EBL. Łukasz Majewski dumny ze swoich zawodników. "Wierzyliśmy przez cały czas"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Łukasz Majewski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Łukasz Majewski

- Wierzyliśmy przez cały mecz. I właśnie ta wiara doprowadziła nas do zaciętej końcówki. Gratulacje za to dla moich chłopaków - mówił po meczu Łukasz Majewski, chociaż jego BM Slam Stal musiała uznać wyższość Anwilu Włocławek 96:98.

BM Slam Stal w sobotnim meczu pokazała więcej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Ostatnio zdarzyły im się porażki ze Śląskiem Wrocław i Startem Lublin, więc trudno było upatrywać ich szans także w starciu z mistrzami Polski. I faktycznie, jeszcze na początku czwartej kwarty wszystko szło zgodnie z planem Anwilu Włocławek. Goście prowadzili 82:67.

Wtedy "Stalówka" ruszyła do ataku. Ostrowianie zanotowali serię 13-0, a po celnym rzucie za trzy Jarosława Mokrosa zrobiło się tylko 82:80 dla "Rottweilerów". Anwil uspokoił trochę Ricky Ledo, który dwukrotnie trafił za trzy, ale następnie otrzymał też drugie przewinienie niesportowe i został odesłany do szatni. Było 92:86, ale BM Slam Stal tego wieczoru miała kilka żyć.

- Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy zaczęliśmy grać twardo w obronie w czwartej kwarcie. Anwil popełnił kilka błędów i zrodziła się dla nas szansa - mówił po meczu Daniel Szymkiewicz.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: skandal podczas biegu. Klepnął dziennikarkę w pośladki

Gospodarze raz jeszcze wrócili z zaświatów i od pięciu punktów straty (90:95), doprowadzili do stanu 96:95. Nikola Jevtović, który w sezonie trafia niewiele ponad 60 procent rzutów wolnych, wykorzystał w końcówce wszystkie cztery próby i dał "Stalówce" upragnione prowadzenie.

To był prawdziwy thriller. Tony Wroten w końcówce był faulowany, ale Amerykanin, który w całym meczu zanotował 18 asyst, pomylił się dwa razy z linii. Szczęśliwie dla Anwilu piłkę w ataku próbował zebrać Chris Dowe, doszło do jego kontaktu z Mokrosem i sędziowie zadecydowali, że Polak był na aucie. Kibice i drużyna BM Slam Stal domagali się faulu Dowe'a.

Kluczowy rzut za trzy z rogu boiska na osiem sekund przed końcem trafił Chase Simon, dzięki czemu włocławianie triumfowali ostatecznie 98:96. Po meczu jeszcze długo wrzało na parkiecie i poza nim, kibice nie mogli wybaczyć sędziom wcześniejszej decyzji z udziałem Dowe'a. - Ostatecznie rywale trafili bardzo trudne rzuty w końcówce, które dały im zwycięstwo, ale myślę, że możemy mieć podniesione głowy. Daliśmy z siebie 100 procent i zostawiliśmy na parkiecie serce - dodawał na konferencji prasowej Daniel Szymkiewicz.

Trener Łukasz Majewski pomimo porażki był dumny ze swoich podopiecznych. - Gratulacje dla Anwilu za zwycięstwo, ale dużo, dużo większe brawa dla moich chłopaków. Walczyli do końca, pokazali determinację i ani na moment się nie poddali. Gratulacje za to, że wierzyli - mówił na konferencji prasowej Majewski.

- Cokolwiek robili, wierzyli w to. A kiedy w to wierzysz, to zaczyna przynosić rezultaty. Właśnie tak było w tym spotkaniu. Dlatego, że w to wierzyli, byliśmy w stanie wrócić do meczu - dodawał trener ostrowian. - O ostatniej akcji mogę powiedzieć tyle, że Simon trafił bardzo trudny rzut, a resztę zostawię bez komentarza - zakończył Majewski, który wyraźnie nie chciał wypowiadać się na temat pracy sędziów.

Dla żółto-niebieskich 20 punktów rzucił Paulius Dambrauskas, a Nikola Jevtović zaliczył 17 "oczek" i pięć zbiórek. BM Slam Stal aktualnie z bilansem 4-9 plasuje się na 13. miejscu w ligowej tabeli.

Czytaj także: James Harden to maszyna do zdobywania punktów. Już 89. razy w karierze przekroczył "40"
Czytaj także: Kibice buczeli, ale Kawhi Leonard po raz pierwszy zwyciężył w San Antonio

Komentarze (2)
Gabriel G
22.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dramatyczna końcówka meczu pozostawiła u wielu ludzi takie wrażenie, że Stalówka zagrała dobry mecz. Na tyle dobry, że aż Maja jest z chłopaków dumny. Ale to nieprawda, obywatele. Stalówka grał Czytaj całość