WNBA: 10 z rzędu wygrana Fever!

Minionej nocy na parkietach WNBA działo się naprawdę bardzo dużo. Najważniejszym wydarzeniem było jednak z pewnością dziesiąte z rzędu zwycięstwo drużyny Indiany Fever. Tym razem Fever nie sprostały rywalki z Chicago Sky. Do małej niespodzianki doszło w Minneapolis, gdzie miejscowe Lynx nie sprostały Atlancie Dream. Na zwycięską ścieżkę po zakontraktowaniu Anny DeForge powracają chyba Detroit Shock, które wygrały drugie kolejne spotkanie od momentu związania się z tą zawodniczką.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Dwie porażki na starcie rozgrywek, a teraz już dziesiąta kolejna wygrana. Tak wyglądają tegoroczne serie Indiany Fever. Minionej nocy podopieczne Lin Dunn odprawiły we własnej hali Chicago Sky.

Tym razem do sukcesu Fever poprowadziła Tammy Sutton-Brown, która zagrała na niewiarygodnej skuteczności, trafiając 10 z 11 rzutów z gry i notując 22 punkty.

- Wydaje mi się, że człowiek dużo się uczy z każdym kolejnym sezonem. Co roku stajesz się lepszym zawodnikiem, ponieważ co roku nabierasz nowych doświadczeń. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że jest to jeden z moich najlepszych sezonów - powiedziała Sutton-Brown, która rozgrywa swój dziewiąty sezon na parkietach WNBA.

Swoją nieprzeciętną wszechstronność po raz kolejny zademonstrowała Tamika Catchings, która uzbierała od fanów najwięcej głosów na występ w WNBA All Star Game. Popularna "Catch" wywalczyła 16 punktów, 8 asyst, 8 zbiórek i 6 przechwytów.

Sky nieco ułatwiły zadanie Fever, gdyż w Indianapolis nie zagrała Sylvia Fowles, która ma nadal problemy ze swoim kolanem. Pod jej nieobecność double-double, w postaci 17 punktów i 10 zbiórek, wywalczyła Candice Dupree. - To ogromna różnica, kiedy gra z nami Sylvia, a kiedy jej nie ma. Gdy jest z nami zajmuje dużo miejsca w pomalowanym polu pod koszem. Ona daje nam zawsze zarówno punkty, jak i zbiórki. No ale musimy podnieść głowy do góry i nastawić się, że nawet bez niej potrafimy wygrywać - powiedziała Dupree.

Spotkanie w Conseco Fieldhouse oglądało ponad 10,000 widzów, co jest nowym tegorocznym rekordem ekipy Fever.

Do niespodzianki doszło w Minnesocie, gdzie triumf nad Lynx stał się autorstwem Atlanty Dream. 28 punktów Chamique Holdsclaw oraz 20 Iziane Castro-Marques były kluczowe dla losów tego spotkania. Koszykarki z Atlanty zakończyły również mecz na 78 procentach skuteczności rzutów trzypunktowych, co jest rzadko spotykanym wynikiem.

Wśród Lynx od jakiegoś czasu zawodzi Candice Wiggins. Tym razem rzucająca z Minneapolis zakończyła mecz z dorobkiem 7 punktów, trafiając zaledwie 2 z 10 rzutów z gry.

Mały kryzys dopadł chyba koszykarki Seattle Storm. Po ostatniej porażce we własnej hali z Chicago Sky, tym razem Storm uległy w Key Arena Detroit Shock. Do sukcesu Mistrzynie WNBA poprowadziła Katie Smith, która 16 ze swoich 19 punktów zdobyła w drugiej połowie meczu.

- Czułam się dzisiaj bardzo dobrze oddając rzuty. Zagrałyśmy agresywnie i miały na tyle szczęścia, żeby w końcówce meczu objąć prowadzenie, które udało się dowieźć do końca - powiedziała Smith.

Storm oprócz porażki straciły swoją liderkę Lauren Jackson, która w połowie trzeciej kwarty musiała opuścić parkiet z urazem. Australijka miała problemy z łydką i końcówkę meczu spędziła w szatni. Do tego czasu zdołała zapisać w swoich statystykach 11 punktów.

- W czwartek z samego rana LJ przejdzie badania i zobaczymy jak poważny jest to uraz - powiedział po meczu Brian Agler, szkoleniowiec ekipy z Seattle.

Do składu Shock na ten mecz powróciła już Deanna Nolan, której 11 punktów, 7 asyst, 4 zbiórki i 4 przechwyty z pewnością pomogły drużynie w sukcesie. Ekipa z Michigan wygrała drugie kolejne spotkanie na wyjeździe, czyli odkąd w drużynie pojawiła się Anna DeForge.

Kolejne 100 punktów i zwycięstwo na swoje konto zapisały koszykarki Phoenix Mercury. 6 zawodniczek ekipy z Arizony zapisało na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze punktowe, a najwięcej Diana Taurasi - 22.

To jednak nie Taurasi była bohaterką tego spotkania, a jej koleżanka Cappie Pondexter. "CP" zapisała w swoich statystykach 12 punktów i aż 15 asyst (!), co jest nowym jej i klubowym rekordem. Poprzedni należał do Michelle Cleary, która w 2000 roku zapisała na swoim koncie 12 asyst. Do rekordu ligi Pondexter zabrakło jednej asysty.

Dla Mercury była to piąta kolejna wygrana na parkietach ligi WNBA. Poprawiły też swój własny rekord w meczach we własnej hali, gdzie aktualnie mają bilans 8:1.

Wyniki:

Washington Mystics - San Antonio Silver Stars 78:79
(L.Harding 18, A.Beard 17, M.Ajavon 14, C.Langhorne 10 - B.Hammon 21, S.Young 20, M.Frazee 11, V.Johnson 9)

Minnesota Lynx - Atlanta Dream 77:91
(N.Anosike 22, C.Houston 15, R.Hodges 12, R.Montgomery 7 – C.Holdsclaw 28, I.Castro-Marques 20, A.McCoughtry 12, I.Latta 11)

Indiana Fever - Chicago Sky 84:74
(T.Sutton-Brown 22, E.Hoffman 18, T.Catchings 16, K.Douglas 13 – C.Dupree 17, K.Toliver 13, E.Thorn 11, C.Nan 10)

Phoenix Mercury - Sacramento Monarchs 100:81
(D.Taurasi 22, D.Bonner 15, K.Mazzante 14, T.Johnson 13 - N.Powell 23, C.Paris 14, R.Brunson 12, H.Maiga-Ba 12)

Seattle Storm - Detroit Shock 63:66
(C.Little 12, L.Jackson 11, S.Bird 10, T.Wright 10 - K.Smith 19, D.Nolan 11, T.McWilliams-Franklin 8, C.Ford 8)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×