EBL. Popisowa kwarta Śląska Wrocław. Kamil Łączyński podawał, Michael Humphrey efektownie kończył akcje

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Kamil Łączyński

- Jest w nas ekstra energia. Oczywiście jak się wygrywa to łatwo się buduje atmosferę. Duża ilość treningów przekłada się na mecze. Gramy agresywnie w ataku i w obronie - powiedział rozgrywający Śląska Wrocław, Kamil Łączyński.

Przez trzy kwarty mecz drużyn walczących o play-offy nie był wielkim widowiskiem. W ostatnich 10 minutach WKS Śląsk Wrocław dał jednak popis efektownej i skutecznej koszykówki. Goście wygrali ten fragment 36:17 i cały mecz z Kingiem Szczecin 92:77. - Świetnie zagraliśmy. Zafunkcjonowała strefa, którą postawiliśmy. Przygotowywaliśmy się na to. Przede wszystkim zbieraliśmy piłkę po niecelnych rzutach Kinga. Ważne zwycięstwo. W bezpośrednim pojedynku jesteśmy o jedną pozycję wyżej, gdy mamy ten sam bilans. Przygotowywaliśmy się bardzo mocno na ten mecz. Każde zwycięstwo jest na wagę złota. Jeszcze odniesienie go w dwumeczu pozwala nam z entuzjazmem patrzeć w przyszłość - cieszył się Kamil Łączyński.

Rozgrywający zdobył pięć punktów, ale miał duży wkład w ten sukces. Rozdał 12 asyst (jego drugi wynik w tym sezonie). Aż siedem asyst reprezentant Polski miał właśnie w czwartej kwarcie, gdy świetnie obsługiwał głównie Michaela Humphrey’a. - Cieszę się bardzo, że wykorzystuje podania ode mnie, czy od Danny’ego Gibsona. W sobotę miał 24. Urodziny. Myślę, że sobie i nam zrobił świetny prezent rzucając tyle punktów - mówił Kamil Łączyński w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zobacz także: Trzęsienie ziemi w Polpharmie Starogard Gdański. Jarosław Poziemski nie jest już prezesem

Asyst nie byłoby bez trafień amerykańskiego podkoszowego. W niedzielę był on skuteczny (32 punkty, 12/18 z gry oraz 8/9 na linii rzutów wolnych), a do tego efektowny. Były wsady i alley oopy. - Kamil jest świetnym rozgrywającym. Znakomicie się z nim gra. Ma dobry przegląd tego, co dzieje się na parkiecie. Dzięki jego sposobowi gry moja praca staje się łatwiejsza. Wiem, że gdy znajdę się w dobrej sytuacji pod koszem on dostarczy mi piłkę. Zagrał znakomity mecz - ocenił współpracę z czołowym polskim rozgrywającym, Michael Humphrey.

ZOBACZ WIDEO Cały świat żegna Kobego Bryanta. "Gdyby odciąć mu jedno z ramion, to wypłynęłaby z niego czerwono-czarna krew"

Obaj najbardziej cieszyli się nie ze swoich osiągnięć, a z cennego zwycięstwa drużyny. Śląsk i King mają identyczny bilans, ale beniaminek Energa Basket Ligi jest lepszy w bezpośrednich spotkaniach. Takie mecze mogą na końcu rundy zasadniczej decydować o rozstawieniu w play-offach, a może nawet rozstrzygać o awansie do nich.

- To bardzo ważne zwycięstwo dla zespołu. Wiele osób się do niego przyczyniło. Oczywiście każdy wiedział, jak jest to ważne spotkanie dla układu tabeli. Jestem dumny, jak trener przygotował zespół. Zmienił naszą mentalność i chciałbym, żebyśmy utrzymali to w kolejnych meczach - tłumaczył Humphrey.

Co z tak dobrą formą może osiągnąć Śląsk Wrocław? Kamil Łączyński przypomniał historię BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski z 2018 roku. - Oni też się po pierwszej rundzie nie zakwalifikowali do Pucharu Polski, a potem doszli do finału i grali z Anwilem, w którego składzie byłem. Nie chcę wybiegać aż tak daleko w przyszłość i myśleć o tym, że będziemy grali w finale, ale czemu nie? Może historia się powtórzy w przypadku innego klubu - zastanawiał się koszykarz Śląska Wrocław.

Czytaj też: PGE Spójnia Stargard znalazła podkoszowego

Komentarze (0)