NBA. James Harden to maszyna do zdobywania punktów. Już 89. razy w karierze przekroczył "40"

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: James Harden
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: James Harden

James Harden z następnym świetnym występem. "Brodacz" trafił dziewięć rzutów zza łuku, zdobył 47 punktów i poprowadził Houston Rockets do zwycięstwa nad Phoenix Suns 139:125.

W tym artykule dowiesz się o:

Houston Rockets po ostatnim wielkim zwycięstwie w Staples Center nad Los Angeles Clippers teraz wystąpili w Phoenix, gdzie o końcowy wynik zadbali Russell Westbrook i James Harden. Duet supergwiazd Mike'a D'Antoniego powoli zaczyna funkcjonować tak, jakby wszyscy tego chcieli. Oczywiście wszyscy z klubu Houston, bo dla reszty ligi oznaczać to może spore kłopoty.

Gospodarze próbowali odwrócić losy meczu, doprowadzili do wyniku 107:115, ale wtedy Teksańczycy odpowiedzieli zrywem 21-9 i było po wszystkim. Rockets triumfowali 139:125. James Harden oddał wówczas cztery celne rzuty zza łuku. "Brodacz" w swoim stylu usypiał obrońców kozłowaniem pod nogami, a następnie robił krok w tył i trafiał następne efektowne próby.

Dla Hardena był to wyjątkowy wieczór, bo przed dostaniem się do NBA występował na uczelni Arizona State. Kibice wciąż o tym pamiętają. - To miasto dało mi naprawdę mnóstwo miłości, za nim w ogóle trafiłem do NBA. Czuję, że to mój obowiązek, żeby zawsze wznosić się tu na wyżyny swoich umiejętności i dawać jak najlepsze show - mówił sam zainteresowane w rozmowie z dziennikarzami.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Daniela Hantuchova i legendarny hokeista. Media już plotkują

James Harden faktycznie był świetny. 30-latek zaaplikował Phoenix Suns 47 punktów. Leworęczny MVP z 2018 roku trafił 15 na 27 oddanych rzutów z pola, w tym aż 9 na 19 za trzy i 8 na 9 wolnych. Hardena po raz 89. w karierze zdobył minimum 40 "oczek" i wyprzedził na liście wszech czasów Elgina Baylora. Przed nim są tylko Wilt Chamberlain (271), Michael Jordan (173) i Kobe Bryant (122).

Gwiazda Houston Rockets po 29 meczach w tym sezonie ma na swoim koncie już 1 124 punkty. To najwięcej od czasu, kiedy licznik Ricka Barry'ego w 1966 roku po 29 pierwszych występach wskazywał 1 134 punkty. Wydaje się, że dla Jamesa Hardena nie ma granic. Jak na razie w trwających rozgrywkach zdobywa średnio na mecz wręcz niebotyczne 38,5 punktu.

Pytanie, gdzie Harden i Russell Westbrook poprowadzą w tym sezonie drużynę z Teksasu. Bo spektakularne występy Hardena byłby też bardziej docenione, gdybyśmy mogli nazywać go w końcu mistrzem NBA. Jak na razie dotarł do Finału NBA, ale tylko raz i to w barwach Oklahomy City Thunder w 2012 roku.

Czytaj także: Wielki rzut Chase'a Simona. Amerykanin uratował Anwil (wideo)
Czytaj także: Kibice chcieli Tacko Falla, trener ich wysłuchał. Gigant z Senegalu rozkochał w sobie fanów Boston Celtics (wideo)

Źródło artykułu: