Brooklyn Nets swoim ostatnim niechlubnym wyczynem zapisali się na kartach historii NBA. Ich lider, Spencer Dinwiddie przyznał po meczu, że byli "naprawdę bardzo, bardzo źli". 26-latek, który zdobył 25 na 82 punkty zespołu dodawał, cytowany przez ESPN: - Graliśmy aż śmiesznie słabo. Rzucaliśmy katastrofalnie. Prawdopodobnie historycznie źle - i faktycznie, Dinwiddie się nie pomylił.
Gracze drużyny z Brooklynu pierwszy raz w ich trzecim bezpośrednim starciu w tym sezonie musieli uznać wyższość New York Knicks (82:94). Sam wynik nie byłby dużym zaskoczeniem, ale fatalna postawa koszykarzy Nets odbiła się szerokim echem. Podopieczni Kenny'ego Atkinsona oddali 78 rzutów z pola, z których trafili zaledwie 21. Tak źle nie rzucał nikt od stycznia 2012 roku, kiedy Chicago Bulls trafili marne 30-procent w meczu przeciwko Toronto Raptors.
Ale to nie wszystko. Brooklyn Nets wykonali 50 rzutów za trzy, a wykorzystali z nich 13. Oznacza to, że oddali również zaledwie 28 prób za dwa, a trafili tylko osiem! To pierwszy taki przypadek od 1950 roku. Wtedy mecz pomiędzy Fort Wayne Pistons a Minneapolis Lakers skończył się wynikiem 19:18, a drużyny oddały po cztery celne rzuty z gry.
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"
Jak widać, NBA cały czas może zszokować. Bo tak trzeba opisać zaledwie osiem skutecznych prób za dwa w cztery kwarty po 12 minut. - Wszyscy szukaliśmy swoich rzutów. Powinniśmy więcej podawać, ale pod koniec meczu już wszyscy byliśmy sfrustrowani i forsowaliśmy akcje w ataku - mówił w rozmowie z dziennikarzami środkowy Nets, Jarrett Allen.
Podobnie słabo, co Brooklyn spisał się również Zenit Sankt Petersburg. Przytaczamy występ drużyny Mateusza Ponitki, ponieważ ta w piątkowym meczu z zespołem Crvena Zvezda Belgrad także nie zachwyciła celnością. Rosjanie oddali w sumie 58 rzutów, z których trafili 18 - ale tylko dziewięć na 28 za dwa.
Zenit przegrał w ramach rozgrywek Euroligi na własnym parkiecie 58:65, zdobywając w drugiej połowie zaledwie 18 punktów. Powodem ich 12. porażki była właśnie słaba skuteczność.
Ciekawym przypadkiem jest także Asseco Arka Gdynia, która w hitowym, świątecznym meczu z Anwilem Włocławek oddała aż 41 rzutów zza łuku (trafiła 12), a zaledwie 26 za dwa. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza byli lepsi od Nets i Zenitu, bo trafili jednak 11 prób premiowanych zdobyciem dwóch punktów, ale także przegrali swoje spotkanie i to 65:82.
Czytaj także: Goran Dragić trafił rzut na zwycięstwo, 76ers bliscy cudu w końcówce
Czytaj także: Luka Doncić wrócił z przytupem. Był blisko triple-double, a Mavericks pokonali Spurs