NBA. Giannis Antetokounmpo zawiódł w świątecznym meczu, 76ers rozbili liderów NBA

Getty Images /  Dylan Buell / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo
Getty Images / Dylan Buell / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo

Milwaukee Bucks i Giannis Antetokounmpo wypadli słabo w świątecznym meczu NBA i musieli uznać wyższość drużyny Philadelphia 76ers. W innym z meczów Golden State Warriors sensacyjnie pokonali Houston Rockets.

Milwaukee Bucks, liderzy NBA, po 21 zwycięstwach w 22 ostatnich meczach zostali zatrzymani. Philadelphia 76ers sprawili swoim kibicom miły świąteczny prezent, bo pokonali bezpośrednich rywali ze Wschodu i to aż nadspodziewanie łatwo. Drużyna Bretta Browna od początku spotkania zdominowała wydarzenia na parkiecie, a bezradny był nawet sam Giannis Antetokounmpo.

Aktualny MVP zaliczył jeden z najsłabszych występów w tym sezonie. 24-latek w 30 minut, które spędził na parkiecie trafił tylko 8 na 27 oddanych rzutów z pola, chybił przy tym wszystkie siedem oddanych prób zza łuku. Grek miał finalnie 18 punktów, 14 zbiórek oraz siedem asyst i w porównaniu ze swoim bezpośrednim przeciwnikiem wypadł słabo.

Joel Embiid rzucił 31 punktów, zebrał 11 piłek i przed milionami widzów z całego świata pokazał, co potrafi. - Dużo osób zapomniało, kim jestem. Ale kiedy będę potrzebny, ja się pojawię - mówił Kameruńczyk, cytowany przez ESPN. Dla 76ers był to pierwszy świąteczny mecz w Filadelfii od 31 lat i dzięki ich postawie na pewno zostanie zapamiętany przez lokalnych fanów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Anna i Robert Lewandowscy na imprezie świątecznej Bayernu. Żona polskiego piłkarze wyglądała zjawiskowo

Gospodarze prowadzili z Bucks 38:30 po pierwszych 12 minutach, a do przerwy było 69:48. Trzecia kwarta także zakończyła się sukcesem "Szóstek" i przed ostatnim rozdaniem zrobiło się aż 100:73. Tobias Harris dodał 22 "oczka", Ben Simmons zanotował 18 punktów, siedem zbiórek oraz 14 asyst, a Furkan Korkmaz 
zaliczył 16 "oczek" z ławki rezerwowych i 76ers triumfowali ostatecznie 121:109.

- Myślę, że ta drużyna jest przeznaczona pod play offy. Droga, którą podążamy czasami jest trochę wyboista, ale miejsce, w które zmierzamy jest ekscytujące - komentował w rozmowie z dziennikarzami trener Brett Brown. Jego podopieczni w świątecznym meczu trafili 21 na 44 oddane rzuty za trzy i popełnili ponadto tylko siedem strat. 76ers wyrównali klubowy rekord, który wynosi w meczu właśnie 21 celnych rzutów zza łuku.

Milwaukee Bucks niczym nie przypominali drużyny, która w ostatnich meczach kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Khris Middleton rzucił 31 punktów, zawodnicy Mike'a Budenholzera w pewnym momencie czwartej kwarty zanotowali zryw 12-0, ale to było za mało i za późno. Liderom NBA przydarzył się słabszy dzień, w którym od początku nie potrafili przejąć inicjatywy i musieli uznać wyższość przeciwników.

Golden State Warriors zszokowali cały koszykarski świat. Wydawało się, że drużyna z Oakland bez swoich liderów będzie tylko tłem dla mocnych Houston Rockets. Tymczasem Stephen Curry i Klay Thompson wspierali drużynę z ławki rezerwowych, a ich koledzy dokonywali na parkiecie wielkich rzeczy.

Można pokusić się o stwierdzenie, że to był świąteczny cud. James Harden i Russell Westbrook byli zdecydowanymi faworytami meczu z osłabionymi Warriors. Jeszcze na osiem minut przed końcem, po celnym trafieniu zza łuku Hardena Houston prowadzili 97:96. Ale to był ich ostatni pozytyw w tym meczu, a finisz należał do zespołu z Kalifornii.

Podopieczni Steve'a Kerra zamknęli mecz zrywem 20-7 i triumfowali 116:104. Już na pięć minut przed końcem Warriors doprowadzili do wyniku 106:97, bo za trzy trafili Draymond Green i Glenn Robinson III. Było po wszystkim.

Damion Lee, rzucający Golden State miał 22 punkty i rekordowe 15 zbiórek. Trafił wszystkie 10 rzutów wolnych. Draymond Green i D'Angelo Russell dodali po 20 "oczek", a zespół z Oakland triumfowało pomimo tylko dziewięciu celnych rzutów za trzy.

Houston Rockets brakowało polotu. Clint Capela i P.J. Tucker byli bezproduktywni, a Russell Westbrook miał co prawda 30 punktów, 12 zbiórek i pięć asyst, ale przestrzelił też wszystkie osiem rzutów za trzy, a w sumie wykorzystał fatalne 11 na 32 oddane rzuty z pola. James Harden zaaplikował rywalom 24 punkty, rozdał 11 kluczowych podań i trafił za to niezłe 6 na 10 rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów, ale nawet w jego poczynaniach czegoś brakowało.

- Prawdopodobnie nie zagramy już w tym sezonie większego meczu, niż ten. Telewizyjne starcie z Houston Rockets. To spotkanie znaczyło dla nas bardzo dużo - mówił trener Kerr, cytowany przez ESPN. James Harden komentował za to: - Mieliśmy świetne okazje, których nie wykorzystaliśmy. To bardzo proste.

Czytaj także: Świąteczny mecz dla Boston Celtics. Mistrzowie NBA bez lidera i bez pomysłu
Czytaj także: Ben Simmons z potężnym triple-double przed Świętami, Pelicans pokonali Trail Blazers

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Milwaukee Bucks 121:109 (38:30, 31:18, 31:25, 21:36)
(Embiid 31, Harris 22, Richardson 18 - Middleton 31, Antetokounmpo 18, Hill 15)

Golden State Warriors - Houston Rockets 116:104 (28:29, 36:39, 28:19, 24:17)
(Lee 22, Green 20, Russell 20, Robinson 18 - Westbrook 30, Harden 24, House Jr. 18)

Denver Nuggets - New Orleans Pelicans 100:112 (26:29, 29:29, 25:26, 20:28)
(Jokic 23, Grant 17, Harris 15 - Ingram 31, Holiday 20, Hart 16)

Komentarze (2)
Gabriel G
26.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Porażka Rakiet to zawsze miła wiadomość :) 
avatar
Stronghold
26.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Janis zagrał straszną bryndzę, Bucksi nie istnieli przez 3 kwarty, dopiero w ostatniej ćwiartce miejscowi dali im trochę odzyskać twarz. Czytaj całość