Ten sezon nie może być niczym innym, jak przełomem dla Los Angeles Lakers. Już rok temu sprowadzili oni LeBrona Jamesa do składu, jednak ten ruch zakończył się sporym rozczarowaniem, ponieważ LAL nie weszli nawet do play-offów. Mieli duże problemy personalne, LeBron nie zagrał w rekordowo dużej liczbie spotkań, jednak nadal - z nim w składzie oczekiwało się miejsca chociaż w czołowej ósemce Zachodu.
Ta sztuka się jednak nie udała, dlatego tego lata zdecydowano się na bardziej agresywne ruchy na rynku i pójście all-in. Ze składu odeszło wielu młodych, perspektywicznych zawodników, a do Hollywood zawitali m.in. Anthony Davis czy Danny Green. Na stare śmieci wrócił również po sześciu latach Dwight Howard, co wiele osób z koszykarskiego środowiska uznawało za błąd i bardzo ryzykowne posunięcie zarządu.
ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"
Dla szybkiego przypomnienia, w sezonie 2012/2013 Lakers zdecydowali się na stworzenie super składu obejmującego Kobego Bryanta, Steve'a Nasha oraz właśnie Dwighta Howarda. Gdyby nie 9 wygranych w ostatnich 11 meczach sezonu, ekipa z LA najpewniej nie znalazłaby się wtedy nawet w play-offach. Do nich jednak udało się ostatecznie awansować, a tam bardzo szybko na ziemię sprowadzili ich San Antonio Spurs, którzy rozbili Lakers w czterech jednostronnych pojedynkach. Przez cały sezon mówiło się jak fatalna chemia panuje w zespole "Jeziorowców" i jak te trzy wielkie nazwiska nie potrafią ze sobą współpracować. Po jednym sezonie w Lakers, Howard odszedł z zespołu.
Nowa rola, nowy Howard
Nieszczęście jednego szansą dla drugiego. Tak w skrócie można określić okoliczności, w jakich Dwight Howard dołączył do Los Angeles Lakers. Przed sezonem, w trakcie obozu przygotowawczego w Las Vegas, zerwania więzadła krzyżowego doznał DeMarcus Cousins. Spowodowało to dziurę na pozycji centra, którą LAL musieli załatać. Rozpoczęły się poszukiwania, kilku zawodników było testowanych przez zespół, jednak według informacji, żaden z nich nie sprawił tak dobrego wrażenia, jak Howard. Gracz wrócił zatem do zespołu, z którym rozstawał się w nie najlepszych okolicznościach.
Wrócił i to w zupełnie innej, nieznanej dotąd dla siebie roli. Przed rozpoczęciem tego sezonu, Dwight rozegrał w NBA łącznie 1044 spotkania, z których 1043 rozpoczynał w wyjściowym składzie. Teraz, 33-latek jest rezerwowym i dostaje w meczu średnio 21,7 minut (najmniej w karierze), które jednak wykorzystuje w pełni.
- To zupełnie inny zawodnik, nie poznaję go. Dojrzał i to bardzo. Do pracy przykłada się z maksymalnym zaangażowaniem, po ciężkich meczach idzie na siłownię i nadal ćwiczy. Widać, że ten sezon jest dla niego niezwykle istotny - komentował jeden z członków sztabu szkoleniowego Lakers.
Czytaj także: NBA. Giannis Antetokounmpo zabłysnął w Hollywood. Kawhi Leonard musiał odpocząć
To rzeczywiście jedna z ostatnich szans Howarda na osiągnięcie czegoś istotnego w NBA. Przez ostatnie lata raczej zwiedzał ligę nie mogąc nigdzie zagrzać miejsca na dłużej, a w sezonie 2018/2019 zagrał tylko 9 meczów w barwach Washington Wizards. Nic więc dziwnego, że otrzymaną przez Lakers szansę chce on wykorzystać w stu procentach. I znakomicie widać to na parkiecie oraz w statystykach.
Zadaniowiec robiący różnicę
Lakers od początku sezonu zaczynają swoje mecze tą samą piątką graczy (poza ostatnim meczem, w którym nie zagrał Avery Bradley). Składa się ona ze wspomnianego Bradley'a, LeBrona Jamesa, Anthony'ego Davisa, Danny'ego Greena oraz JaVale'a McGee. Wystarczy jednak, że za McGee wejdzie na parkiet Dwight Howard, a różnica widoczna jest gołym okiem. Drużyna gra z większym zaangażowaniem, pod koszem tworzy się bardzo wyraźna przewaga, a dodatkowo Howard w swoim stylu lubi jeszcze nakręcać publiczność, co w domowych meczach generuje dodatkową przewagę (ZOBACZ WIDEO). Liczby pokazują dokładnie to samo.
Porównanie wyników Lakers (McGee vs Howard)
Skład | Skuteczność za 2 | Skuteczność za 3 | +/- |
---|---|---|---|
Bradley-Green-James-Davis-McGee | 47,6 proc. | 31,7 proc. | -7 |
Bradley-Green-James-Davis-Howard | 65,2 proc. | 60,0 proc. | +21 |
Zaczęły pojawiać się głosy, że Howard powinien wejść za McGee do pierwszej piątki, jednak czy aby na pewno? Czy fakt, że Dwight ma świadomość, że nie jest podstawowym zawodnikiem i na każdą swoją minutę na parkiecie musi zapracować nie sprawia, że jego osiągi są wyższe? Pewnie nie będzie to do zweryfikowania, dopóki Howard rzeczywiście nie zacznie pojawiać się w wyjściowym składzie, jednak po co zmieniać coś, co działa. Oczywiście może działać to jeszcze lepiej, ale Lakers mają w tym momencie bilans 6-1 i są najlepszą drużyną ligi, co może być lepszego?
Howard oddaje w spotkaniach średnio 4 rzuty na mecz i trafia je ze skutecznością niesamowitych 78,6 proc. Wśród graczy, którzy rzucają średnio przynajmniej czterokrotnie w spotkaniu jest to zdecydowanie najlepszy wynik w lidze. Dwight plasuje się też bardzo wysoko w tabeli +/-, która pokazuje jaką przewagę tworzy zespół z danym zawodnikiem na parkiecie. Dla większej miarodajności rozważamy graczy, którzy dostają w meczu przynajmniej 20 minut gry i z wynikiem +10,1 Howard ustępuje tylko sześciu zawodnikom w NBA. Wśród nich jest m.in. LeBron James (+10,7).
Większa dojrzałość
Dwight Howard dorósł koszykarsko. Widać to w jego poczynaniach na parkiecie, decyzjach jakie podejmuje, sposobie poruszania się w ataku i wykorzystywaniu choćby najmniejszych błędów rywala. Za przykład niech posłuży akcja z czwartej kwarty ostatniego pojedynku Lakers przeciwko Chicago Bulls.
LeBron James miał piłkę w izolacji, tyłem do kosza. Po drugiej stronie parkietu "Byki" ewidentnie nie miały pomysłu, co powinni w tej sytuacji zrobić. Lauri Markkanen (#24) próbował przekazać Otto Porterowi (#34), aby ten podszedł do podwojenia LeBrona na wypadek, gdyby ten zaczął wchodzić pod kosz. Fin musiałby wtedy przejąć Anthony'ego Davisa (#3), jednak przez to zapomniał o tym, że jest odpowiedzialny za Howarda (#39). Dwight bardzo szybko wykorzystał to zawahanie rywali ścięciem pod kosz, LeBron obsłużył go szybkim podaniem, łatwy wsad, łatwe punkty (ZOBACZ WIDEO). Lakers odrobili w tym meczu 19 punktów straty i ostatecznie wygrali spotkanie.
Dwight stał się bardziej rozważnym zawodnikiem mając piłkę w rękach. Nie oddaje już wymuszonych rzutów, do końca próbuje znaleźć najlepszą pozycję, a jeśli takiej nie ma, oddaje piłkę na obwód. Właśnie dzięki takim decyzjom już dwukrotnie w tym sezonie zakończył mecze na stuprocentowej skuteczności z gry (7/7 vs Spurs i 8/8 vs Hornets).
Zobacz także: EBL. Tony Wroten znów dał się ponieść emocjom. Gwiazdor Anwilu wyrzucony z boiska, obraził sędziego
Poprawę widać też w czytaniu własnych zagrywek ofensywnych. Tutaj, dwa przykłady z pojedynku przeciwko Spurs (wideo odpalą się automatycznie jedno po drugim). Pierwsza akcja, w której Dwight Howard (#39) otrzymał piłkę pod koszem, jednak sytuacja była dość ciężka, aby center powalczył o punkty ze względu na dużą gęstość rywali w tamtym obszarze. Howard świetnie dostrzegł wbiegającego i rozpędzonego Jamesa, który z piłką albo skończyłby akcję punktami albo w najgorszym przypadku któryś z rywali by go sfaulował. Skończyło się rozwiązaniem numer 1. W drugiej akcji z kolei Dwight otrzymał podanie na tzw. "szczycie". Po lewej stronie parkietu Anthony Davis (#3) miał wyraźny mis-match z niższym i mniej silnym DeMarem DeRozanem. Howard widząc to uruchomił wysokie podanie, z którym Davis nie miał żadnych problemów, aby je złapać i skończyć wsadem do kosza (ZOBACZ WIDEO).
Howard po siedmiu meczach jest jednym z ulubieńców kibiców w Los Angeles. Jego wielkie zaangażowanie przekładające się też na rezultaty jest zauważalne i doceniane przez fanów, ale też przez samych zawodników, którzy czują się dobrze w towarzystwie Dwighta na parkiecie. Jeśli taką postawę uda mu się zachować do końca sezonu, to Lakers mogą mówić o naprawdę ogromnym skarbie na swojej ławce.