EBL. Blisko sensacji w stolicy. Spory niedosyt Legii Warszawa
Podopieczni Tane Spaseva potrzebują zwycięstw jak tlenu. W środę Legia Warszawa mogła sprawić wielką niespodziankę i pokonać Stelmet, jednak zabrakło jej wyrachowania.
Zwycięstwo ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra mogłoby dodać drużynie skrzydeł. Wyłączając kiepski początek i koniec meczu, legioniści grali bardzo odważnie. Wykorzystywali błędy Stelmetu, a wiele ożywienia do zespołu wprowadził znowu Mariusz Konopatzki.
Legia była na dobrej drodze do zwycięstwa, jednak zabrakło jej wyrachowania w grze (89:97). - W ostatnich pięciu minutach wyglądało to tak, jakby każdy chciał być tym zawodnikiem, który wygra mecz. To się nie udało, popełniliśmy kilka strat, faul w ataku, nie trafiliśmy paru rzutów, a Stelmet zrobił różnicę. Weterani z Zielonej Góry, jak Zyskowski, wymuszali faule i trafiali rzuty wolne, w końcówce bardzo dobrze zagrał również Koszarek i oni zrobili różnicę - podkreśla Tane Spasev.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski, Piszczek i inni ratunkiem dla Ekstraklasy? "Liczę, że po karierze wrócą i pozakładają akademie"W środę w zespole Legii po raz kolejny zabrakło Filipa Matczaka, który jest drugim najlepszym strzelcem zespołu. Będzie jednak gotowy na kolejny ligowy mecz z HydroTruckiem Radom.
Co ciekawe, Tane Spasev w końcówce meczu zdecydował się zdjąć z boiska swojego lidera - Michała Michalaka. Po spotkaniu Macedończyk argumentował swoje zachowanie.
- W jego miejsce wszedł Kuźkow, który przecież jest pełnoprawnym zawodnikiem pierwszej drużyny. To nie ma znaczenia, jak popełnisz błąd, to zawsze musisz się liczyć z tym, że usiądziesz na chwilę na ławce. Michał jest naszym MVP i co do tego nie ma dyskusji - analizuje.
Zobacz także: Śmierć Kobe'ego Bryanta. Wzruszające oświadczenie Los Angeles Lakers
Zobacz także: Michał Michalak: Kobe Bryant jest dla mnie wzorem do naśladowania