NBA. Starcie tytanów w Los Angeles. Clippers znów lepsi od Lakers

Getty Images / Jayne Kamin-Oncea / Na zdjęciu: Paul George (z lewej) oraz Danny Green
Getty Images / Jayne Kamin-Oncea / Na zdjęciu: Paul George (z lewej) oraz Danny Green

To był mecz godny świątecznego harmonogramu NBA, w którym jest miejsce tylko dla najlepszych drużyn w lidze. Los Angeles Clippers po świetnym widowisku pokonali Los Angeles Lakers 111:106.

Kawhi Leonard przypomniał, kto jest aktualnym mistrzem NBA i MVP Finałów. Skrzydłowy 11 ze swoich 35 punktów zdobył w czwartej kwarcie, miał też 12 zbiórek oraz pięć asyst i poprowadził Los Angeles Clippers do zwycięstwa nad Los Angeles Lakers. Podopieczni Doca Riversa przez cały mecz musieli odrabiać straty, ale nie poddali się nawet na chwilę.

- To nas nie ruszało - mówił trener Clippers o prowadzeniu "Jeziorowców", które wynosiło 12 punktów do przerwy, 15 w trzeciej kwarcie, a siedem na niewiele ponad sześć i pół minuty do końca spotkania. - Wydaje mi się, że czekaliśmy jakby na odpowiedni moment, żeby odrobić straty i przeprowadzić nasz zryw - dodawał Rivers, cytowany przez ESPN.

Lakers prowadzili 101:94 po trafieniu LeBrona Jamesa, ale wtedy Clippers ruszyli do ataku i zanotowali serię 7-0. Kawhi Leonard przymierzył zza łuku i doprowadził do remisu po 101. Anthony Davis znów dał dwa punkty zaliczki purpurowo-złotym, lecz był to tak naprawdę ich ostatni pozytywny akcent w środowym meczu.

[ad=rectangle]
Podopieczni Doca Riversa doprowadzili do wyniku 107:103, a następnie prowadzili również 111:106 i właśnie takim wynikim zakończyło się hitowe, świąteczne spotkanie. Lakers mieli sposobność, aby doprowadzić do wyrównania i dogrywki, ale świetnie w defensywie zachował się Patrick Beverley.

LeBron James próbował pozbyć się obrońcy, chciał złapać odpowiedni rytm. Ostatecznie zdecydował się wykonać trudny rzut zza łuku sprzed twarzy rozgrywającego Clippers, bo jego drużyna traciła do rywali trzy punkty (106:109), ale Beverley wybił mu piłkę. Sędziowie w pierwszej chwili przyznali posiadanie Lakers, ale po weryfikacji orzekli, że piłka należy się Clippers. Paul George trafił dwa wolne i ustalił końcowy wynik.

- To nie przesądziło o wyniku meczu. Oczywiście, zgadzam się, że to była ważna akcja i musisz wykonać ją najlepiej, jak potrafisz, ale to nie wtedy przegraliśmy mecz - zaznaczał LeBron James, który miał 23 punkty, dziewięć zbiórek i 10 asyst, ale trafił tylko 9 na 24 oddane rzuty z gry, w tym 2 na 12 za trzy.

- Oni chcieli tego bardziej. Popełniliśmy zbyt dużo błędów w końcówce, przegraliśmy też w głowach - wypowiadał się Anthony Davis, zdobywca 24 "oczek". Pierwszym strzelcem "Jeziorowców" był Kyle Kuzma, skrzydłowy z ławki rezerwowych dostarczył drużynie 25 punktów. Lakers może boleć fakt, że wykorzystali tylko niespełna 27-procent rzutów za trzy, bo na 45 oddanych prób, trafili 12.

Clippers pokonali Lakers drugi raz w sezonie, a dla podopiecznych Franka Vogela to juz czwarta z rzędu, a siódma porażka w ogóle. Dla zwycięzców 18 punktów dodał niezawodny podkoszowy, wchodzący z ławki rezerwowych Montrezl Harrell. Paul George uzbierał 17 "oczek", pięć asyst, trzy zbiórki i trzy bloki. - Mamy bardzo wszechstronny skład, każdy może dodać coś od siebie. I to było widać - mówił w rozmowie z dziennikarzami Lou Williams.

Kawhi Leonard rzucił 35 "oczek". To dla klubu Clippers rekord punktowy w świątecznym spotkaniu. 28-latek z Kalifornii został też 10. zawodnikiem w historii z minimum 35 punktami, dziesięcioma zbiórkami i pięcioma asystami, które zostały zdobyte 25 grudnia.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Anna i Robert Lewandowscy na imprezie świątecznej Bayernu. Żona polskiego piłkarze wyglądała zjawiskowo

Wynik:

Los Angeles Lakers - Los Angeles Clippers 106:111 (33:31, 30:20, 23:35, 20:25)
(Kuzma 25, Davis 24, James 23 - Leonard 35, Harrell 18, George 17)

Czytaj także: Kota nie ma, myszy harcują. Czyli kto najlepiej debiutuje w NBA?
Czytaj także: Świąteczny mecz dla Boston Celtics. Mistrzowie NBA bez lidera i bez pomysłu

Źródło artykułu: