Białoruś. Ewelina Kobryn czeka na wiadomości o Jelenie Leuczance. "Odliczam dni do jej uwolnienia"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty /  / Na zdjęciu: Jelena Leuczanka
WP SportoweFakty / / Na zdjęciu: Jelena Leuczanka
zdjęcie autora artykułu

- Spodziewałam się, że białoruski reżim aresztuje jakiegoś sportowca, ale nie przeszło mi przez głowę, że to będzie Jelena Leuczanka - mówi nam Ewelina Kobryn. Jej przyjaciółka odsiaduje wyrok więzienia za udział w protestach przeciw władzy.

W tym artykule dowiesz się o:

"Ludzie pokojowo protestują i za to trafiają do więzień. Nie ma wolności" - to ostatnia wiadomość, jaką Kobryn dostała od Leuczanki. Na kolejną nie będzie czekać. Jak tylko aparatczycy reżimu Aleksandra Łukaszenki wypuszczą Jelenę z aresztu i oddadzą jej telefon, sama do niej zadzwoni.

- Odliczamy dni do jej uwolnienia - mówi nam wielokrotna reprezentantka Polski w koszykówce. Tych dni zostało jeszcze osiem - z 15.

Pojmana na lotnisku

Leuczankę aresztowano w ubiegłym tygodniu na lotnisku w Mińsku, gdy próbowała opuścić Białoruś, żeby poddać się leczeniu w jednej z zagranicznych klinik. Zarzuty podane do publicznej wiadomości: naruszenie zasad organizowania i przeprowadzania imprez masowych oraz nieposłuszeństwo wobec policji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej

Prawdziwe powody aresztowana: aktywny udział w marszach protestacyjnych przeciwko władzy Łukaszenki, które od początku sierpnia odbywają się stolicy kraju w każdą niedzielę i zaangażowanie w działalność Stowarzyszenia Wolnych Sportowców Białorusi - SOS.by.

Na marszach Leuczanka trzymała transparenty z napisami "sportowcy z narodem" i "naród z mistrzem", szła w nich ramię w ramię m.in. z siatkarzem Arturem Udrysem, który kilkukrotnie opowiadał nam o sytuacji w swoim kraju. Jako członek SOS.by, do którego dołączyło do tej pory ponad 600 białoruskich sportowców, podpisała list, w którym zawodnicy odmawiają reprezentowania swojego kraju dopóki wynik sierpniowych wyborów prezydenckich nie zostanie odwołany, domagają się wypuszczenia więźniów politycznych i rozwiązania OMON-u - skompromitowanej w oczach społeczeństwa jednostki sił specjalnych służącej władzom do pacyfikacji protestów.

Rozprawa przez Skype'a

Do skazania koszykarki na najwyższy przewidziany w przypadku postawionych jej zarzutów wymiar kary, 15 dni aresztu, wystarczyły zdjęcia z Instagrama. Oskarżona uczestniczyła w rozprawie przez Skype, będąc już w celi. Nie okazała strachu, mówiła o wielkiej sile ducha białoruskiego narodu, także osób, z którymi przebywa w więzieniu.

Kobryn przyznaje, że - widząc zaangażowanie sportowców w protesty przeciwko dyktaturze Łukaszenki - spodziewała się aresztowania kogoś z tego środowiska. - To było do przewidzenia, że zakłamany, komunistyczny reżim, w którym jeden człowiek ma władzę absolutną, w końcu posunie się do czegoś takiego. Zastanawiałam się tylko, kogo aresztują, żeby zniechęcić przeciwko dyktaturze. Nie przeszło mi przez myśl, że to może być Jelena - mówi.

Leuczankę wybrano zapewne dlatego, że na Białorusi jest wielką gwiazdą. 37-letnia zawodniczka przez lata była liderką koszykarskiej reprezentacji, jednego z flagowych okrętów białoruskiego sportu. Dwukrotnie brała udział w igrzyskach olimpijskich (Pekin 2008, Rio de Janeiro 2016), wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy w 2007 roku i czwarte miejsce na mistrzostwach świata trzy lata później. Na tej drugiej imprezie została wybrana do najlepszej drużyny turnieju.

To właśnie po MŚ 2010 trafiła do Polski. Najpierw do Gorzowa Wielkopolskiego, potem do Krakowa. Z Wisłą zdobyła mistrzostwo Polski i awansowała do Final 8 Euroligi. - Grałyśmy razem tylko przez pół sezonu, ale to był fajny czas - wspomina Kobryn, która obok Leuczanki była wtedy jedną z liderem krakowskiej drużyny. - To była prawdziwa liderka. Na boisku świetnie się rozumiałyśmy, a i poza nim byłyśmy bardzo dobrymi koleżankami.

Prosiła, żeby trzymać kciuki

Przyjaźń przetrwała do dziś, Kobryn i Leuczanka często ze sobą rozmawiają. W ostatnich tygodniach Polka wspierała białoruską gwiazdę sportu dobrym słowem. Gdy widziała w jej mediach społecznościowych zdjęcia z protestów, zagrzewała do walki o swój kraj. Dopytywała, jak rozwija się sytuacja.

- Jelena odpowiadała, że jest ciężko, ale ludzie się nie poddają. Prosiła, żeby trzymać kciuki za nią i za Białoruś, żeby mówić o tym, co się tam dzieje. Podkreślała, że jak teraz nie uda się obalić dyktatury, to nie uda się chyba nigdy - zdradza utytułowana polska koszykarka - czterokrotna mistrzyni Polski, mistrzyni WNBA i Euroligi, a dziś generalny menadżer naszej żeńskiej reprezentacji.

Kobryn bardzo żałuje, że w tym trudnym dla Leuczanki czasie nie może wesprzeć jej dobrym słowem. Ale jak tylko się dowie, że Jelenie oddali telefon, od razu do niej zadzwoni. - Na razie czekam z zapartym tchem na wiadomości o niej. Jestem w kontakcie z Katją Snytsiną i Tatianą Troiną, reprezentantkami Białorusi, z którymi też się przyjaźnię. Jeżeli czegoś się dowiedzą, od razu mają mnie informować.

Białoruś zasługuje na wolność

Byłej gwieździe koszykarskiej kadry Polski jest przykro, że w XXI wieku Białorusini wciąż muszą walczyć o uwolnienie się od rządów despoty i życie w wolnym kraju. Jej zdaniem, mało kto zasługuje na tę wolność tak jak oni. - Przyjaźnię się z wieloma białoruskimi koszykarkami. Z Jeleną, Katją, Tatianą, z Mariną Kress, Natalią Marczanką. To świetne dziewczyny - mówi.

- Za ich sprawą mam do Białorusinów ogromny sentyment i postrzegam ich jako naród przesympatycznych ludzi. I dlatego boli mnie to, co się tam dzieje. Pamiętam, że Jelena czy Tatiana często narzekały na sytuację na Białorusi. Na to, że w porównaniu z Polską jest tam bardzo źle. Jak ich rodzice przyjeżdżali do nas w odwiedziny, nie dowierzali. To, co u nas widzieli, było w ich oczach niesamowitym dobrobytem.

Kobryn apeluje, żeby Polacy nie byli obojętni wobec walczących o ustąpienie Łukaszenki sąsiadów. Zachęca, żeby wspierać fundusze, które wspierają tę walkę oraz osoby skrzywdzone przez reżim za udział w protestach.

- Przecież jeszcze nie tak dawno sami musieliśmy walczyć o demokrację z reżimem, który odmawiał nam wolności. Też żyliśmy w zakłamaniu, też byliśmy rządzeni przez ludzi, którzy ograbiali kraj. Białorusini szansę na zmiany mają dopiero teraz. Bardzo kibicuję, żeby im się udało - kończy była znakomita środkowa.

Finansowego wsparcia protestującym na Białorusi można udzielić za pośrednictwem dwóch organizacji, wskazanych przez Artura Udrysa.

https://m.facebook.com/BYhelpBY - organizacja zbierająca pieniądze na opiekę medyczną i prawników dla poszkodowanych przez władzę

https://www.facebook.com/donate/759400044849707/ - Białoruski Fundusz Solidarnościowy, inicjatywa na rzecz osób, którzy stracili pracę z powodu politycznych represji.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)