Toronto Raptors nie obronią tytułu mistrzowskiego, wywalczonego przed rokiem. Drużyna z Kanady ze stanu 0-2 doprowadziła do wyniku 2-2, a następnie z 2-3 do 3-3, ale w siódmym, decydującym, meczu Boston Celtics potwierdzili swoją wyższość.
Młodzież wytrzymała presję. 22-letni Jayson Tatum zdobył 29 punktów, miał 12 zbiórek i siedem asyst, a 23-letni Jaylen Brown dodał do dorobku bostończyków 21 punktów.
Podopieczni Nicka Nurse'a próbowali odrabiać straty, od rezultatu 82:89 zanotowali serię 5-0 i mieli nawet piłkę, ale Marcus Smart popisał się wtedy fantastycznym blokiem na próbującym zdobyć punkty w kontrze Normanie Powellu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak bawią się hiszpańscy piłkarze
Podkoszowy Grant Williams w kluczowym momencie, 35,4 sekundy przed końcem meczu, spudłował dwa rzuty wolne, ale zbiórkę w ataku zanotował Jayson Tatum. Skrzydłowy trafił z linii tylko raz, co jeszcze dało szansę Raptors na wyrównanie.
Kyle Lowry nie był na parkiecie, bo już wcześniej popełnił sześć fauli, a odpowiedzialność wziął na siebie Fred VanVleet. Rozgrywający chciał trafić za trzy, ale jego próba nie doleciała nawet do kosza, świetnie krył go pierwszoroczniak Grant Williams.
- Jeśli chcesz osiągnąć coś wielkiego, jeśli chcesz wygrać, nie możesz myśleć, że to przyjdzie łatwo. Ale my właśnie po to tu jesteśmy, żeby dokonywać trudnych rzeczy - zaznaczał po piątkowym meczu szczęśliwy Tatum.
Mistrzowie NBA popełnili 18 strat, a pięć z nich miał znów mało produktywny Pascal Siakam. Kameruńczyk i lider Raptors zawiódł, bo rzucił tylko 13 punktów. Fred VanVleet miał 20 "oczek", a Kyle Lowry 16.
Boston Celtics triumfowali w półfinale Konferencji Wschodniej 4-3 i o awans do wielkiego finału NBA powalczą z Miami Heat, którzy odprawili Milwaukee Bucks 4-1.
Wynik:
Toronto Raptors - Boston Celtics 87:92 (27:26, 19:24, 25:22, 16:20)
(VanVleet 20, Lowry 16, Ibaka 14 - Tatum 29, Brown 21, Smart 16)
Stan serii: 4-3 dla Celtics
Czytaj także: Co za historia! PGE Spójnia odrobiła 20 punktów straty, ale WKS Śląsk wydarł zwycięstwo
15 "trójek" i Daniel Wall. HydroTruck kolejnym zespołem, który ograł MKS