Liga NBA nie odwołała meczów, ale wszyscy grali dla Kobego Bryanta

Getty Images / Na zdjęciu: Kobe Bryant
Getty Images / Na zdjęciu: Kobe Bryant

Łzy koszykarzy, zaduma i hołd dla zmarłego tragicznie Kobego Bryanta. Tego dnia w NBA rywalizacja zeszła na dalszy plan, wszystkim zależało na uczczeniu wielkiej postaci.

Liga NBA nie zdecydowała się odwołać zaplanowanych na niedzielę meczów, ale zespoły oddawały podczas nich hołd zmarłej tragicznie ikonie tej dyscypliny. Drużyny na początku spotkań popełniały błędy 24 i 8 sekund, aby uczcić numery, z którymi występował Kobe Bryant. Widzieliśmy łzy i zadumę koszykarzy, a na trybunach zrozpaczonych kibiców. Całe koszykarskie środowisko się zjednoczyło.

Kolorado było w epicentrum wydarzeń, bo kiedy tragiczne informacje o śmierci Kobego Bryanta i jego córki Gigi, obiegały świat, Denver Nuggets i Houston Rockets rozpoczęli już przedmeczową rozgrzewkę. Tyson Chandler, Austin Rivers czy P.J. Tucker zostali uchwyceni podczas prezentacji, każdy z nich zalany łzami.

Denver Nuggets pokonali Houston Rockets 117:110, którzy musieli radzić sobie bez zmagającego się z drobnym urazem Jamesa Hardena. Nikola Jokić miał triple-double, złożone z 24 punktów, 12 zbiórek i 11 asyst. Russell Westbrook uzbierał 32 punkty, siedem zbiórek i siedem asyst, ale popełnił też 10 strat.

- Muszę być szczery, nie myślę teraz o tej porażce, nie myślę o tym, że przegraliśmy mecz - wyznał obrońca Rockets, Austin Rivers (za ESPN). - Ten ból tak szybko nie minie. Nie musisz być nawet fanem koszykówki, żeby to czuć - mówił o śmierci legendarnego Bryanta syn trenera Los Angeles Clippers, Doca Riversa.

Toronto Raptors spotkali się z San Antonio Spurs w Teksasie, ale obie drużyny nie miały tego dnia ochoty, żeby rywalizować. Ostatecznie oba zespoły postarały się uczcić Kobego najlepiej, jak potrafiły, a drużyna z Kanady wygrała to spotkanie 110:106.

Pascal Siakam 30 ze swoich 35 punktów zdobył do przerwy, w końcówce kluczowy rzut za trzy trafił Fred VanVleet, a Kyle Lowry wymusił stratę Dejounte Murraya. Dla Spurs 14 punktów zdobył były zawodnik klubu z Kanady, DeMar DeRozan.

Czytaj także: "Nie ma słów, by wyrazić ból. Kocham cię". Emocjonalny wpis Shaquille'a O'Neala

- W takich sytuacjach myślisz o jego rodzinie i przyjaciołach i o tym, co oni przeżywają - mówił środkowy Raptors, Marc Gasol. - Po prostu chcesz iść do domu, pocałować swoje dzieci i żonę. Reszta nie ma teraz znaczenia - dodawał przejęty Hiszpan.

Trae Young, 21-letni zawodnik Atlanta Hawks bardzo mocno przeżył tragiczne wydarzenia z udziałem Kobego Bryanta i jego córki. Był jego mentorem i ulubionym zawodnikiem. Young na kilka pierwszych sekund meczu z Washington Wizards założył koszulkę z numerem 8, aby oddać hołd zmarłej legendzie. Wszystko, co robił tego wieczoru na parkiecie, robił dla Kobego.

Young oddał dokładnie 24 rzuty z gry, z których trafił 13, w tym 6 na 11 za trzy. Miał w sumie 45 punktów, sześć zbiórek i 14 asyst, a jego Hawks pokonali Wizards 152:133. 21-latek podczas meczu wielokrotnie składał ręce, jak do modlitwy i dedykował swoje zagranie zmarłemu Bryantowi.

- Znałem go osobiście. Wiem, że on chciałby, żebym wyszedł na parkiet i próbował grać w koszykówkę - mówił Kawhi Leonard, pytany przez dziennikarkę Fox Sports, jak mógł skoncentrować się na niedzielnym meczu. Leonard rzucił 31 punktów, dzięki czemu Los Angeles Clippers zwyciężyli nad Orlando Magic 112:97.

Zion Williamson zanotował pierwsze double-double w karierze, absolwent uczelni Duke miał 21 punktów i 11 zbiórek w 27 minut, a New Orleans Pelicans pokonali Boston Celtics 123:108.

Damian Lillard zaaplikował drużynie Indiana Pacers aż 50 punktów, dodał 13 asyst i został pierwszym zawodnikiem Portland Trail Blazers, który w trzech meczach z rzędu zdobył 40 lub więcej punktów. PTB triumfowali nad Pacers 139:129.

To był dzień, w którym indywidualne występy schodziły na dalszy plan. Liczyło się tylko, żeby oddać hołd jednemu z najwspanialszych koszykarzy w historii. O ile można zrozumieć decyzję ligi o tym, że nie zdecydowała się odwołać zaplanowanych spotkań, tak dziwić może fakt, że na meczach wciąż występowały różnego rodzaju grupy taneczne i akrobatyczne. Kluby tego dnia powinny zrezygnować z cheerleaderek.

Czytaj także: Michael Jordan wydał oświadczenie. "Kobe był dla mnie jak młodszy brat"

Wyniki:

Denver Nuggets - Houston Rockets 117:110 (27:36, 30:23, 33:30, 27:21)
(Grant 25, Jokic 24, Porter Jr. 17, Morris 17 - Westbrook 32, Gordon 19, McLemore 15)

San Antonio Spurs - Toronto Raptors 106:110 (21:37, 30:26, 34:23, 21:24)
(DeRozan 14, White 14, Murray 13, Forbes 13, Belinelli 12 - Siakam 35, Lowry 16, VanVleet 13)

Atlanta Hawks - Washington Wizards 152:133 (31:33, 47:39, 41:30, 33:31)
(Young 45, Hunter 25, Huerter 18 - Beal 40, Brown Jr. 19, Bertans 12, McRea 12)

New York Knicks - Brooklyn Nets 110:97 (30:28, 25:24, 30:24, 25:21)
(Randle 22, Morris 21, Robinson 12 - Dinwiddie 23, Prince 14, Kurucs 12)

Orlando Magic - Los Angeles Clippers 97:112 (28:26, 24:28, 20:31, 25:27)
(Carter-Williams 15, Vucevic 13, Iwundu 12 - Leonard 31, Shamet 19, Harrell 19, Williams 15)

Memphis Grizzlies - Phoenix Suns 114:109 (30:18, 26:27, 25:33, 33:31)
(Morant 23, Brooks 20, Jackson Jr. 20, Valanciunas 12 - Booker 36, Oubre Jr. 27, Ayton 17)

New Orleans Pelicans - Boston Celtics 123:108 (32:20, 30:22, 29:39, 32:27)
(Holiday 25, Williamson 21, Jackson 17 - Walker 35, Hayward 23, Brown 20)

Portland Trail Blazers - Indiana Pacers 139:129 (36:27, 30:29, 40:37, 33:36)
(Lillard 50, McCollum 28, Whiteside 21 - Sabonis 27, Lamb 28, McDermott 19)

Źródło artykułu: