To był zupełnie inny Anwil Włocławek niż ten, który widzieliśmy jeszcze kilka dni temu podczas Anwil Basketball Cup 2020 czy meczu o Suzuki Superpuchar Polski.
Kapitalne otwarcie, doskonała skuteczność i fenomenalny Deishuan Booker. Amerykanin - pomimo sześciu strat - zagrał tak, jak na lidera przystało. Zdobył 26 punktów wykorzystując m.in. 5 z 6 rzutów z dystansu. Dołożył też pięć asyst.
Booker swój show zaczął od samego początku, a pierwsza kwarta w wykonaniu "Rottweilerów" była nieprawdopodobna - 34 zdobyte punkty i 5/5 z dystansu. Dejan Mihevc mógł zacierać ręce, że maszyna w końcu działa tak, jak powinna.
"Stalówka" próbowała trzymać dystans. Na bardzo dobrej skuteczności trafiał Chris Smith, ale to gospodarze grali jak w transie. Z dystansu leciała "trójka za trójką", a pod koszem bardzo dobrze wyglądał Ivica Radić (finalnie 13 punktów i 15 zbiórek). Dla porównania środkowi gości w całej pierwszej połowie oddali zaledwie... jeden rzut z gry.
Po zmianie stron wstrzelił się James Florence, a ofensywa Anwilu nie wyglądała już tak błyskotliwie. To dawało nadzieje gościom, że nie wszystko jest stracone. Stal zaczęła się zbliżać - po celnym rzucie zza łuku wspomnianego Florence'a było tylko 74:67. Finisz należał jednak do włocławian - kluczowe rzuty z dystansu trafiali Booker, Przemysław Zamojski i Artur Mielczarek, a wśród gości rosły nerwy i frustracja.
Anwil wygrał 90:71 i wyglądał naprawdę jak drużyna, która ma walczyć o najwyższe cele. Znakomicie z EBL przywitał się Wojciech Tomaszewski. To na pewno transfer-inwestycja w przyszłość. Trzeba też dodać, że włocławianie wystąpili bez McKenzie Moore'a - Amerykanin zgłosił w ostatnim czasie problemy zdrowotne (podkręcony staw skokowy). W ostatnim czasie nawet nie trenował, dlatego trener Mihevc nie włączył go do składu.
Stal próbowała zalać rywala "trójkami" - z 34 prób 10 znalazło drogę do kosza. Fatalnie wypadł Taurean Green, który pudłował na potęgę (1/10 z gry) bardziej na koniec skupiając się na kłótniach z sędziami niż grze - w "nagrodę" ci ukarali go przewinieniem technicznym.
Nie tak powrót do Hali Mistrzów wyobrażał sobie z pewnością Josip Sobin. Jego nowa drużyna wyraźnie przegrała, a on sam nie dotrwał do końcowej syreny. Chorwat po przewinieniu niesportowym i technicznym w trzeciej kwarcie musiał udać się do szatni.
Anwil Włocławek - Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski 90:71 (34:25, 18:14, 15:20, 23:12)
Anwil: Deishuan Booker 26, Ivica Radić 13 (15 zb), Garlon Green 9, Artur Mielczarek 8, Przemysław Zamojski 8, Wojciech Tomaszewski 7, Walerij Lichodiej 6, Tre Bussey 4, Andrzej Pluta 4, Krzysztof Sulima 3, Adrian Bogucki 2, Adam Piątek 0.
Arged BMSlam Stal: James Florence 17, Chris Smith 15, Taurean Green 7, Victor Rudd 7, Jakub Garbacz 7, Jarosław Mokros 5, Szymon Ryżek 5, Shawn King 5, Josip Sobin 3.
Zobacz także:
Bibbins tańczył z defensywą niczym z pachołkami, a jego Legia rozbiła HydroTruck
Kikowski czeka na diagnozę, Biela szuka optymalnego środkowego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiej muskulatury może mu pozazdrości nawet Lewandowski. Imponująca sylwetka piłkarza Bayernu