób, ale bali się słowa psycholog. To się zmieni - kończy Adam Silver.

Czy popierasz pomysł NBA o wprowadzeniu psychologa do każdej drużyny?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×