Bez szastania pieniędzmi w CCC. Karol Kowalewski: Wycisnęliśmy cytrynę do końca [WYWIAD]

Facebook / Oficjalny profil CCC Polkowice / Na zdjęciu: Karol Kowalewski
Facebook / Oficjalny profil CCC Polkowice / Na zdjęciu: Karol Kowalewski

Nie presja, ale ekscytacja. Karol Kowalewski w sezonie 2020/2021 zadebiutuje w Energa Basket Lidze Kobiet jako główny szkoleniowiec CCC Polkowice. - Klub ma dobrą opinię, a to pomaga. Mniejszy budżet nie wpłynął na standardy - mówi.

Ma 31 lat i przed sobą bardzo ciekawą misję. Karol Kowalewski po latach w roli asystenta został "tym pierwszym". W sezonie 2020/2021 poprowadzi CCC Polkowice.

Z młodym szkoleniowcem rozmawiamy o tym wyzwaniu, budowie składu za mniejsze pieniądze, planach i celach na sezon oraz nauce czerpanej od Marosa Kovacika, z którym nadal współpracuje w wielu płaszczyznach.

Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Presja czy spokój - jakie emocje towarzyszą panu przed nowym wyzwaniem, jakim jest rola pierwszego trenera CCC Polkowice?

Karol Kowalewski, trener CCC Polkowice: Bardziej niż presję czuję podekscytowanie z możliwości prowadzenia takiego zespołu, na takim poziomie. Przez pandemię w tym sezonie patrzymy na wiele innych rzeczy, dlatego też nie odczuwam wielkiej presji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się

Współpraca z takimi trenerami, jak Maros Kovacik czy George Dikeoulakos to były kopalnią wiedzy, która dobrze przygotowała do tej nowej roli? Co chciałby pan z tej wiedzy przenieść do swojego warsztatu?

Na pewno największy wpływ na mnie i na moją wizję koszykówki miała współpraca z Marosem Kovacikiem. Zresztą dalej ją kontynuujemy w reprezentacji Polski. Sporo rzeczy przeniosłem do siebie - także pomysłów, które kreowaliśmy razem przez ostatnie dwa i pół roku. Współpraca z nim to dla mnie duża dawka cennych lekcji i nie zamierzam się odcinać od tego. Uważam, że wykonywaliśmy dobrze swoją pracę i można powiedzieć, że w jakimś stopniu kontynuuję pracę trenera Kovacika.

Jaki styl ma prezentować CCC Polkowice Karola Kowalewskiego?

Może powielę to, co mówi niemal każdy trener, ale chciałbym grać dobry defense i szybko biegać do ataku. Nie ukrywam, że treningi rozpoczęliśmy właśnie od obrony. To taki "basic" - dla mnie to najważniejsza rzecz. Ważne, że na każdej pozycji mamy dobre warunki fizyczne - nawet Weronika Gajda czy Abigail Glomazić z obwodu mogą spokojnie przekazywać w obronie i ustać z rywalkami spod kosza.

A co po drugiej stronie? Szybko czy spokojne, ustawiane akcje?

Z dobrej obrony będzie nam łatwiej zdobywać... łatwe punkty. Myślę, że ten zespół jest predysponowany do szybkiej gry. Naprawdę jest fizyczny i usposobiony do biegania. Podsumowując: chciałbym, żebyśmy grali agresywnie po obu stronach parkietu.

Jest pan zadowolony ze składu, jaki udało się zbudować?

Wycisnęliśmy cytrynę do końca. Naprawdę nasz budżet z wielu przyczyn jest sporo mniejszy od tego z ubiegłych lat. Każda złotówka była przeze mnie i przez prezesa oglądana dwa razy. Jak najbardziej jestem zadowolony z tego, co udało nam się zbudować. Teraz tylko życzę sobie, żeby omijały nas kontuzje.

To był całkowicie autorski skład?

Tak, jak najbardziej. Nie ukrywam jednak, że zespół budowaliśmy razem z asystentem Wojciechem Eljasz-Radzikowskim. Konsultowałem też zawodniczki z trenerem Kovacikiem, ale ostatecznie skład jest jak najbardziej mój, autorski.

Mówi pan, że budżet jest mniejszy, ale mimo wszystko udało się zakontraktować taką zawodniczkę, jak Dragana Stanković. Wiadomo, że to europejski top, a co za tym idzie również zawodniczka, która nie gra "za frytki".  Czym udało się przekonać Serbkę do podpisania umowy z CCC?

Nie ukrywam, że negocjacje z Draganą trwały bardzo długo. Chyba ponad trzy tygodnie rozmawiałem tak z nią, jak i jej agentem. Czym ją przekonaliśmy? Myślę, że marką klubu - mamy naprawdę dobrą opinię. Organizacyjnie nadal stoimy na bardzo wysokim poziomie. Mniejszy budżet nie wpłynął na standardy. Opinia zawodniczek idzie w świat i myślę, że to było istotne dla Serbki.

W "pomarańczowej układance" będzie kluczową postacią.

W Turcji miała "chwiejny" sezon pod względem minut. Sama nie wiedziała dlaczego grała raz mniej, raz więcej. Teraz chciała zagrać w klubie, w którym stanowić będzie o sile zespołu. U nas taką rolę będzie miała i liczę, że to będzie dla niej, a przy okazji i dla nas, udany sezon.

Brak europejskich pucharów nie miał znaczenia? Rozmowy były trudniejsze? Ktoś z tego powodu nie zdecydował się na kontrakt w CCC?

Brak europejskich pucharów utrudniał podpisanie niektórych zawodniczek, ale koniec końców nikt nie wie co tak naprawdę z nimi będzie. Nie wiadomo w jakiej formie będą rozgrywane. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle wystartują. Przez to zawodniczki i agenci w pewnym momencie zdali sobie sprawę, że te puchary nie mogą być magnesem, bo nikt nie wie co w tym sezonie się wydarzy.

W najbliższy weekend inauguracja nowego sezonu Energa Basket Ligi Kobiet. Za wami ostatnie, udane testy, czyli występ we Wrocławskiej Iglicy 2020, który CCC zakończyło triumfem grając w okrojonym składzie.

Nie grały trzy zawodniczki, bo brakowało Stanković, Glomazić i Julii Drop. Mają delikatne problemy zdrowotne wynikające z nieszczęśliwych wypadków, które wydarzyły się jeszcze podczas spotkań kontrolnych w Pradze. Myślę, że na ligę przede wszystkim ta pierwsza będzie gotowa.

Wracając do sparingów - jest pan zadowolony z tego, co na chwilę obecną prezentuje drużyna?

Jestem zadowolony z drugiego meczu na "Iglicy" przeciwko Ślęzie. Bardzo nam zależało, żeby pokazać charakter przy tych brakach. Udało się wygrać pomimo absencji trzech podstawowych zawodniczek. Chciałem, żeby ten zespół zaczął łapać tożsamość i zaczął spełniać sportowe cele.

Wcześniej rozegraliśmy wartościowe sparingi w Pradze. Wszystko przez to, żeby dziewczyny sprawdziły się w rywalizacji na najwyższym poziomie. Bo dokładnie taka będzie Energa Basket Liga Kobiet w tym sezonie - mocna i wyrównana.

Mówiąc o celach, to jakie postawiono przed drużyną?

Chcielibyśmy być zaraz za tymi najlepszymi w lidze. Na dziś, na papierze, są to ekipy z Gdyni, Gorzowa i Lublina. Dużą jakość indywidualnie ma również zespół z Bydgoszczy. To są drużyny, z którymi chcemy walczyć i "skrobać im marchewki".

Wspomniał pan, że liga będzie wyrównana. Czy zatem VBW Arka Gdynia nie będzie w stanie jej aż tak bardzo zdominować, jak to miało miejsce w poprzednich rozgrywkach, które zakończyła z bilansem 21:0?

Uważam, że VBW Arka jest jak najbardziej faworytem. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na sposób budowy tego składu - jest ciągłość i kontynuacja. Od trzech lat jest ten sam trener. Został kręgosłup zespołu, co w procesie treningowym jest bardzo istotne.

Czyli VBW Arka Gdynia jest faworytem w wyścigu po kolejne mistrzostwo?

Uważam, że VBW Arka Gdynia nadal będzie trochę poza zasięgiem reszty. Tym bardziej, że zmienił się format Euroligi i zespół ten nie będzie miał dużo długich podróży i dwóch meczów w tygodniu. W moim odczuciu będzie naprawdę bardzo ciężko komukolwiek sprawić niespodziankę w starciu z nimi.

Zobacz także:
Ubyła jedna ekipa. AZS Uniwersytet Gdański wycofany z ekstraklasy!
Plusy i minusy tygodnia w EBL. Nie oceniaj książki po okładce, a gracze po jednym (pierwszym) meczu

Źródło artykułu: