[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Słyszałem, że w trakcie przerwy od koszykówki stałeś się budowlańcem...[/b]
Łukasz Kolenda, zawodnik Trefla Sopot i reprezentacji Polski: Tak, ale wraz z bratem, z budownictwem jesteśmy związani już od lat. Nasz tato ma firmę budowlaną i od zawsze kręciliśmy się koło tej branży. Jak teraz mamy własne mieszkanie, to skorzystaliśmy z wolnego czasu. Sporo zrobiliśmy, nawet więcej niż wcześniej zakładaliśmy. Byliśmy częstymi gośćmi w sklepach budowlanych (śmiech).
Na budowie też obowiązywał podział ról, jak na boisku?
Oczywiście! Michał był od niszczenia ścian i podłóg, a ja zamiatałem i wywoziłem gruz.
Miałeś kontakt z piłką przez te dwa miesiące?
Totalnie nie. Ale to było celowe działanie. Zrobiłem całkowity reset od koszykówki. W zeszłe wakacje w ogóle nie miałem żadnej przerwy i później to niestety wyszło w trakcie sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Nieodpowiedzialne zachowanie piłkarza Herthy Berlin. "Każdy łapał się za głowę"
Czyli bieganie i rower?
Tak. Byłem bardzo aktywny. Codziennie ćwiczyłem. Potraktowałem ten okres jako "mini-wakacje".
Jest już głód gry?
Tak. Brakuje mi już kontaktu z piłką. W ostatnim tygodniu wyszedłem na boisko porzucać. Ale chętnie bym już pograł w koszykówkę, potrenował w pełnym składzie w hali. Cieszę się, że od poniedziałku będzie taka możliwość.
Wiem, że uwielbiasz - w wolnych chwilach - oglądać seriale. Jakie ostatnio oglądałeś?
Myślę, że nie będę zbytnio oryginalny, jeśli powiem, że w ostatnim czasie numerem jeden na mojej liście jest serial "The Last Dance", który jest znakomity. Jestem pod wrażeniem, jak to wszystko wyglądało w szatni Chicago Bulls. Tak się tym zafascynowałem, że obejrzałem dwa całe mecze z udziałem Michaela Jordana. Czy oglądałem inne seriale? Ostatnio nie, bo miałem inne zajęcia. Za to w trakcie sezonu sporo oglądałem.
Który polecasz?
Mam kilka ulubionych: "Dom z Papieru", "Ozark", "Sposób na morderstwo", "Dexter", "Strzelec".
Przejdźmy do spraw koszykarskich. To prawda, że szybko dogadałeś się z klubem w sprawie rozliczenia kontraktu? Jak wyglądały rozmowy?
W Treflu pracują ludzie wyrozumiali, którzy wiedzą, że w tej sytuacji każdy musi ponieść straty: klub i zawodnicy. Trefl wyszedł ze swoją propozycją, a ja, wspólnie z bratem, przedstawiliśmy swoje stanowisko. Ostatecznie spotkaliśmy się w połowie, co było satysfakcjonujące dla obu stron.
Twój kontrakt dalej obowiązuje?
Tak, to będzie mój ostatni rok kontraktu.
Chcesz go wypełnić czy może rozważasz odejście? Ostatnio portal "Trójmiasto.pl" pisał o zainteresowaniu ze strony Stelmetu Enea BC.
Szczerze? Byłem w szoku, gdy to przeczytałem. Bo nikt ze Stelmetu się do mnie nie odzywał. Informacja nie była prawdziwa. Ale potwierdzam, że otrzymałem wiadomość o zainteresowaniu ze strony innego mocnego klubu. To miała być oferta wieloletniego kontraktu...
Anwil, Arka, Polski Cukier?
To już zachowam dla siebie. Ale w Polsce interesuje mnie tylko Trefl Sopot. Gra w innym klubie nie wchodzi w grę.
Celem gra za granicą?
Tak. Kariera koszykarza nie jest długa, więc trzeba z niej jak najwięcej czerpać. Nie wykluczam, że jeśli już teraz pojawiłaby się ciekawa oferta, to bym z niej skorzystał. Wydaje mi się, że klub z Sopotu rozumie moją sytuację i nie miałby nic przeciwko, gdyby pojawiła się konkretna i ciekawa propozycja. Tylko trzeba pamiętać, że mój ewentualny przyszły pracodawca musiałby wykupić umowę z Trefla.
Są jakieś zapytania, oferty?
Na razie ofert nie ma, ale to wynika z dwóch kwestii: pandemii koronawirusa i zmieniania przeze mnie agencji. Czekam na rozwój wydarzeń.
W zeszłym roku nie udało się pojechać na NBA Global Camp, jakie plany miałeś na ten rok?
Miał zostać zorganizowany na takiej samej zasadzie, ale wszystko zostało odwołane przez koronawirusa. Nie będzie też workoutów w USA, na które zawodnicy z Europy wyjeżdżali co rok.
Draft NBA?
W tym roku w ogóle o tym nie myślałem. Nie brałem tego pod uwagę. Nie miało to też sensu, bo ten sezon nie był najlepszy w moim wykonaniu. Za rok mam ostatnią szansę na draft NBA i na pewno z niej skorzystam.
Często powtarzasz: "ten sezon nie był udany". Nie za surowa ocena? Trener Stefański mówi z kolei, że w trakcie rozgrywek zanotowałeś największy postęp.
Początek był słaby. Miałem wobec siebie duże oczekiwania. Dużo wymagałem właśnie od siebie. Te kiepskie występy siedziały w głowie i za wszelką cenę chciałem przełamać złą serię. I to niestety wyszło mi na gorsze. W pewnym momencie zluzowałem, powiedziałem sobie, że nie ma co się spinać. I zacząłem czerpać ogromną frajdę z tego, co robiłem.
Kogo się radziłes w trudnych momentach?
Rozmawiałem z ludźmi, którzy nie są związani z klubem. Zwykłe rozmowy uświadomiły mi to, że nie bez powodu jestem tu gdzie jestem, nie bez powodu pojechałem na kadrę i nie bez powodu interesują się mną skauci z NBA. Zmieniłem nastawienie. Zacząłem cieszyć się z małych rzeczy.
Zobacz także:
Rusza karuzela transferowa. Czas na pierwsze ruchy
Propozycje złożone. Stelmet Enea BC chce utrzymać mistrzowski skład
Aaron Cel: Powrót sportu oznaką normalności. Chciałbym zostać w Polskim Cukrze