Jonathan Isaac jest zawodnikiem, z którym Orlando Magic wiążą bardzo duże plany na nadchodzące lata. To obecnie jeden z nielicznych koszykarzy w składzie zespołu z Florydy, który nie byłby uwzględniany w żadnej wymianie. Postępy, które czyni z roku na rok pozwalają mieć nadzieje, że wkrótce stanie się on pełnoprawnym liderem zespołu. Nic więc dziwnego, że uraz, którego doznał na początku roku, był złą wiadomością dla sztabu.
22-latek kontuzjował lewe kolano w styczniowym spotkaniu przeciwko Washington Wizards. Pierwotnie istniały nawet obawy zakładające najczarniejszy scenariusz, czyli zerwanie więzadła krzyżowego, jednak na całe szczęście skończyło się na strachu. Mimo to Isaac zmuszony był zrobić sobie dłuższą pauzę od koszykówki, którą dodatkowo spotęgowała pandemia koronawirusa.
W swoim pierwszym meczu po przerwie, którym było sparingowe starcie z Denver Nuggets, skrzydłowy Magic w zaledwie siedem minut gry zapisał na swoim koncie 13 punktów, 7 zbiórek i 2 przechwyty, a jego zespół wygrał 114:110. Co jednak najważniejsze, w chwili jego urazu ekipa z Orlando plasowała się w konferencji wschodniej na 8. lokacie i miejsce to zajmuje nadal, mając sporą przewagę nad dziewiątymi Wizards.
Gdyby więc obecnie zawieszony sezon zakończył się w aktualnym układzie, wówczas Magic zmierzyliby się w I rundzie play-offów z Milwaukee Bucks, a Isaac byłby zapewne odpowiedzialny za krycie jednej z największych gwiazd całej NBA, Giannisa Antetokounmpo. Świetny defensor mógłby napsuć sporo krwi Grekowi, bowiem to właśnie obrona jest jego najsilniejszą stroną.
Do momentu urazu 22-letni zawodnik "Magików" notował średnio po 12 punktów, 6,9 zbiórki, 2,4 bloku, 1,6 przechwytu i 1,4 asysty w niecałe 30 minut gry.
Jonathan Isaac is back! @JJudahIsaac in 7 MINS
— Ballislife.com (@Ballislife) July 28, 2020
13 PTS (5-6 FG)
7 REB
2 STL
2 3PT
1 ASTpic.twitter.com/bamrLFErBB
Czytaj także:
Terminarz 1. kolejki EBL. Dwa hity na początek sezonu 2020/21. Stelmet w Sopocie, Stal we Włocławku >>
ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Bednorz zaskoczył. "Grałem w jeszcze dziwniejszym meczu we Włoszech"