NBA. Świąteczny mecz dla Boston Celtics. Mistrzowie NBA bez lidera i bez pomysłu

Getty Images /  Emilee Chinn / Na zdjęciu: Garrett Temple (z lewej) oraz Brad Wanamaker
Getty Images / Emilee Chinn / Na zdjęciu: Garrett Temple (z lewej) oraz Brad Wanamaker

Boston Celtics w pierwszym prestiżowym, świątecznym meczu pokonali Toronto Raptors 118:102. Goście z Massachusetts w pełni wykorzystali brak podstawowych zawodników mistrzów NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Świetny Jaylen Brown, równie dobrze dysponowany Kemba Walker i nieoceniony Enes Kanter, który dzięki pomocy NBA miał sposobność, aby wystąpić w świątecznym meczu w Kanadzie poprowadzili Boston Celtics do triumfu nad Toronto Raptors. Mistrzowie NBA nie poradzili sobie ze swoimi problemami kadrowymi i w starciu z ambitnym zespołem Brada Stevensa musieli skapitulować.

Pauzowali Pascal Siakam, Marc Gasol oraz Norman Powell. Lider zespołu z Kanady od środy ma problemy z pachwiną, Hiszpanowi doskwiera lewe ścięgno udowe, a Powell nabawił się urazu barku.

Toronto Raptors rozpoczęli środowy mecz od zdobycia pierwszych dziesięciu punktów, ale euforia kibiców "Dinozaurów" trwała tylko chwilę. Boston Celtics odpowiedzieli zrywem 28-9 i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 28:19. Jeszcze do przerwy podopieczni Nicka Nurse'a liczyli się w walce o końcowy sukces, bo tracili do rywali tylko osiem "oczek" (47:55), ale po zmianie stron "Celtowie" kontynuowali swój spektakl.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wykop bramkarza i... katastrofa! Co on narobił? (wideo)

Brown i Walker trafili zza łuku, a Celtics prowadzili wówczas 73:59. Jaylen zdobył następne pięć punktów z rzędu, dzięki czemu zaliczka Bostończyków się utrzymywała. Goście na koniec kwarty numer trzy zadali rywalom bolesny cios, bo od stanu 79:65 doprowadzili do wyniku 88:69 i nawet mistrzom NBA trudno było już zniwelować taki dystans.

Toronto Raptors, którzy ostatnio w samej czwartej kwarcie odrobili 27 punktów i pokonali Dallas Mavericks 110:107, tym razem nie byli w stanie dokonać cudu. Boston Celtics byli zbyt zdeterminowani, pewni siebie i nastawieni na sukces. Ostatnia partia zakończyła się wynikiem 33:30 dla "Dinozaurów", ale w całym meczu to Celtics triumfowali 118:102.

Jaylen Brown trafił 10 na 13 oddanych rzutów z pola, w tym 5 na 7 za trzy i miał w sumie 30 punktów. Kemba Walker dodał 22 "oczka", a Enes Kanter uzbierał 12 punktów i miał 11 zbiórek.

Turecki środkowy był wdzięczny, że Boston Celtics w porozumieniu z NBA dali mu możliwość występu w prestiżowym, świątecznym widowisku. Kanter za publiczne krytykowanie prezydenta swojego kraju stracił paszport i podróżowanie poza granice Stanów Zjednoczonych to dla niego bardzo duży problem.

Dla "Dinozaurów" to czwarta u siebie, a 10. porażka w sezonie. Fred VanVleet miał 27 punktów, a Chris Boucher 24, ale słabo wypadł Kyle Lowry. Mistrz NBA trafił tylko 4 na 13 oddanych prób i w 37 minut, które spędził na parkiecie, wywalczył 14 punktów, osiem asyst, aczkolwiek popełnił też pięć na 17 strat drużyny. Nick Nurse w pierwszej piątce musiał desygnować do gry trzech niskich zawodników: Lowry'ego, VanVleeta i Patricka McCawa. Uzupełniali ich Serge Ibaka i Ogugua Anunoby, a więc skład Raptors był zdecydowanie daleki od optymalnego.

Wynik:

Toronto Raptors - Boston Celtics 102:118 (19:28, 28:27, 22:33, 33:30)
(VanVleet 27, Boucher 24, Lowry 14 - Brown 30, Walker 22, Hayward 14)

Czytaj także: Stal - Anwil. Gorąco też na parkiecie. Milicić chwali zawodników, Mokros zły na ostatnią akcję
Czytaj także: Ben Simmons z potężnym triple-double przed Świętami, Pelicans pokonali Trail Blazers

Komentarze (0)