Kolejne zmiany w Legii Warszawa zapowiadał już trener Tane Spasev. Macedończyk czeka na powrót do zdrowia Sebastiana Kowalczyka oraz na nowego silnego skrzydłowego.
- Potrzebujemy jeszcze jednego zagranicznego zawodnika na pozycję numer 4. Wtedy to będzie zespół, który będzie mógł walczyć z każdym - zapowiadał.
Na razie kadra jego zespołu została uszczuplona. Romaric Belemene delikatnie mówiąc nie sprawdził się w stolicy.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce". Szymon Kołecki rozwiał wątpliwości po KSW 52. "Nie przypominam sobie, aby tam był jakikolwiek palec"
Zobacz także. EBL. Maratony im nie straszne, Stelmet kończy rok na szczycie. "To wielka nagroda za naszą pracę"
22-letni skrzydłowy z Kongo rozegrał dla Legii 10 meczów w Energa Basket Lidze i notował w nich średnio 6,5 punktu, 3,4 zbiórki. Trafiał 45 procent rzutów z gry.
Śmiało można powiedzieć, że w stolicy Polski dokonali złych "strzałów" jeżeli chodzi o graczy zagranicznych przed startem sezonu. Belemene to już czwarty "obcokrajowiec", który opuścił Legię - wcześniej byli to Isaac Sosa, Michael Finke i Drew Brandon.
Ekipa z Warszawy w miniony weekend wygrała sensacyjnie 84:79 w Lublinie ze Startem. Był to trzeci triumf ekipy Spasva w tym sezonie - Legia z bilansem 3:11 pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli Energa Basket Ligi.
Zobacz także. EBL. Ivan Almeida: Anwil dzwonił do mojego agenta. Temat szybko się urwał