Goście mieli wyższą skuteczność, więcej zbiórek i asyst. Rywale jednak bardzo dobrze wykorzystali ich straty zdobywając po nich 17 punktów. Sami natomiast szanowali piłkę i dobrze wracali do obrony z dziewięciu własnych błędów tracąc tylko dwa "oczka". - Przy takiej ilości strat trudno wygrać mecz. Przeciwnik miał kontry bez żadnej obrony. Przegraliśmy tylko siedmioma punktami, a to miało zdecydowany wpływ. Końcówkę drugiej kwarty przegraliśmy 2:16. To miało znaczenie. Gospodarze wrócili do gry. Nie można grać falami. Na trudnym terenie trzeba być skoncentrowanym przez 40 minut - tłumaczył trener Paweł Turkiewicz.
Wtórował mu kapitan, Kacper Radwański. - Chcąc wygrać w Stargardzie nie można popełnić dwukrotnie więcej strat niż zespół gospodarzy. Bardzo trudny teren. Jeżeli jest mecz na styku kibice tutaj zawsze pomagają dopingiem. Gdybyśmy ograniczyli liczbę strat zupełnie mogło się to inaczej potoczyć. Wróciliśmy w czwartej kwarcie jeszcze do tego spotkania. Zabrakło żeby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Kolejny mecz przegrany niewielką ilością punktów. Musimy poprawić naszą grę, jeżeli chcemy piąć się wyżej w tabeli - powiedział koszykarz, który zakończył zawody z zerowym dorobkiem punktowym.
Czytaj też: Kolejna kontuzja w Anwilu Włocławek
Z czego wynikało tyle błędów popełnianych przez GTK Gliwice? - Na pewno z nacisku zawodników PGE Spójni. Twardo bronili. Cały czas zmieniali obronę. Dodatkowo przyszedł hałas spowodowany dużą ilością kibiców. Nie gra się łatwo w Stargardzie. Myślę, że nie jedna drużyna się o tym przekonała. Jeżeli chcemy wygrywać musimy się tego wystrzegać - analizował koszykarz 13. ekipy Energa Basket Ligi.
ZOBACZ WIDEO: Wrzenie w FC Barcelona. Oskarżenia, spekulacje i spięcie na treningu
Na pochwałę zasłużyła mała, ale głośna grupa kibiców, która pozytywnie zaskoczyła przyjeżdżając do Stargardu. Na meczach GTK nie ma tak żywiołowego dopingu, jak na spotkaniach PGE Spójni jednak w trzecim sezonie na najwyższym poziomie jest progres. - Dziękuję naszym kibicom, bo przemierzyli sporo kilometrów w swój wolny dzień. Wspierali nas dopingiem. Cieszymy się, że kibice jeżdżą i z sezonu na sezon jest ich coraz więcej. Mam nadzieję, że nasza gra w tym meczu pomimo tego, że nie była najlepsza cały czas będzie motywować kibiców do dalszych wyjazdów - ocenił Kacper Radwański.
Gliwiczanie mają, czego żałować. Większość przegrywanych przez nich meczów była do wygrania, bo kończyła się różnicą kilku punktów. Podobnie było w Stargardzie, a goście prowadzili nawet 22:10 i 40:30. Wtedy jednak mieli kilkuminutowe przestoje, które kosztowały tak wiele. - Mecz trwa 40 minut. Co z tego, że w pierwszej kwarcie dobrze graliśmy? Dziesięć ostatnich posiadań drugiej kwarty przegraliśmy 2:16. Początek drugiej połowy wykonaliśmy chyba sześć strat na 10 akcji. Ciężko z tego kontynuować dobrą defensywę. Zawodnicy nie do końca chyba rozumieją, że samo się to nie zrobi. Trzeba wtedy mocno przycisnąć w obronie - komentował trener Paweł Turkiewicz.
Zobacz także: Wielki sukces kibiców Polpharmy Starogard Gdański. Kociewskim Diabłom pomogli też fani z całej Polski
- Weszliśmy w mecz dobrze. Zamykaliśmy graczy, których chcieliśmy. Później parę błędów. Tacy gracze, jak Cowels momentalnie to wykorzystują. Do przerwy miał 3/3 za trzy. Przestrzegałem przed tym natomiast, co mam powiedzieć? Sezon zaraz się skończy, a zawodnicy dalej będą się zastanawiać i przepraszać, że grają tak, jak grają. Próbuję, mobilizuję, zmuszam do lepszego grania natomiast zawodnicy sami muszą zrozumieć, że nikt nic nikomu nie da za darmo. Trzeba ciężko pracować - dodał szkoleniowiec GTK.