[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak wyglądają przygotowania do meczu z Anwilem Włocławek, który właśnie zmienił trenera? Zespół w sobotnim spotkaniu poprowadzi Marcin Woźniak, dotychczasowy asystent Dejana Mihevca.
[/b]
Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa: Przygotowania przebiegają normalnie, choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że nowy trener wdroży swoje pomysły. Co prawda w ciągu dwóch-trzech dni za dużo się nie zmieni, ale pewne korekty do gry zespołu można wprowadzić. Często robi się to tak, że siada się w gronie asystentów i zadaje pytanie: "jak zaatakowałbym własny zespół?".
Co można zmienić w ciągu 2-3 dni?
Można dodać jedną bądź dwie nowe zagrywki, w zależności od tego, jaki posiada się zestaw zawodników. Jeśli są to gracze inteligentni, to zawsze można dołożyć nieco więcej nowych zagrań.
Jak jest w przypadku Anwilu?
Wielu zawodników Anwilu grało wcześniej na wysokim poziomie. To ludzie z dużymi umiejętnościami, którzy potrafią grać w koszykówkę. Może tak być, że wystarczy zmienić jedną-dwie rzeczy i nagle zespół zacznie prezentować się znacznie lepiej. Trudno mi jednak oceniać to z zewnątrz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda następca Leo Messiego
Jest coś takiego jak "efekt nowej miotły"?
Jest. Zawodnicy mają szansę odczuć, iż wina za kiepski początek sezonu spadła na barki trenera. Mam wrażenie, że teraz gracze będą chcieli udowodnić, że to właśnie trener był winny, a nie oni sami. Myślę, że poziom chęci, zaangażowania i współpracy będzie na wyższym poziomie. To może zrobić różnicę. Choć jeśli ktoś jest nieprzygotowany pod względem fizycznym, to pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczy.
Może tutaj leżał klucz do problemów Anwilu?
Trzeba sobie wprost powiedzieć, że trener Mihevc nie miał pod tym kątem za dużo szczęścia. Słyszało się o tym, że zawodnicy przyjechali nieprzygotowani bądź kontuzjowani. Ktoś dojeżdżał, inny wyjeżdżał. To na pewno nie była łatwa sytuacja. W Anwilu trzeba się liczyć z tym, że jest ogromna presja. Tylko nieliczni mogą sobie pozwolić na kilka porażek z rzędu. Tak było w przypadku Igora Milicicia, który miał dużo większy kredyt zaufania u kibiców i władz klubu i miasta. Chorwat w pełni sobie jednak na to zasłużył.
Z różnych źródeł usłyszałem, że Legia trzymała kciuki za Anwil w meczu z Kingiem. To prawda? Nie chcieliście zmiany trenera?
To prawda. Nie będę ukrywał, że w ostatnim meczu trzymałem kciuki za Anwil Włocławek (śmiech). Zmiana trenera zawsze sprawia, że jest inna atmosfera w zespole, zawodnicy przystępują do kolejnego spotkania z innym nastawieniem, są bardziej zaangażowani i zdeterminowani.
Rozmawiamy o Anwilu, a Legia do Włocławka jedzie z bilansem 5:1. Kapitalny początek sezonu.
Wszystko się ładnie zazębia, więc do Włocławka jedziemy bić się o kolejne zwycięstwo, ale zdajemy sobie sprawę, że czeka nas trudne zadanie. Zresztą w PLK nie ma już łatwych terenów, wszędzie gra się ciężko. Trzeba być gotowym, nie można nikogo lekceważyć.
Michał Sokołowski odchodzi z Legii?
Tak się umówiliśmy z Michałem, że gramy w otwarte karty. Gdy tutaj przychodził, to byłem świadomy, że może nas opuścić w trakcie rozgrywek. Bardzo nam pomógł w zwycięstwach, dał zespołowi dużo jakości. Jeżeli dostanie korzystną ofertę, to na pewno nie będziemy blokowali mu drogi rozwoju. Na razie jednak takiej propozycji nie otrzymał.
Zobacz także:
Dominik Olejniczak - z pokorą idzie po swoje. Narodziny nowej bestii w PLK
EBL. BMSlam Stal. Łukasz Majewski: Niech każdy spojrzy w lustro i zacznie od siebie [WYWIAD]
NBA. Lakers - Heat. Marcin Gortat: Nie można obstawiać przeciwko LeBronowi. Król jest tylko jeden [WYWIAD]