Po fatalnej drugiej kwarcie (14:27) zanosiło się na szóstą porażkę Enei Astorii Bydgoszcz w Energa Basket Lidze. King Szczecin też popełniał sporo błędów, ale prowadził 39:31. W samej trzeciej kwarcie goście zdobyli jednak 35 punktów i to oni przejęli inicjatywę. W jaki sposób trener Artur Gronek odmienił zespół?
- Nie odmieniłem zespołu w szatni. Zagrali tak, jak potrafią. Muszą grać z większą pewnością siebie i trochę twardziej w obronie. Myślę, że to oni sami zmienili. Powiedziałem im tylko, na co musimy zwrócić uwagę żeby brać otwarte rzuty, bo zamienialiśmy dobre pozycje na rzuty, które wykonujemy pod presją czasu, albo obrony - tłumaczył szkoleniowiec gości.
Czytaj też: Milan Milovanović zagra w Legii Warszawa
- Gratulacje dla całego zespołu za to, jak odpowiedział w trzeciej kwarcie na to, co się stało w drugiej. Wszyscy byli razem. Dali dobrą energię i walczyli. Myślę, że King nie trafił wielu rzutów, które mogły wpaść. Dzięki temu, że broniliśmy całkiem nieźle i King nie trafiał to napędzało grę, która umożliwiała nam otwarte pozycje. Wszystko zaczyna się od obrony i oprócz zbiórki myślę, że zespół nie wyglądał źle - analizował trener Enei Astorii Bydgoszcz.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem
Trzecie zwycięstwo w sezonie cieszyło beniaminka. Martwił jednak uraz, jakiego po niespełna czterech minutach nabawił się Adam Kemp. - Myślę, że skręcił staw skokowy. Głębsze informacje będziemy mieli, jak zrobimy badania. Myślę, że w sobotę to nastąpi. Mam nadzieję, że nie stało się tam nic złego - powiedział Artur Gronek.
Oczywiście strata silnego centra zmieniła oblicze meczu. King wyraźnie wygrał rywalizację o zbiórki (45:30), ale kompletnie tego nie wykorzystał. - Mieliśmy dwa plany przygotowane. Myślałem, że drugi plan z Michałem Nowakowskim na "piątce" będę mógł użyć dopiero później. Sytuacja się wykreowała tak, że wcześniej musieliśmy zagrać niskim składem. To na pewno jest duża strata, bo w czwartej kwarcie mieliśmy bardzo duży problem na tablicy i z penetracją w "pomalowane". Udało nam się odciąć Pawła Kikowskiego natomiast musimy mieć kogoś na zbiórce i tutaj Adama zabrakło - tłumaczył trener Enei Astorii.
Kluczową rolę odegrał A.J. Walton, który zaskoczył rywali zdobywając 24 punkty. Trzykrotnie (na pięć prób) trafił z dystansu w tym kluczowy rzut w końcówce. - To był twardy, wyrównany mecz. Kluczem do zwycięstwa była dobra zespołowa obrona. Robiliśmy, co mogliśmy. Jeżeli ktoś popełniał błąd, inny gracz starał się to naprawić. Trener wybierał właściwe rozwiązania i właściwy skład w czasie meczu. Dzięki temu mogliśmy trafić o kilka rzutów więcej i wyjść zwycięsko - ocenił rozgrywający.
Zobacz także: Polpharma straciła Macieja Bojanowskiego