Koronawirus a NBA. Rafał Juć, skaut: Pierwsze informacje o zagrożeniu dostaliśmy w lutym

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Rafał Juć
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Rafał Juć

Przerwanie meczu Oklahoma City Thunder - Utah Jazz otworzyło ludziom oczy. Potem była przymusowa kwarantanna zawodników i trenerów, następnie odesłano ich do domów, gdzie trenują indywidualnie. Jest pomysł dogrania ligi w Las Vegas - mówi Rafał Juć.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jest pan na miejscu w USA czy przebywa w Warszawie? Jak Denver Nuggets podchodzi do całej sytuacji?[/b]

Rafał Juć, skaut w zespole Denver Nuggets: Od ponad miesiąca jestem w swoim domu w Warszawie, aczkolwiek pozostaję w stałym kontakcie z resztą biura.

Pierwsze informacje o zagrożeniu koronawirusem nasz sztab skautingowy otrzymał w połowie lutego, czyli kilka tygodni wcześniej zanim rządy poszczególnych krajów podjęły jakiekolwiek działania. Na początku wszyscy skauci w grupie wiekowej wysokiego zagrożenia dostali zalecenia, żeby nie podróżować. Później, gdy sytuacja rozwijała się w dynamicznym tempie w Europie, dostałem zalecenie, żeby zrezygnować z dalszych wyjazdów.

Jak wyglądają nastroje w USA?

Moi koledzy po fachu spodziewali się zagrożeń związanych z koronawirusem, aczkolwiek przeciętni Amerykanie byli naprawdę zaskoczeni. To zresztą nie dziwi, bowiem skoro liderzy polityczni długi czas ignorowali to zagrożenie, to i ludzie nie podchodzili do tego poważnie. Sytuacją, która otworzyła oczy większej rzeszy ludzi, było przerwanie meczu Oklahoma City Thunder - Utah Jazz. Nasz klub podjął od razu bardzo poważne działania.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Małachowski opowiedział o treningach w kwarantannie. "Nie ma odpuszczania. Chcę się przygotować do IO"

Jakie?

Przymusowa kwarantanna dla zawodników i sztabu, zamknięcie i dezynfekcja ośrodka treningowego, spotkania internetowe z lekarzami. Sytuacja jest o tyle trudna, że nie było protokołu postępowania w takiej sytuacji jak pandemia, to całkowita nowość, więc zwłaszcza pierwsze dni były dość nerwowe. System polityczny w USA sprawia, że każdy stan decyduje o swoich działaniach na rzecz pandemii. W Denver obowiązują podobne restrykcje do tych w Polsce.

W jaki sposób pracują obecnie zawodnicy? Ćwiczą w domach czy przychodzą do ośrodka treningowego?

Nasz ośrodek treningowy został zamknięty. Po 14-dniowej kwarantannie zawodnicy i trenerzy dostali pozwolenie na powroty do rodzinnych miast, aby ten trudny czas spędzić z najbliższymi. Większość została jednak w Denver. Utrzymanie formy fizycznej jest ogromnym wyzwaniem. Klub stanął na wysokości zadania - wszyscy gracze dostali specjalistyczny sprzęt do ćwiczeń, mamy klubową aplikację dla graczy, gdzie nasi trenerzy wysyłają codziennie ćwiczenia oraz zalecenia dietetyczne. Możliwości graczy są dość różne, niektórzy mają w swoich domach prywatne boiska czy nawet sale koszykarskie, aczkolwiek jakikolwiek kontakt z trenerami jest teraz zakazany.

To dobry czas, aby popracować nad innymi elementami gry. Trenerzy wysyłają sporo materiałów video. Pracujemy nad analizami gry, rozwijamy tak zwany skauting video. Gracze leczą wszystkie drobne urazy. Największe wyzwanie to przeprowadzenie rehabilitacji dla zawodników po urazach. Takie przypadki wymagają przecież specjalistycznego sprzętu, a także pracy ze specjalistami. Na szczęście nowe technologie pozwalają na takie sesje bez potrzeby bezpośredniego kontaktu.

Wierzy pan w dokończenie obecnego sezonu? Jest na to szansa?

Trudno przewidzieć kiedy i czy rozgrywki będą mogły zostać wznowione. Liga NBA szykuje się na różne scenariusze. Za "deadline" roboczo przyjęto pierwszy weekend lipca. Jeśli do tego czasu nie pojawi się jakiś promyk nadziei, to ten sezon zostanie zakończony.

Przed ligą NBA teraz sporo wyzwań. Jak rozwiązać sprawę wynagrodzeń dla zawodników za okres przestoju? Co z terminarzem rozgrywek? Na ten moment przygotowujemy się do draftu i do wolnej agentury, tak jak by miały odbyć się w swoich pierwotnych terminach. Szefowie klubów NBA minimum raz w tygodniu łączą się na rozmowach konferencyjnych i debatują nad kolejnymi rozwiązaniami.

Jakimi?

Jednym z nich jest dokończenie rozgrywek w neutralnej lokalizacji. Ale znalezienie kompleksu z obiektami sportowymi na 30 drużyn to nie lada wyzwanie. Chyba najbardziej realistycznym miejscem wydaje się Las Vegas, gdzie rozgrywana jest co rok Liga Letnia. Ale na ten moment pozostaje więcej pytań niż odpowiedzi.

Jakie są kolejne pytania?

Czy sprowadzać wszystkie 30 drużyn, czy tylko te z miejsc premiowanych awansem do fazy play off? Czy skrócić rozgrywki i rozegrać je w formie turnieju eliminacyjnego? Powrót do formy zajmie koszykarzom 3-4 tygodnie, nikt nie będzie ryzykować zbyt wczesnego powrotu. Zawodnicy starają się, jak mogą, aby zostać w formie fizycznej, ale żaden trening w domu nie jest w stanie oddać obciążeń z meczów.

Jak obecna sytuacja wpływa na pana pracę skautingową?

Akurat nasza sytuacja uległa najmniejszej zmianie ze wszystkich zawodów wokół koszykówki. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że do wybuchu pandemii doszło, kiedy byliśmy już na końcowym etapie przygotowań do draftu. Zobaczyłem już wszystkich graczy kilka, a nawet kilkanaście razy na żywo.

Co teraz?

Zawieszenie rozgrywek i restrykcje dotyczące podróżowania nieco wymusiły wcześniejsze przejście do ostatniej fazy pracy skauta czyli analizy video oraz wywiadu środowiskowego. Tak naprawdę tej pracy mamy tyle samo co zawsze, a może nawet więcej niż zazwyczaj. Dostajemy szczegółowe zadania, jeśli chodzi o tworzenie różnych list, przegląd lig krajowych, oglądanie najciekawszych meczów z bieżącego sezonu.

A później omawiacie to na wideokonferencjach?

Tak. W każdy piątek mamy kilkugodzinne wideokonferencje. Najpierw pracujemy w grupach, gdzie omawiamy poszczególnych graczy. Technologia pozwala na streaming tego samego meczu na naszych komputerach, jest "prawie" tak jakbyśmy byli razem. Z tą różnicą, że nie trzeba ubierać się jak do biura (śmiech).

Zresztą, te rozmowy konferencyjne są bardzo produktywne i twórcze. Mamy cały tydzień, żeby się przygotować, ścisła agenda sprawia, że każdy ma głos, każdy musi się przygotować. Tak więc przynajmniej do 25 czerwca nasza praca wygląda normalnie.

Dla pana to coś nowego, bo większość czasu spędzał w podróży.

Obliczyłem ostatnio, że średnio w roku podróżowałem 200-250 dni w roku. To oczywiście spory przeskok przyzwyczaić się do bycia w domu na stałe, ale moja narzeczona i pies nie narzekają.

Draft NBA planowany jest na 25 czerwca. Na ten moment nie wiadomo jednak czy w ogóle do niego dojdzie. Nawet jak się odbędzie, to będzie zupełnie coś nowego...

Rozmawiamy w naszej grupie, że jeśli to będzie jeden z draftów z najbardziej trafnymi decyzjami, to na pewno przyszłość i specyfika naszej pracy ulegną zmianie. W tym roku musimy przygotować się tylko na podstawie wideo oraz telefonów. Nie ma dodatkowych treningów, testów medycznych, indywidualnych wizyt.

W tych sytuacjach często dochodziło do zmian notowań "na ostatnim zakręcie" - na przykład zawodnik mimo słabego sezonu świetnie pokazał się na treningu i zmienił opinie na swój temat. W tym roku wszyscy mają kilka miesięcy, aby się porządnie przygotować i zminimalizować ryzyko błędu. Oczywiście życzę sobie, aby jednak sytuacja wróciła jak najszybciej do normy.

Zobacz także:
Koszykówka. EBL. Ludde Hakanson: Stelmet był najlepszy w kraju, a ja rozegrałem sezon życia (wywiad)
Koszykówka. Mateusz Ponitka: Przez koronawirus nikt nie może być spokojny. Przyszłość jest niewiadomą (wywiad)
Koszykówka. EBL. Michał Ignerski: Byłem blisko powrotu do Anwilu Włocławek

Źródło artykułu: