Koszykówka. Zamieszanie wokół premii trwa: To manipulacja. Prezes PZKosz odpiera zarzuty

Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: prezes Piesiewicz i Łukasz Koszarek
Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: prezes Piesiewicz i Łukasz Koszarek

Zamieszanie wokół premii trwa. - To jest manipulacja. Związek dogadał się z zawodnikami we wrześniu i zgodnie z harmonogramem, który został przyjęty przez nas i przez zawodników, premie są wypłacane - mówi prezes PZKosz w "Magazynie Sportowym RDC".

W tym artykule dowiesz się o:

W 2019 roku polscy koszykarze świętowali pierwszy awans do mistrzostw świata od 52 lat. Prezes Polskiego Związku Koszykówki obiecał, że twórcy sukcesu za 8. miejsce otrzymają premie w wysokości po 100 tys. zł brutto na każdego zawodnika.

"Bardzo żałuję, że nie mogę wypłacić większych środków za awans do półfinału. Dla tak fantastycznych zawodników wykopałbym pieniądze nawet spod ziemi. Oni zrobili kapitalną robotę w Chinach" - mówił nam we wrześniu Radosław Piesiewicz.

O koszykówce znów jest głośno. Z tym, że niewiele mówi się już o fantastycznym występie Polaków na MŚ w Chinach i ponownie nie chodzi o wyniki sportowe.

ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"

Rafał Tymiński z "Przeglądu Sportowego" w artykule "PZKosz pombował balonik, a potem zrobił wszystkich w balona" przyjrzał się całej sprawie z premiami, informując o tym, że nagrody nie zostały wypłacone, a wokół nich jest wiele absurdów.

Po publikacji na łamach PS, Radosław Piesiewicz zaprzeczył w "Magazynie Sportowym RDC", aby były jakiekolwiek problemy z wypłatą obiecanych pieniędzy, podkreślając, że zawodnicy za awans do MŚ otrzymali dodatkowo samochody marki Suzki i drogocenne zegarki Aerowatch.

- To jest manipulacja. Związek dogadał się z zawodnikami we wrześniu i zgodnie z harmonogramem, który został przyjęty przez nas i przez zawodników, premie są wypłacane - mówi Łukaszowi Starowieyskiemu, odpierając zarzuty.

Pieniądze miały pochodzić z trzech różnych źródeł, a podstawą do wypłaty premii miało być podpisanie umowy cywilno-prawnej ze sponsorem, którym jest Energa. Z artykułu wynika, że w czasie rozmów o wysokości premii zawodnicy nie byli informowani o tym, że część z niej będzie uzależniona od podpisania jakiejkolwiek umowy z partnerem. Dokumenty podpisało 8 z 12 graczy. Umowy nie parafował A.J. Slaughter, Amerykanin z polskim paszportem, kapitan reprezentacji Adam Waczyński, Mateusz Ponitka, który jako koszykarz Zenita Petersburg jest niejako związany z konkurencyjnym Gazpromem oraz Dominik Olejniczak, który jako gracz NCAA takiego podpisu po prostu złożyć nie mógł. Radosław Piesiewicz twierdzi, że kadrowicze o wszystkim wiedzieli.

- Został wysłany mail do kapitana, gdzie było rozdzielone, że są to pieniądze z trzech różnych miejsc. Po pierwsze to będzie subwencja z Ministerstwa Sportu. Po drugie, to będzie umowa ambasadorska z grupą Energa, a po trzecie, będą to środki własne z Polskiego Związku Koszykówki. I to było artykułowane i słownie - i każdy się na to zgadzał - i artykułowane w mailu - odpowiedział szef PZKosz podkreślając niejednokrotnie, że artykuł jest nierzetelny.

Według prezesa Polskiego Związku Koszykówki pieniądze dostają także ci kadrowicze, którzy umowy wizerunkowej nie podpisali. Między wierszami wrócił również do konfliktu z kapitanem reprezentacji. - Adam Waczyński spóźnił się z wypełnieniem i dostarczeniem umowy do Grupy Energa o 3 dni (...) Ale to nie obliguje do tego, by pluć na Polski Związek Koszykówki, bo pan Adam Waczyński dostanie środki z innego źródła - mówi Radosław Piesiewicz podtrzymując, że wymienieni koszykarze otrzymują środki według harmonogramu i z tym nie ma żadnego problemu. Przekonuje, że zawodnicy o umowie ambasadorskiej nie dowiedzieli się po, tylko wiedzieli o tym już przed mistrzostwami.

W całej sprawie kontrowersji jest więcej. Koszykarze przyznali, że pewne zapisy w umowie mocno ich zaskoczyły. W dokumentach mogli przeczytać: "zakaz propagowania postaw i ideologii sprzecznych z art. 18 Konstytucji RP, stanowiącym, iż małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej."

- To jest też manipulacja opinią publiczną - powtórzył prezes PZKosz.

Według nieoficjalnych informacji, w Sejmie została złożona interpelacja w sprawie premii dla koszykarzy. W zamyśle jest wystąpienie do Ministerstwa Sportu i przeprowadzenie interwencji poselskiej w celu wyjaśnienia wprowadzonych zapisów.

Całość rozmowy do odsłuchania TUTAJ.

Zobacz także: Koszykówka. Spakował plecak i przeszedł ponad 500 km pieszo. Daniel Wall: To było sprawdzenie siebie
Znów gorąco wokół EBL. Zarząd PLK wprowadza kontrowersyjne zmiany

Komentarze (5)
avatar
Krzysztof Uściński
27.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wraca czysty Peerel: jakieś polityczne g...wno decyduje o tym, czy Waczyński będzie grał w reprezentacji, czy nie... 
avatar
Stelmet_Falubaz
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Tak to jest jak się miesza politykę ze sportem. Piesiewicz jest z rządu więc jest hejtowany. Lewactwo wykorzysta każdą okazję żeby do koryta się dopchnąć. Gdzie był Polski kosz za czasów PO/PSL Czytaj całość
Tal
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Określenie-pluć na Związek-nie przystoi prezesowi,ale widać że ego pod sufitem... 
avatar
Hannah
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Piesiewicz, z kogo robisz kretynów?? Umieszczać w kontraktach - i uzależniać od nich wypłatę - zapisy o światopoglądzie?? Katoliban pełną gębą. 
avatar
Henryk
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
"Jak nie wiadomo o co chodzi to na pewno o pieniążki" a jak !.