EBL. Kamil Łączyński: Nie muszę nic udowadniać. Przywitam się z Miliciciem

Materiały prasowe / WKS Śląsk Wrocław / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
Materiały prasowe / WKS Śląsk Wrocław / Na zdjęciu: Kamil Łączyński

- Przed meczem z każdym się przywitam. Z trenerem Miliciciem także. Życie jest za krótkie, żeby kogoś nienawidzić. Nie ma co do tego wracać, bo było w przeszłości. Trzeba iść do przodu - mówi Kamil Łączyński, rozgrywający Śląska Wrocław.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Spalding czy Molten?[/b]

Kamil Łączyński, koszykarz Śląska Wrocław: Już na samym początku chcesz mnie podpuścić (śmiech). Każdy z nas ma jakieś swoje przyzwyczajenia i ja nie ukrywam, że mocno przywiązałem się do piłki firmy Spalding.

Gdybym miał wybierać, to zdecydowanie postawiłbym na tę piłkę, ale to nie ja jestem decydentem. Choć warto powiedzieć o tym, że Molten Moltenowi nie jest równy.

Piłka firmy Molten na MŚ była inna od tej, którą gracie na co dzień w Energa Basket Lidze?

Tak! To jest zupełnie inna piłka. Tamta była bardzo w porządku, nikt na nią nie narzekał, dlatego nie można mówić, że firma Molten jest zła i tylko ją krytykować.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania

Zobacz także: EBL. "Dramat", "są śliskie" - zawodnicy i trenerzy narzekają na nowe piłki

Śląsk Wrocław po ośmiu meczach ma bilans 3:5. To nie jest wymarzony początek sezonu.

Rozczarowujące są wyniki u siebie. Wygraliśmy tylko jeden z pięciu meczów. To boli, bo we Wrocławiu nie powinniśmy tak łatwo oddawać rywalom zwycięstw. Jednak sam bilans nie jest aż tak fatalny, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w PLK.

Ale trener Andrzej Adamek pracę stracił.

Nie chcę w żaden sposób komentować decyzji klubu, ale wydaje mi się, że po prostu władzom Śląska nie podobał się styl zespołu i to, w jaki sposób graliśmy. Też chciałbym odnieść się do naszego bilansu, na który wpływ miało kilka czynników. Nie mieliśmy porządnego okresu przygotowawczego w pełnym składzie. Ja dojechałem na kilkanaście dni przed rozpoczęciem rozgrywek, Mathieu Wojciechowski też dołączył do drużyny z opóźnieniem. Nie było też zakontraktowanych zawodników na innych pozycjach. Dużo zmian zaszło w składzie, a czasu było niewiele. Należy o tym pamiętać.

Jak zespół zareagował na zmianę trenera?

Taka informacja była dużym szokiem. Zwłaszcza, że wcześniej nie dochodziły do nas żadne wieści. Przyszliśmy na trening i prezes Lizak poinformował nas, że trenera Adamka dłużej nie będzie. Było mi przykro. Spotkałem się z trenerem Adamkiem po rozstaniu z drużyną. Rozmawialiśmy ponad 40 minut. Darzę go dużym szacunkiem. On mi zaufał. Starałem się grać jak najlepiej, ale niestety nie przełożyło się to na wyniki zespołu.

Wielkimi krokami zbliża się mecz z Anwilem Włocławek. Serce mocniej bije?

Jeszcze nie, ale gdy pojawię się w Hali Mistrzów, to na pewno mocniej zabije. Przed meczem będę rozemocjonowany, pewnie lekko rozkojarzony, ale to wszystko minie po pierwszym gwizdku. Emocje opadną i będę sobą na boisku.

Jakie emocje towarzyszą panu przy powrocie do Włocławka?

Większość moich wspomnień jest pozytywnych. Użyłbym nawet stwierdzenia, że pięknych wspomnień. Nie chcę mówić, że wszystkich, bo w życiu nie zawsze jest kolorowo. Dwa banery mistrzowskie pod kopułą są poniekąd "moimi" banerami. Byłem częścią tych zespołów. Z wielką chęcią wracam do Włocławka, ale nie ukrywam, że chcę pokonać Anwil...

Wszystkim ludziom we Włocławku poda pan rękę?

Tak, a czemu miałbym postąpić w inny sposób? Życie jest za krótkie, żeby kogoś nienawidzić.

Z trenerem Miliciciem też się pan przywita?

Tak.

On z pana zrezygnował przed sezonem, mimo że miał pan ważny kontrakt.

To już historia. Nie ma co do tego wracać. Teraz jestem zawodnikiem Śląska Wrocław.

Chce pan coś w tym meczu udowodnić?

To już nie ten etap kariery. Ja już nic nie muszę udowadniać - przez lata pokazałem, że mogę grać na najwyższym poziomie. Na pewno nie jadę do Włocławka z nastawieniem, żeby zagrać świetny indywidualny mecz, bo to i tak nic nie zmieni. Chcę przede wszystkim wygrać mecz.

Niektórzy teraz mówią, że takiego Łączyńskiego - boiskowego generała - brakuje w Anwilu. Co pan na to?

Każdy Polak jest mądry po szkodzie. Nagle Anwil zacznie wygrywać w lidze i w europejskich pucharach i ludzie przestaną w ten sposób myśleć. To co było, nie wróci. Trzeba iść do przodu. Poza tym uważam, że tym koszykarzom, co są obecnie w składzie Anwilu, trzeba po prostu dać czas. Ogarnięcie tego systemu wymaga pracy, cierpliwości i czasu. Ja nawet po czterech latach popełniałem błędy... Jak złapią podstawy systemu i będą stanowić monolit, to wydaje się, że nie będą mieli problemów ze zdobyciem mistrzostwa Polski.

Drużynę Stelmetu umieściliśmy na pierwszym miejscu w "Power Rankingu"

Komentarze (0)