EBL. Kluczowa trzecia kwarta. Mindaugas Budzinauskas: Zagraliśmy katastrofalnie w tej części

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Mindaugas Budzinauskas
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Mindaugas Budzinauskas

- Pokazaliśmy od piątej minuty pierwszej kwarty do końca drugiej, że potrafimy bronić. Nagle w trzeciej kwarcie obrona wyglądała katastrofalnie. Daliśmy im grać tak, jak oni lubią - powiedział trener Kinga Szczecin, Mindaugas Budzinauskas.

Jego zespół przegrał drugi mecz z rzędu. Z Eneą Astorią Bydgoszcz był faworytem, ale po falującej grze uległ 85:87. - Na tle naszej słabej gry oni zagrali dobrze. Mieliśmy dużo problemów, kiedy grali niskim składem. Nie dostosowaliśmy się do tego. Nie potrafiliśmy w odpowiedni sposób odpowiedzieć. To też moja wina, bo w tej trudnej sytuacji nie znaleźliśmy szybko sposobu, na rzeczy, które nie działały - tłumaczył Mindaugas Budzinauskas.

King Szczecin trafił tylko 3/17 prób z dystansu. Do tego popełnił 17 strat. Zwycięstwa nie dała wyraźna przewaga w zbiórkach (45:30). - Bardzo bolesne były nasze straty. Oni zdobyli z tego 22 punkty. W prostych sytuacjach robiliśmy dużo strat, a oni po przechwycie musieli zdobyć dużo punktów spod kosza. Muszę przeanalizować, z czego to wynikało, bo wydawało się, że robimy błędy z najprostszych sytuacji - przyznał trener szczecińskiej ekipy.

Czytaj też: Artur Gronek: Nie odmieniłem zespołu w szatni

Dużym problemem Kinga Szczecin stały się trzecie kwarty. W czterech z ośmiu spotkań rywale zyskiwali w nich 10 lub więcej punktów. Z Treflem Sopot było 17:27, z GTK Gliwice 14:24, z Polskim Cukrem Toruń 22:32, a z Eneą Astorią Bydgoszcz 22:35. W dwóch z wymienionych spotkań (GTK i Polski Cukier) udało się jeszcze wygrać. W piątek jednak przestojów było znacznie więcej.

ZOBACZ WIDEO: Trener snu jak u Cristiano Ronaldo. Robert Lewandowski dba o każdy detal swojej formy

- Przespaliśmy początek. Później zaczęliśmy dobrze grać w obronie przez dłuższy czas. Nie mogę wytłumaczyć tego, co było w obronie w trzeciej kwarcie. Zagraliśmy katastrofalnie w tej części meczu. To jest dla mnie trudne pytanie, dlaczego się tak stało. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski i będziemy grali z dużo większą energią, bo tak, jak z Eneą Astorią nie możemy zagrać żadnego meczu - ocenił litewski szkoleniowiec.

King kompletnie odpuścił , a rozgrywający pokazał, że potrafi rzucać. Zdobył 24 punkty i poprowadził zespół do zwycięstwa. - To wynikało z naszej taktyki. Daliśmy Waltonowi rzucać otwarte rzuty. Taka była moja decyzja. Trafił dużo rzutów nietypowych dla niego. To nie był najważniejszy problem. Gorzej, że rzucali też inni zawodnicy. Otworzył się Clyburn. Nie mogliśmy go zatrzymać przez długi czas. Inni zawodnicy dawali dobre zmiany - powiedział Mindaugas Budzinauskas.

- Zasłużyli na zwycięstwo, a my na porażkę. Mieliśmy zbyt dużo przestojów. W niektórych momentach meczu graliśmy za miękko. Nie było ognia w naszych oczach. Mieliśmy bilans 5-1. Teraz mamy 5-3. Świat się nie wali, ale musimy wyciągnąć z tego jak najszybciej wnioski, bo już we wtorek jest bardzo ważne spotkanie ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra. Musimy zagrać o niebo lepiej żeby myśleć o wywiezieniu dwóch punktów. Potrafimy grać w koszykówkę, ale jak to robimy na 100 proc., a nie zasypiając na kilka minut w meczu. Tak się nie wygrywa - dodał kapitan Kinga, Paweł Kikowski.

Gospodarze w końcówce odrobili 12 punktów. Pomimo remisu nie potrafili rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść, a w ostatniej akcji nawet nie przerwali ataku przeciwnika żeby dać sobie szansę na zwycięstwo. - Szczęście sprzyja lepszym. Mieliśmy szansę zebrać piłkę, przechwycić ją. Zabrakło centymetra i piłka była dla Astorii. Do tego Walton trafił "trójkę". Nie samą końcówką przegraliśmy mecz tylko przespaniem momentów w trakcie spotkania. Szczególnie w trzeciej kwarcie, gdzie straciliśmy 35 punktów. Nie możemy na takie rzeczy pozwalać - przyznał koszykarz, który zdobył 15 punktów, miał pięć zbiórek i cztery przechwyty.

Zobacz także: Jakub Dłoniak znalazł nowy klub. Wybrał I ligę

Komentarze (0)