Los Angeles Lakers w 2010 roku po raz ostatni sięgali po mistrzostwo NBA. Jak niesamowity byłby to scenariusz, gdyby teraz udało się to im ponownie. Dokładnie po dziesięciu latach. Dwa ostatnie mecze "Jeziorowców" pokazały, że zdecydowanie ich na to stać.
- To było bardzo ważne - mówił o niedzielnym zwycięstwie środkowy JaVale McGee, kiedy Lakers w derbowym starciu pokonali Los Angeles Clippers. - To uciszyło tych, którzy w nas wątpili - dodawał środkowy, cytowany przez portal ESPN.
Czy jeszcze można kwestionować możliwości ich zespołu? Ostatnie spotkania pokazały, z kim mamy do czynienia. Lakers pokonali na własnym parkiecie Milwaukee Bucks i Giannisa Antetokounmpo, a teraz zanotowali także sukces nad rywalami zza miedzy, którzy wystąpili w pełnym, najmocniejszym składzie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja na meczu rezerw Realu. Bezmyślne zachowanie Rodrygo
LeBron James zdobył 28 punktów, siedem zbiórek oraz dziewięć asyst, a Anthony Davis miał 30 "oczek" i zaliczył osiem zbiórek. Kluczowe rzeczy robił ponadto rzucający obrońca Avery Bradley, zdobywca najlepszych w tym sezonie 24 punktów. JaVale McGee po tym spotkaniu nie bał się stwierdzenia, że "Lakers są w tym momencie najlepszym zespołem na świecie".
- Staramy się zbudować i wypracować w sobie pewne nawyki, które powinny nam towarzyszyć w meczach przeciwko najlepszym drużynom. Bardzo się cieszę, kiedy widzę swój zespół tak zaangażowany, a także świadomy swoich możliwości - komentował w rozmowie z dziennikarzami trener purpurowo-złotych, Frank Vogel. Wspominane przez niego właściwe nawyki mogą być bardzo istotne i zaowocować podczas play-offów.
"Jeziorowcy" z bilansem 49-13 są aktualnie na szczycie Konferencji Zachodniej, a w całej lidze lepsze wyniki osiągają na razie tylko Milwaukee Bucks (53-11). Los Angeles Lakers wywalczenie ewentualnego mistrzostwa ligi mogliby zadedykować zmarłemu tragicznie w styczniu Kobemu Bryantowi, legendzie klubu z Miasta Aniołów.
Czytaj także: PGE Spójnia Stargard straciła skuteczność. Trener dostrzegł inny problem
Doncić dwukrotnie spudłował na dogrywkę, Harden czuje się "bardzo dziwnie"