NBA. Goran Dragić trafił rzut na zwycięstwo, 76ers bliscy cudu w końcówce

Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Goran Dragić
Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Goran Dragić

Miami Heat zwyciężyli po raz 14. na własnym parkiecie. Zadbał o to Goran Dragić, który trafił z półdystansu na 6,8 sekundy przed końcem spotkania.

Indiana Pacers była o krok, aby pokonać Miami Heat na ich parkiecie, co dotychczas udało się tylko Los Angeles Lakers. Goście z Indianapolis prowadzili 112:111 na 31 sekund przed końcem spotkania. Pudłowali odpowiednio Jimmy Butler i Kendrick Nunn, ale podopieczni Erika Spoelstry dwukrotnie notowali ofensywne zbiórki.

Udało się za trzecim razem, kiedy Edrice Adebayo podał na obwód do Gorana Dragicia. Słoweniec zaatakował kosz, zatrzymał się trzy metry przed nim i oddał markowy rzut z półdystansu, zwany floaterem. Dragić wyprowadził Heat na prowadzenie 113:112. Pacers wciąż mieli do wykorzystania 6,8 sekundy, ale Aaron Holiday nie trafił.

- Te dwie ostatnie zbiórki mówią o nas wszystko. Nigdy się nie poddajemy - komentował bohater Miami, cytowany przez ESPN. Miami Heat odnieśli 14. u siebie, a 23. zwycięstwo w sezonie. Co ciekawe, w ostatnie dwie minuty i 21 sekund spotkania drużyna prowadząca zmieniała się aż pięć razy.
[ad=rectangle]
Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze dla zespołu z Florydy, który legitymuje się aktualnie najlepszym domowym bilansem (14-1) w całej lidze. - Wiedzieliśmy, że będziemy musieli się napracować - mówił o starciu z Pacers Erik Spoelstra.

Jimmy Butler uzbierał dla Heat 20 punktów, a Bam Adebayo miał 18 "oczek", 16 zbiórek oraz sześć asyst. Indiana popełniła w całym meczu zaledwie cztery starty, a siedmiu ich zawodników zdobyło 11 lub więcej punktów. Przewodził tej grupie wspomniany Holiday (17), który jednak pomylił się w najważniejszym momencie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wykop bramkarza i... katastrofa! Co on narobił? (wideo)

Aaron Gordon trafił dwa rzuty wolne, a Orlando Magic prowadzili 96:88 na 40 sekund przed końcem spotkania. Philadelphia 76ers nie miała nic do stracenia, ale chyba nawet im podświadomość podpowiadała, że w zaistniałych okolicznościach o korzystny wynik może być trudno. Jednak zawsze warto spróbować i przekonali się o tym 76ers, których szalony atak prawie się powiódł.

Josh Richardson trafił za trzy, Evan Fournier pomylił się raz na linii rzutów wolnych, a w następnym posiadaniu zza łuku przymierzył Joel Embiid. "Szóstki" faulowały Markelle'a Fultza, który chybił dwa wolne, ale Ben Simmons po time-oucie popełnił stratę i tym razem znów Evan Fournier miał dwie próby. Francuz, wzorem poprzedniego podejścia znów trafił tylko raz, a błyskawicznie celny rzut za trzy ponownie zaaplikował rywalom Embiid.

Było 98:97 na 5,1 sekundy przed końcem i Steve Clifford z Orlando poprosił o przerwę. Magic stracili piłkę, a Joel Embiid mógł nawet wygrać mecz dla 76ers, bo miał w swoich rękach rzut na zwycięstwo. Był on jednak oddawany pod presją czasu i z bardzo trudnej pozycji.

Gospodarze z Florydy podnieśli ciśnienie swoim kibicom, ale finalnie triumfowali 98:97. - Końcówka meczu nie była dobra w naszym wykonaniu, ale ostatecznie liczy się zwycięstwo. To cenny triumf przeciwko świetnej drużynie - mówił Clifford, cytowany przez ESPN. Fournier miał 20 punktów, a 16 "oczek", 12 zbiórek i siedem asyst wywalczył Nikola Vucevic. Dla 76ers po 24 punkty zdobyli Joel Embiid i Tobias Harris. Słabo wypadli rezerwowi, którzy wspólnie w czterech dostarczyli drużynie z Filadelfii tylko 14 "oczek".

Golden State Warriors po fatalnym początku rozgrywek zaczynają zwyciężać. Stephen Curry i Klay Thompson dopingują kolegów z ławki rezerwowych, a ci odnieśli właśnie czwarty z rzędu, a dziewiąty sukces w sezonie. Zadbał o to D'Angelo Russell, który rzucił Phoenix Suns 31 punktów. Czwarta kwarta zakończyła się wynikiem 39:18 dla GSW, a całe spotkanie 105:96.

Boston Celtics bez większych problemów uporali się z Cleveland Cavaliers (129:117), a świetnie spisywali się Jaylen Brown (34 punkty) oraz Jayson Tatum (30 punktów). Brown i Tatum trafili wspólnie 10 na 20 oddanych rzutów za trzy. Podopieczni Brada Stevensa odnieśli już 22. sukces w lidze.

Czytaj także: Luka Doncić wrócił z przytupem. Był blisko triple-double, a Mavericks pokonali Spurs
Czytaj także: Dostał podwyżkę i dalej bryluje. Duża klasa Chase'a Simona

Wyniki:
 
Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 129:117 (33:22, 29:25, 30:34, 37:36)
(Brown 34, Tatum 30, Kanter 14 - Love 30, Sexton 21, Porter Jr. 16)

Charlotte Hornets - Oklahoma City Thunder 102:104 po dogrywce (18:26, 25:27, 22:19, 29:22, 8:10)
(Rozier 26, Graham 15, Washington 14 - Gilgeous-Alexander 27, Schroder 24, Paul 16)

Orlando Magic - Philadelphia 76ers 98:97 (19:21, 27:26, 25:21, 27:29)
(Fournier 20, Gordon 19, Ross 17 - Harris 24, Embiid 24, Richardson 15, Simmons 13)

Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks 86:112 (19:32, 21:31, 23:21, 23:28)
(Crabbe 20, Young 12, Huerter 12 - Middleton 23, Lopez 19, Ilyasova 18)

Miami Heat - Indiana Pacers 113:112 (25:27, 33:28, 26:27, 29:30)
(Butler 20, Adebayo 18, Robinson 18, Nunn 17 - Holiday 17, Lamb 16, Warren 16, McDermott 14)

Golden State Warriors - Phoenix Suns 105:96 (25:29, 18:22, 23:27, 39:18)
(Russell 31, Lee 16, Burks 13 - Booker 34, Rubio 11, Saric 11, Kaminsky 10)

Komentarze (0)