Sezon NBA z powodu pandemii koronawirusa został zawieszony 11 marca. Po kilku tygodniach negocjacji udało się jednak znaleźć złoty środek i opracowano plan na dokończenie rozgrywek, aby uniknąć nawet miliarda dolarów straty. Polega on na odizolowaniu 22 drużyn w parku rozgrywki Disneyland na Florydzie. Pierwsze mecze odbędą się już 30 lipca.
Przez wiele tygodni nie wszyscy koszykarze byli chętni, aby wracać do gry w obliczu pandemii COVID-19 oraz śmierci George'a Floyda, w wyniku brutalnej interwencji policji. Grupie zawodników, którzy nie chcą wznowiona sezonu 2019/2020 przewodził Kyrie Irving, a ważny głos zabrał także Dwight Howard.
"Bardzo chciałbym wygrać swoje pierwsze mistrzostwo NBA, ale jedność moich ludzi byłaby jeszcze większym zwycięstwem, które jest zbyt piękne, aby je pominąć. Czy jest lepszy czas, niż teraz, żeby skupić się na naszych rodzinach? To rzadka okazja, którą moim zdaniem, jako społeczeństwo powinniśmy wykorzystać" - podkreślał w czerwcowym oświadczeniu Dwight Howard.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
Ostatecznie 34-latek zmienił zdanie i według znanego dziennikarza Shamsa Charanii z "The Athletic", środkowy Los Angeles Lakers ostatecznie dołączy do zespołu w czwartek. Co najważniejsze, że wszystkie zarobione pieniądze w tym czasie przekaże na cele charytatywne.
Powrót Howarda do Lakers jest o tyle ważny, że to ekipa z Kalifornii jest faworytem do mistrzostwa NBA.
- Dzięki tej przymusowej przerwie nasze perspektywy na tytuł są obecnie dużo większe, ponieważ wszyscy jesteśmy teraz dużo bardziej wypoczęci i gotowi do powrotu na parkiet - powiedział podkoszowy Anthony Davis.
Zobacz także:
Wielki powrót stał się faktem. Walerij Lichodiej znów zagra w Polsce!
Rośnie nowa potęga w PLK. Prezes Startu: Chcielibyśmy zwiększyć budżet o kilka milionów