Przez epidemię koronawirusa do rodzinnych domów nie może przedostać się trzech serbskich koszykarzy i siatkarka, którzy na co dzień grają w rumuńskich klubach. Na granicy utknął m.in. były zawodnik Stelmetu Enea BC Zielona Góra - Dejan Borovnjak, który aktualnie gra CSO Voluntari.
Obok Borovnjaka problemy mają inni serbscy koszykarze Andrija Bojić (również Voluntari) i Strahinja Jovanović (CSM Steaua Bukareszt), a także siatkarka Marija Zelenović (Voluntari).
W związku z koronawirusem w Serbii zdecydowano się zamknąć granice. Osoby, które wracają do kraju, ale nie są w nim zarejestrowane na stałe, są jednak zmuszone przejść kwarantannę w specjalnych namiotach na granicy. Właśnie takie rozwiązanie zaproponowano sportowcom.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Co z igrzyskami w Tokio? "Niektórzy cały czas żyją nadzieją, że odbędą się w terminie"
- Dojechaliśmy do rumuńskiej granicy trzema taksówkami. Przeszliśmy ją bez problemu i czekaliśmy na otwarcie naszej granicy, by udać się do mieszkań, które rodziny przygotowały nam na kwarantannę. Inspektor sanitarny powiedział nam jednak, że rano zmieniono decyzję i musimy poddać się kwarantannie na granicy w Morovicu - przyznał Borovnjak na łamach serbskiego "Kurir sport"
Sportowcy nie zdecydowali się jednak na taki krok i wrócili pieszo do Rumunii. - Odmówiliśmy, ponieważ jesteśmy obywatelami Serbii mieszkającymi w naszym kraju (...) Postanowiliśmy wrócić pieszo do Rumunii. Miasto znajduje się w pobliżu granicy, więc zobaczmy, co przyniesie nowy dzień - podkreślił były zawodnik Stelmetu, który dodał, że wcześniej nie mogli wrócić do swojego kraju, ponieważ wciąż trwały rozgrywki ligowe w Rumunii.
Czytaj też:
-> Koronawirus. Hiszpańskie media: Luka Jović wyjechał do Serbii ze względu na depresję
-> Koszykówka. CSKA wciąż trenuje. Mistrzowie Euroligi rozegrali wewnętrzny sparing