Jeden z autorów Mistrzostwa dla "Jeziorowców" nie podjął jeszcze decyzji dotyczącej nowego klubu. Faworytami wydawali się Lakers, dopóki właściciel drużyny Jerry Buss nie wycofał oferty kontraktu. Dlatego właśnie Lamar Odom swój wzrok skierował w stronę Miami. Do gry w Heat namawia go między innymi Dwyane Wade.
Zdaniem jednego z generalnych menadżerów z Konferencji Zachodniej, gdziekolwiek Odom by nie trafił, to ta drużyna może urosnąć do miana jednego z faworytów do zameldowania się w finale NBA. Jak na razie w tym gronie znajdują się Lakers, ale w przypadku straty 29-letniego zawodnika mogą poważnie osłabić swoje szansę na obronę Tytułu.
Odom w poprzednim sezonie notował 11,6 punktu, miał 8,2 zbiórki i 2,6 asysty.
Jeśli "Jeziorowcom" nie uda się go zatrzymać, mogą próbować przekonać go do pomysłu sign-and-trade. Dzięki temu drużyna prowadzona przez Phila Jacksona nie zostanie z niczym po odejściu Odoma. Mogą to być między innymi Udonis Haslem i Dorrell Wright. Ci dwaj gracze byli oferowani Utah Jazz w przypadku rozmów na temat trade'u Carlosa Boozera.
Gwoli przypomnienia, Lakers na stół wyłożyli czteroletni kontrakt na kwotę 36 milionów dolarów, z czego gwarantowanych było 30 milionów. Ze strony obozu koszykarza nie było żadnej reakcji i wściekły Buss zdecydował się zagrać va-banque i wycofał propozycję. Wówczas do gry weszli Heat. "Żar" daje 34 miliony za pięć sezonów. Opcja jest jeszcze taka, że Odom mógłby na Florydzie parafować czteroletnią umowę, na mocy której po trzech sezonach mógłby odejść.
Zawodnik nie podjął jeszcze decyzji, ale podobno skłania się ku Miami. Dodatkowy atut jest taki, że grając w Heat nie musiał płacić by podatku dochodowego.