LaMelo Ball zachwyca. Jeszcze nie w NBA, ale bardzo możliwe, że trafi tam w drafcie 2020 roku. 18-latek, który stawia pierwsze swoje kroki w roli zawodowca udowadnia, że warto dać mu szansę. Właśnie zapisał się na kartach historii australijskiej ligi NBL.
Rozgrywający, mierzący 200 centymetrów występował już na Litwie, ale była to raczej trudna relacja, z której finalnie nikt nie był zadowolony. Teraz jest inaczej, bo Ball w drużynie Illawarra Hawks zaczął dorastać do poważnej koszykówki, a przy respektuje słowo pokora.
Ball 17 czerwca podpisał w Australii dwuletni kontrakt. Jeszcze nie wiedział wtedy, że będzie odgrywał w tym zespole tak znaczące role. Sytuację odwróciła do góry nogami kontuzja znanego z występów w NBA Aarona Brooksa, który miał być liderem zespołu. W zaistniałych okolicznościach tę rolę przejął LaMelo Ball, dostając od klubu duży kredyt zaufania.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz czy Kamil Stoch? Martin Schmitt zabrał głos ws. porównywania polskich skoczków
Jak na razie odpłaca się im w 100-procentach. Najmłodszy z braci Ballów bryluje w Australii. Grał średnio 31 minut w 12 meczach i zdobywał w tym czasie 17,0 punktu, 7,7 zbiórki, 7,0 asysty i 1,7 przechwytu. Dwa ostatnie spotkania kończył z triple-double, a to pierwszy taki przypadek w historii NBL.
LaMelo Ball miał odpowiednio 32 punkty, 11 zbiórek i 13 asyst oraz 25 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst. Od momentu, kiedy w 2009 roku czas gry z 48 minut został zmniejszony do standardowych 40 minut, pierwszy raz w historii ktoś zanotował triple-double w dwóch meczach z rzędu. Jest też najmłodszy zawodnikiem w historii ligi australijskiej, który zapisał na swoim koncie potrójną zdobycz.
Martwić może tylko bilans Illawarra Hawks, bo trzy zwycięstwa w 12 meczach plasuje ich obok New Zealand Breakers na samym dole tabeli. Liderami są Sydney Kings (11-1), w których szeregach występuje były zawodnik BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski, Casper Ware. Jeśli LaMelo Ball trafi do NBA dołączy do swojego starszego brata, Lonzo, zawodnika New Orleans Pelicans.
Czytaj także: Tomasz Śnieg uratował zwycięstwo. "Pokazał, że jest liderem"
[b]Czytaj także: Dwie twarze Anwilu Włocławek. Igor Milicić rozczarowany: punkty to nie wszystko
[/b]