FIBA Europe Cup. Legia Warszawa bez wzmocnień przegrała z Bakken Bears

PAP / Piotr Nowak / Na zdjeciu: Drew Brandon
PAP / Piotr Nowak / Na zdjeciu: Drew Brandon

W solidnie okrojonym składzie Legia Warszawa poniosła drugą porażkę w FIBA Europe Cup. Po dramatycznej końcówce z wygranej 84:83 w stolicy cieszyć mogli się zawodnicy Bakken Bears.

Legia prowadziła niemal cały mecz, ale w końcówce to rywale byli skuteczniejsi. Dopisało im też szczęście gdy kapitalnym blokiem popisał się Romaric Belemene.

Skrzydłowy stołecznego teamu najpierw nie wykończył akcji, która mogła dać Legii 3 "oczka" przewagi. Potem "złapał" na tablicy blokiem Darko Jukicia, ale piłka trafiła w ręce rywali, a 2,1 sekundy przed końcem decydujący rzuty wykonał Ryan Evans.

Gospodarze mieli swoją szansę, ale rzut z siódmego metra Jakuba Nizioła nie znalazł drogi do kosza i druga porażka podopiecznych Tane Spaseva stała się faktem.

ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. "Byłoby miło, gdyby prezes Midak przeprosił za swój wpis"

Zobacz także. BCL. Fatalna druga połowa i kolejna porażka Anwilu Włocławek. Tony Wroten wyrzucony z boiska!

Legia wystąpiła w tym meczu bez kontuzjowanych Szymona Kiwilszy i Keanu Pindera. W składzie zabrakło też nowych nabytków, czyli Michała Michalaka i A.J. Englisha.

Przy takich brakach gospodarze nie forsowali tempa gry, ale od początku grali bardzo skutecznie - pierwszą połowę zakończyli serią dziewięciu punktów z rzędu i do szatni schodzili prowadząc 42:35.

Goście cały czas byli jednak w kontakcie, a w końcówce trzeciej kwarty zdołali nawet objąć prowadzenie. Legia nie spanikowała, a pod atakowanym koszem ważne rzeczy robił Michael Finke. Gdy z półdystansu - trzy minuty przed końcem meczu - przymierzył Filip Matczak, gospodarze prowadzili 80:72.

Legionistom kończyła się jednak energia, a goście wręcz przeciwnie - napędzali się każdą kolejną, udaną akcją. Minutę przed końcem z dystansu trafił Nizioł. Było 83:79 dla ekipy Spaseva. Na tym jednak "punktowanie" gospodarzy się skończyło.

Finke i Matczak otarli się o double-double. Pierwszy zaliczył 20 punktów i 9 zbiórek, drugi miał 18 "oczek" i również 9 zbiórek. Do lepszego wyniku zabrakło na pewno skuteczności Drew Brandon, który wykorzystał zaledwie 1 z 8 rzutów z gry. Legia przegrała i mocno skomplikowała sobie drogę do awansu.

Zobacz także. EBL. Kluby aktywne na rynku. Szykują się kolejne transfery!

Legia Warszawa - Bakken Bears 83:84 (22:17, 20:18, 22:26, 19:23)

Legia: Michael Finke 20, Filip Matczak 18, Jakub Nizioł 14, Przemysław Kuźkow 11, Drew Brandon 6, Sebastian Kowalczyk 5, Romaric Belemene 5, Patryk Nowerski 4, Adam Linowski 0, Dawid Sączewski 0.

Bakken: Darko Jukić 18, Chris Ortiz 16, Michel Diouf 15, Adama Darboe 14, Dadiv Efianayi 9, Ryan Evans 6, Tylor Ongwae 4, Morten Sahlertz 2, Jonathan Galloway 0.

#DrużynaMPkt.WP+-
1 Bakken Bears 6 11 5 1 502 476
2 Egis Kormend 6 10 4 2 491 465
3 Kataja Basket 6 8 2 4 489 537
4 Legia Warszawa 6 7 1 5 476 480
Komentarze (2)
avatar
Pizzo
6.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie "redaktor", skoro już pan piszesz że Michalak i English nie grali to wypadałoby dodać choć słowo wyjaśnienia z jakiego powodu.