Koszykówka. Nick Madray, fan schabowego i pierogów ruskich. "Bardzo chciałbym zostać w tej lidze"

- Bardzo chciałbym zostać w tej lidze. Lubię Polskę, podobają mi się rozgrywki - mówi w wywiadzie Nick Madray, zawodnik pierwszoligowej Energa Kotwicy Kołobrzeg.

Pamela Wrona
Pamela Wrona
Nick Madray Materiały prasowe / Karol Skiba / Na zdjęciu: Nick Madray
Pamela Wrona, WP SportoweFakty: Do trzech razy sztuka? 

Nick Madray, zawodnik Energa Kotwicy Kołobrzeg: Można tak powiedzieć (śmiech).

Czego spodziewał się pan przed tym sezonem?

Wchodząc w ten sezon, wszystko w Polsce było mi już znane i wiedziałem czego mogę się spodziewać. Od strony zawodnika bardzo ważne jest to, aby czuć się komfortowo i być pewnym. Przed tym jak podpisałem kontrakt w Kołobrzegu od wielu osób słyszałem, że 1. liga jest szybka i dynamiczna, z dużą fizycznością i utalentowanymi graczami. Potrzeba było kilku spotkań, aby dostosować się do rozgrywek i tego szybkiego stylu gry.

Miał pan niezły sezon, ale plany pokrzyżowała kontuzja. Można powiedzieć, że i tym razem zabrakło trochę szczęścia?

Moja koszykarska kariera w Polsce jest dla mnie przygodą. Zaczynałem w Krośnie ponieważ mam wielu członków rodziny z tej okolicy. Wówczas, to był mój pierwszy raz kiedy zamieszkałem sam w Europie.

ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii

Głównym wyzwaniem nie była sama gra, ponieważ długo czekałem na mój paszport. W następnym sezonie podpisałem kontrakt w Stargardzie, by spróbować swoich sił w ekstraklasie. Miałem, dosłownie, wzloty i upadki, występowałem jako debiutant, ale jestem wdzięczny, że miałem taką szansę. W Kołobrzegu grałem dobrze przez większość meczów, do momentu kiedy niefortunnie doznałem kontuzji. Takie jest oblicze sportu, to często się zdarza. Teraz patrzę do przodu, mając nadzieję, że przyszłość przyniesie coś dobrego. Chcę wyleczyć kostkę i nadal rozwijać swoje koszykarskie zdolności, aby być lepszym w następnym sezonie.

Oprócz trudnej sytuacji w tabeli Energa Kotwicy, jeszcze większym problemem okazało się zawieszenie rozgrywek.

Uważam, że Polski Związek Koszykówki podjął słuszną decyzję, zawieszając rozgrywki, tym samym upewniając się, że wszyscy będą bezpieczni. Z pewnością pomoże to zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. To przykre dla kibiców i zawodników, ponieważ każdy jest pasjonatem koszykówki. Oczywiście, jest to bardzo ważny czas dla ligi, ale zdrowie powinno być na pierwszym miejscu.

Zatrzymując się przy samych rozgrywkach. Z kim do tej pory współpraca przebiegała najlepiej?

Każdy trener jest inny. Każdy z nich ma swój styl prowadzenia zespołu, dlatego ciężko stwierdzić który jest najlepszy, bo każdy wniósł coś na swój sposób. Na pewno mogę powiedzieć, że każdy szkoleniowiec w Polsce bardzo pomógł mi stać się lepszym koszykarzem.

Czerpałem dużą radość grając przeciwko moim byłym kolegom ze Spójni i Miasta Szkła. Dobrze było ich wszystkich zobaczyć i złapać się z nimi podczas meczów. Moja drużyna jest pełna świetnych gości. Mamy bardzo dobrą atmosferę w szatni. Wszyscy pomagali mi zaaklimatyzować się od pierwszego dnia, tak jak i mocno wspierali mnie podczas mojej kontuzji.

Myśli pan o tym żeby zostać w Polsce?

Bardzo chciałbym zostać w tej lidze. Lubię Polskę, podobają mi się rozgrywki. Kibice robią świetną atmosferę, chłopaki w drużynie szanują się nawzajem. Chociaż wszyscy konkurujemy ze sobą na boisku, poza boiskiem wszyscy jesteśmy przyjaciółmi i to jest fajne.

Czy jest coś, za czym by pan tęsknił?

To, co najbardziej kocham w Polsce to... jedzenie (śmiech). Dorastałem na polskich potrawach. Moje ulubione dania to bezapelacyjnie kotlety schabowe i pierogi ruskie.

Dobrze mi tu. Zazwyczaj kiedy odwiedzam nowe miejsca, podróżuję autobusem, rozgrywam mecz i wracam. Nie ma zbyt wiele czasu na zwiedzanie. Mogę powiedzieć, że Kołobrzeg jest pięknym miastem, a co najlepsze - z dostępem do morza, co jest dużym atutem.

Jak idzie panu nauka języka?

Mój polski idzie powoli do przodu, staram się uczyć czegoś każdego dnia. Najbardziej przydatnym zwrotem jest zdecydowanie "dzień dobry". Za każdym razem, wywołuje to uśmiech u innych.

Wspomniał pan na początku, że rodzina mieszka na Podkarpaciu, a dokładnie to tata ma polskie korzenie.

Tak, mój tata jest Polakiem, stąd moje korzenie. Moja mama, z kolei, pochodzi z południowoamerykańskiego kraju o nazwie Gujana i dobrze mówi po polsku. Rodzice poznali się w Kanadzie i tam się urodziłem. Kiedy byłem młody, mieszkałem w Polsce ponad rok. Moi rodzice powiedzieli, że potrafiłem czytać i pisać po polsku. Niestety, wszystko zapomniałem po tym, jak mieszkałem w Kanadzie przez większość mojego życia.

Dorastałem z polskimi tradycjami i wartościami, więc nic nie jest dla mnie dziwne. Jednak moi przyjaciele dziwią się za każdym razem jak słyszą, że otwieram świąteczne prezenty w Wigilię, a nie rano w Boże Narodzenie (śmiech).

Wzrost ułatwił panu wybór dyscypliny?

Dorastając, uprawiałem niemal każdy sport, ale moja przewaga wzrostu nad innymi dziećmi sprawiła, że dobrze grałem w koszykówkę i to właśnie ją wybrałem. Uważam, że zawsze trzeba być w czymś dobrym. Ponadto, kiedy zacząłem oglądać NBA, pomyślałem, że koszykarze są naprawdę fajni i zawsze marzyłem, aby być taki jak oni.

Grałem w koszykówkę uniwersytecką w Stanach Zjednoczonych. Bardzo chciałem to kontynuować. Z drugiej strony wiedziałem, że mogę wykorzystać mój polski paszport, jeśli myślałem o grze w stronach mojego ojca.

Czego nauczyła pana gra w college'u?

Kiedy pojechałem do college'u w Ameryce, przede wszystkim nauczyłem się, że trzeba pracować ciężej niż inni, by odnieść sukces. To nie jest proste stać się dobrym - każdy jest silny, wysoki i potrafi te same rzeczy. Najlepsi zawodnicy pracują najciężej i grają najtrudniej. Kolejna lekcja, z której wyciągnąłem wnioski - bądź zawsze pokorny i pełen szacunku. Naprawdę, bardzo łatwo jest być zastąpionym. To bardzo szorstka rzeczywistość w sporcie. Nie można czuć się zobowiązanym - korzystaj z okazji, które dostajesz. Myślę, że to najcenniejsze wskazówki, które można wziąć sobie do serca.

Czym jest koszykówka?

Koszykówka to coś więcej niż gra. To coś, co daje mi niesamowite możliwości, nowe znajomości i życiowe doświadczenie. Ona naprawdę potrafi zmienić życie na lepsze, ukształtować charakter, nauczyć siły oraz dyscypliny. Z natury jestem spokojną i cichą osobą, ale koszykówka sprawia, że z każdym mogę nawiązać kontakt. To jest to, co lubię najbardziej.


Zobacz także: Koszykówka. Oficjalny komunikat w związku z koronawirusem. PZKosz zawiesza wszystkie rozgrywki

Koszykówka. Michał Jankowski, prezes STK Czarnych Słupsk: Każda decyzja jest zła, ale któraś jest konieczna

Czy Nick Madray znajdzie zatrudnienie w polskim zespole?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×