Cały świat żyje wydarzeniem z 25 maja, do którego doszło w Minneapolis w amerykańskim stanie Minnesota. George Floyd zmarł po tym, jak był przyduszany kolanem przez jednego z policjantów.
Ta sytuacja wywołała falę protestów, a dramatyczne wydarzenia odbiły się szerokim echem po całym globie. Manifestacje na całym świecie miały być krzykiem sprzeciwu wobec brutalności policji i systemowego rasizmu, który nie zaczął się w ubiegłym miesiącu.
- To, co się dzieje teraz w USA, jest po prostu bardzo smutne. Straszne jest to, że musiało dojść do kolejnego zdarzenia, żeby ludzie zauważyli, że w USA wciąż istnieje problem z równością społeczną. Afroamerykanie czy Meksykanie są traktowani w Ameryce inaczej niż biali Amerykanie. Często zdarza się, że policja wobec tych ludzi nadużywa swojej władzy. Nie możemy ignorować takich zachowań - podkreśla Darrell Harris, amerykański koszykarz mieszkający w Polsce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski koszykarz jak strongman. Przeciągnął auto
- W USA, ale nie tylko, wciąż są obecne dziwne stereotypy. Nie każdy Afroamerykanin oznacza kłopoty, nie każdy jest złodziejem, nie każdy jest z getta. Nie rozumiem, dlaczego ludzie są negatywnie nastawieni do innych tylko ze względu na ich kolor skóry, poglądy czy orientację seksualną. Wszyscy jesteśmy tacy sami, jesteśmy jedną rasą ludzką, nieważne jaki mamy kolor skóry i skąd pochodzimy - wyjaśnia.
Śmierć Floyda nie jest odosobnionym przypadkiem. Sam Harris niejednokrotnie spotykał się z dyskryminacją ze względu na kolor skóry. - Na studiach miałem dziewczynę, której rodzice absolutnie mnie nie akceptowali właśnie z powodu tego, że jestem czarny. Nigdy nie mogłem odwiedzić jej w domu. Kilka razy zdarzyło mi się, że ludzie - widząc mnie - przechodzili na drugą stronę, kobiety w windzie mocniej trzymały torebki, a ochroniarze w sklepach chodzili za mną, sprawdzając, czy czegoś nie ukradłem - opowiada o swoich doświadczeniach.
36-letni koszykarz do naszego kraju przyjechał w 2009 roku. Grał m.in. dla Kotwicy Kołobrzeg, AZS-u Koszalin, King Wilków Morskich Szczecin czy MKS-u Dąbrowy Górniczej. Od trzech lat posiada polskie obywatelstwo, tu założył rodzinę. Polska to jego drugi dom.
- Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Polski, w parku mnie i moich kolegów z Kotwicy Kołobrzeg zaatakowało kilku chłopaków. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Wiadomo, że milion razy nazywano mnie tutaj "nigga" (obraźliwie na osobą czarnoskórą - red.). Ludzie myślą, że to jest zabawne, ale nie znają historii tego słowa. Kiedyś, gdy odbierałem córkę ze szkoły, młody chłopak, przechodząc powiedział, jakby nigdy nic, "What’s up my nigga". Czasami ludzie dziwnie na mnie patrzą, ale cóż, nic na to nie poradzę, że jestem wysoki i mam ciemny kolor skóry - tłumaczy.
- Kilka razy moja córka została nazwana Murzynem. Boli mnie to i nie chcę, żeby doświadczała rasizmu. Nie chcę żeby moje dzieci czuły, że są inne niż reszta, że nie pasują do czegoś lub kogoś z powodu koloru skóry. Moja żona otrzymywała wiadomości na Facebooku z pytaniami, jak może być z czarnym chłopakiem, że przynosi wstyd swojej rodzinie - dodaje zawodnik.
- Światem rządzą stereotypy i generalizowanie, co jest bardzo krzywdzące. Nigdy nie zrozumiem, jak można nienawidzić kogoś z powodu koloru skóry. Ja zawsze mówię: poznaj mnie, zanim mnie osądzisz - podsumowuje Darrell Harris.
Zobacz także: Karuzela transferowa. I liga powoli odsłania karty, choć "trochę poruszamy się w covidowej mgle"
Koszykówka. WKK Wrocław radzi sobie z kryzysem. Przemysław Koelner: Koronawirus? To uczy pokory