EBL. Bez obrony ani rusz. Polpharma Starogard Gdański bez przełamania i dalej na dnie EBL

Materiały prasowe / Daniel Szczypior/polpharmabasketball / Na zdjęciu: zespół Polpharmy Starogard Gdański
Materiały prasowe / Daniel Szczypior/polpharmabasketball / Na zdjęciu: zespół Polpharmy Starogard Gdański

Fatalny początek i 102 punkty stracone we własnej hali. Tak nie da się wygrać w EBL. Polpharma przegrała ze Startem Lublin 94:102 i pozostaje na dnie tabeli. - Martwi mnie to, że daliśmy im się rozhulać - mówił Marek Łukomski, trener starogardzian.

Ten mecz miał dać odpowiedź na pytanie, ile przez tydzień był w stanie zmienić w swoim zespole Marek Łukomski, nowy trener Polpharmy Starogard Gdański. Wszelkie jego plany i założenia szybko jednak legły w gruzach, bo Farmaceuci już po 6 minutach rywalizacji przegrywali różnicą 15 punktów i musieli gonić przeciwników.

Nie można odmówić im ambicji i woli walki, bo tę stratę udało się zniwelować, a co więcej w 3. kwarcie wyszli nawet na prowadzenie, lecz Start Lublin w czwartkowy wieczór miał dwóch zawodników wręcz nie do zatrzymania, którzy szybko "odzyskali" ten pojedynek dla przyjezdnych. Mowa tutaj o Bryntonie Lemarze i Marisie Laksie, którzy rzucili dla lublinian łącznie aż 62 punkty! Trener David Dedek mógł być bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych, ale podkreślał, że nie był to wcale dla nich łatwy pojedynek.

- To pozostaje cały czas bardzo trudny teren, ciężko tutaj się gra - przyznawał Dedek. - W pierwszej kwarcie zapewniliśmy sobie sporą przewagę, trafialiśmy otwarte rzuty. Na pewno na niwelowaniu tej przewagi Polpharma straciła dużo energii i mogliśmy w końcówce znów odskoczyć. Zaczęliśmy dobrze, ale gospodarze później zagrali o wiele agresywniej, o wiele szybciej. Mogę powiedzieć, że z tym mieliśmy problemy. Cieszę się jednak, że w decydujących momentach pokazaliśmy dużo dojrzałości i mądrości - podkreślał trener Startu Lublin.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem

Spory ból głowy po kolejnym występie swoich koszykarzy może mieć za to Marek Łukomski. Gołym okiem widać, że w duecie z Rafałem Frankiem w siedem dni poprawił dużo w grze Kociewskich Diabłów, lecz to cały czas zbyt krótko, aby zmienić wszystko. Na ten moment Polpharma Starogard Gdański ma przede wszystkim potężne problemy w defensywie.

Po części rozwiązać mógłby je Martynas Paliukenas, którym klub jest mocno zainteresowany. Najlepszy obrońca PLK ostatnich sezonów nie kwapi się jednak, aby wiązać się umową z ligowym outsiderem, a właśnie taki gracz byłby idealną odpowiedzią na wspomnianych wcześniej Lakse i Lemara.

- Byłem bardzo podekscytowany oczekując tego meczu, bo chciałem zobaczyć jaki postęp zrobiliśmy od ostatniego spotkania - mówił Marek Łukomski. - To co mnie zawiodło to nasz bardzo słaby początek. Tak naprawdę daliśmy się zespołowi z Lublina rozhulać. Oni złapali swój rytm i  to jest zawsze problem drużyny gospodarzy, która pozwala na za wiele. W tym dniu Laksa miał 4 na 5 za trzy, trafił sporo otwartych rzutów i goście na pewno poczuli się dobrze. Później może gdzieś zatracili ten rytm, wyszliśmy na 2 pkt przewagi i szkoda, że to nie poszło w drugą stronę. Dziękuję mimo wszystko chłopakom za walkę. 2,3,4 kwartę postawiliśmy się na tyle, ile jesteśmy w stanie - zaznaczał szkoleniowiec starogardzkiej ekipy.

Swojemu trenerowi wtórował także Maciej Bojanowski. Według skrzydłowego Farmaceutów fatalny początek przesądził o ich kolejnej porażce w rozgrywkach.

- Trener powiedział do nas w szatni, ze nie możemy tak zaczynać meczów, bo otworzyliśmy najlepszych strzelców rywala Lemara i Laksę - nie ukrywał Bojanowski. - Kolejne kwarty pokazały, że potrafimy grać w koszykówkę. Zostawiliśmy dużo serca, robiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby wyciągnąć ten mecz. Powiem tyle, że jedziemy teraz do Ostrowa nastawieni na walkę i wygraną - zapowiadał.

Komentarze (0)