EBL. King Szczecin. Kikowski czeka na diagnozę, Biela szuka optymalnie dopasowanego środkowego

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Paweł Kikowski
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Paweł Kikowski

King Szczecin na inaugurację sezonu 2020/2021 w Energa Basket Lidze musiał radzić sobie bez Pawła Kikowskiego. Trener Łukasz Biela nadal czeka również na nowego środkowego.

W pierwszym meczu nowego sezonu King Szczecin ograł we własnej hali MKS Dąbrowa Górnicza 73:67.

Tylko z perspektywy ławki mecz obserwował Paweł Kikowski. Główna armata w talii trenera Łukasz Bieli ma problemy zdrowotne. Na chwilę obecną nie wiadomo, kiedy wróci do gry.

- Pierwsze diagnozy mówią, że jest to uszkodzenie łąkotki - tłumaczy szkoleniowiec Kinga. Sytuacja jest jednak złożona, bo ile lekarzy, tyle opinii. - Są na tyle różne, że Paweł zdecydował się zasięgnąć jeszcze jednej. W poniedziałek będziemy wiedzieli, jak to wygląda w jego przypadku - dodał Biela.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera

Brak Kikowskiego był w sobotę bardzo widoczny. Szczecinianom brakowało punktów i skuteczności - przede wszystkim w rzutach z dystansu. King w całym meczu wykorzystał 6 z 21 prób (28,6 procent).

Inny - ale mniejszy problem - to rotacja podkoszowych. Od dłuższego czasu wiadomo, że w do Kinga dołączy nowy środkowy. Na chwilę obecną pod koszem są Adam Łapeta i Mateusz Bartosz. Na pozycji silnego skrzydłowego walczy Cleveland Melvin. W walce na tablicach pomaga też Mateusz Zębski.

- Szukamy gracza cały czas. Myślę natomiast, że w tej chwili, przy tej rotacji wysokimi, jaką mamy, jesteśmy w stanie przetrwać - komentuje Biela. Kiedy natomiast można spodziewać się wzmocnienia? - Chcemy znaleźć gracza, który będzie nam idealnie pasował. Zawodników na rynku jest w tej chwili sporo. Co chwilę pojawiają się nowe opcje. Wybór musi być optymalny - dodał.

Kolejny mecz King rozegra 6 września. Wtedy do Szczecina zawita Polski Cukier Toruń.

Zobacz także:
Szczęśliwi, że wrócili do gry. Melvin i Zębski przy okazji ograli swój były klub
Mur nie do przejścia. Defensywa Stelmetu Enea BC załatwiła triumf w Sopocie

Komentarze (0)