Pamela Wrona, WP SportoweFakty: Jak będzie wspominać pan sezon 2019/20 w wykonaniu Górnika Trans.eu Wałbrzych?
Łukasz Grudniewski, trener Górnika Trans.eu Wałbrzych: Przed sezonem nie byliśmy stawiani w roli faworyta, wszyscy licząc siły zespołów klasyfikowali nas w okolicach 6-8 miejsca. Natomiast my od samego początku ciężko pracowaliśmy w okresie przygotowawczym, co zaowocowało dobrym wejściem w sezon. Wiadomo, że mieliśmy lepsze i gorsze mecze, ale bardzo dobrze broniliśmy, byliśmy cały czas w czubie tabeli. Na końcu, szykowaliśmy się na play-offy, ale niestety do nich nie doszło. Nasza forma zdecydowanie szła w górę, dlatego w ostatnich kolejkach wygrywaliśmy z zespołami z góry tabeli.
W okresie wakacyjnym bardzo dobrze zbudowaliśmy zespół, dążyliśmy do tego, aby było to połączenie doświadczenia z młodością. Udało nam się stworzyć naprawdę bardzo zgrany kolektyw, który świetnie się uzupełniał. Muszę przyznać, że już dawno na treningach nie widziałem takiej pasji, determinacji, woli walki jak w tym sezonie u moich zawodników.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Sytuacja epidemiologiczna zatrzymała rozgrywki. Czuje pan duży niedosyt w związku z takim rozstrzygnięciem sezonu?
Decyzja była tylko jedna: zakończenie sezonu. Była słuszna i w ogóle nikt nie ma prawa z tym dyskutować. Zdrowie zawodników, sztabu trenerskiego, ludzi związanych z klubem, kibiców jest najważniejsze. Wszyscy zgodnie to potwierdzają, a ja również do tego dołączam. Koszykówka zeszła na dalszy plan, bo to zdrowie jest teraz na pierwszym miejscu.
Wałbrzych za cel obrał awans do PLK. Jest pan rozczarowany decyzją dotyczącą spadków i awansów?
Nie mamy na to wpływu. Czasami życie przynosi nam różne rzeczy, pisze różne scenariusze. Teraz akurat są inne priorytety, trzeba ratować życie ludzi. Każdy chciał walczyć o jak najwyższe cele. W Górniku taki mieliśmy plan, ale zaskoczyło nas życie. Trzeba to zaakceptować...
Życie jednak potrafi zaskakiwać…
Nadal wierzymy, że w przyszłym roku zagramy w ekstraklasie, bo wszyscy ludzie zaangażowani w ten projekt na to zasługują. Taki cel postawiłem moim zawodnikom na pierwszym sierpniowym spotkaniu przed sezonem. Postanowiliśmy wspólnie, że walczymy o najwyższą stawkę, mimo że nie mówiliśmy o tym głośno i nikt na nas nie stawiał. Sezon się zakończył, wygraliśmy ligę. Bardzo się z tego cieszymy, ale szkoda jedynie, że nie mogliśmy rywalizować do końca na parkiecie. Teraz cierpliwie czekamy na rozwój wydarzeń.
Wybranie pana najlepszym trenerem sezonu 2019/20 I ligi raczej nie było niespodzianką?
Zawsze jest to bardzo miłe dla trenera, bo podsumowuje to cały rok ciężkiej pracy, szczególnie, gdy decydują o tym trenerzy, z którymi rywalizowałem w tym sezonie. Na to wyróżnienie składa się jednak praca wszystkich związanych z klubem - sztabu trenerskiego, zawodników, zarządu, kibiców i sponsorów. Jestem jednym z elementów tej machiny, która nazywa się Górnik Trans.eu Wałbrzych. W tym sezonie funkcjonowaliśmy w myśl naszego hasła klubowego - "SILNI RAZEM". To razem wygraliśmy ligę, jeden z zawodników - Grzegorz Kulka - został wybrany do najlepszej piątki sezonu, trener otrzymał wyróżnienie dla najlepszego szkoleniowca. Myślę, że pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony w tym sezonie jako klub i miasto Wałbrzych.
Miniony sezon należy już oddzielić kreską?
Cierpliwie czekamy na decyzję władz PZKosz dotyczącej naszych występów w przyszłym sezonie na parkietach ekstraklasy oraz skupiamy się na tym, aby zdrowie nasze i naszych rodzin w tym trudnym okresie nam dopisywało.
Zobacz także:
I liga. Trenerzy wybrali. Piotr Niedźwiedzki MVP, Łukasz Grudniewski najlepszym szkoleniowcem