EBL. Śląsk zrealizował plan. King przestał grać w koszykówkę

PAP/EPA / Marcin Bielecki / Na zdjęciu:  Oliver Vidin
PAP/EPA / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Oliver Vidin

- Zagraliśmy zespołowo i zasłużyliśmy na zwycięstwo - powiedział trener Oliver Vidin. Jego Śląsk Wrocław wygrał z Kingiem Szczecin 92:77 i zrewanżował się za porażkę z pierwszej rundy (73:83).

Beniaminek Energa Basket Ligi w ostatnich tygodniach radzi sobie bardzo dobrze. W niedzielę zaskoczył Kinga Szczecin wygrywając czwartą kwartę 36:17. - Ten mecz był dla nas bardzo ważny. Plan na to spotkanie zadziałał. Przez 33 minuty to był wyrównany mecz. Nie pozwoliliśmy odskoczyć Kingowi Szczecin, a później zastosowaliśmy taktykę, którą chcieliśmy. To była specjalna obrona przygotowana na tego przeciwnika - zdradził trener Śląska Wrocław.

- Bardzo słabo rzucaliśmy za trzy punkty (4/21), ale nadal mieliśmy sporo akcji podkoszowych, wsadów i 24 asysty, z czego Kamil Łączyński 12. Pomogło nam także 14 ofensywnych zbiórek - analizował Oliver Vidin.

Czytaj też: PGE Spójnia Stargard znalazła podkoszowego

W szoku byli szczecinianie. Liczyli na czwarte zwycięstwo z rzędu, a doznali wysokiej porażki. - Gratulacje dla drużyny Śląska. Myślę, że byliśmy równorzędnym przeciwnikiem przez trzy kwarty. W czwartej kwarcie przestaliśmy grać w koszykówkę. Oni wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. W tym momencie popełniliśmy trzy całkowicie niewytłumaczalne straty z rzędu. Mieliśmy łatwe granie. Oni postawili strefę. Właściwie w każdym posiadaniu mieliśmy otwartych zawodników w środku i rogi boiska. Z jakiegoś powodu popełnialiśmy straty w tych sytuacjach - tłumaczył trener Łukasz Biela.

ZOBACZ WIDEO Cały świat żegna Kobego Bryanta. "Gdyby odciąć mu jedno z ramion, to wypłynęłaby z niego czerwono-czarna krew"

- Jest dla mnie sytuacją niewyobrażalną, że popełniamy 20 strat w meczu. W kluczowych momentach zawodnikom trzęsą się ręce. Muszę to jeszcze raz zobaczyć, bo nie jestem w stanie tego w tym momencie zrozumieć. Ciężko znaleźć słowo na to, co robiliśmy, jak wracaliśmy do obrony, jak broniliśmy pick&rolla. Przestaliśmy się kompletnie komunikować. Z tego były łatwe punkty z sytuacji, które grali kilka razy z rzędu i dobrze je znaliśmy - dodał szkoleniowiec Kinga Szczecin.

Gospodarze nie potrafili w kluczowych momentach zatrzymać Michaela Humphreya, który skończył zawody z 32 punktami i dziewięcioma zbiórkami. To o tyle zaskakujące, że przez całą czwartą kwartę podkoszowy grał z czterema przewinieniami. - Nie jestem w stanie tego skomentować. "Zacieraliśmy ręce" gdy on złapał czwarty faul i został na boisku. Wystarczyło zagrać jedną agresywną akcję pod kosz. Nie byliśmy w stanie tego wykonać przez kilkanaście minut. Na każdym time oucie o tym mówiliśmy - przyznał Łukasz Biela.

Niezły mecz rozegrał Cleveland Melvin. Miał 17 punktów, 13 zbiórek oraz trzy bloki. Popełnił też jednak cztery straty. - Wszyscy, którzy pojawili się na parkiecie nie byli wystarczająco agresywni. Mieliśmy problem ze zbiórką w obronie przez cały mecz. Popełnialiśmy dużo strat i błędów. Musimy wykonywać lepszą pracę, jako zespół i skoncentrować się na następnym meczu - podsumował skrzydłowy Kinga Szczecin.

Zobacz także: Asseco Arka wymęczyła tryumf w Gliwicach

Komentarze (1)
avatar
HalaLudowa
27.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wielka Wyspa się cieszy. Vidin to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Majkel zaskoczył, a Łączka podawał jak Ray (no...). W tym roku plejofy, w przyszłym czwórka. Taką mam nadzieję. Tymcza Czytaj całość