Euroliga. Mateusz Ponitka z kolegami nie do zatrzymania, Zenit ograł wielką Barcelonę

PAP/EPA / ANATOLY MALTSEV / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka w walce o piłkę z Brandonem Daviesem
PAP/EPA / ANATOLY MALTSEV / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka w walce o piłkę z Brandonem Daviesem

Nieuchwytny jest Zenit Sankt Petersburg na starcie sezonu 2020/2021. W piątkowy wieczór o jego sile przekonali się koszykarze FC Barcelony, którzy wrócą do domów z pustymi rękoma.

Najpierw wywieźli bezcenne triumf z gorącego Stambułu, gdzie ograli faworyzowany Anadolu Efes Stambuł. Teraz nie przestraszyli się naszpikowanej gwiazdami "Dumy Katalonii".

Zenit wygrał 74:70, a o triumfie ponownie zadecydowała ich doskonała końcówka. Jeszcze w połowie czwartej kwarty to goście prowadzili 68:63.

Wtedy dwie "trójki" przymierzył K.C. Rivers, a dzięki serii 8:0 to Zenit był w lepszym położeniu przed decydującymi sekundami. W nich decydujący okazał się faul niesportowy Nicka Calathesa, a Zenit triumf zapewnił sobie skutecznie egzekwowanymi rzutami wolnymi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej

Swój wkład w triumf miał tradycyjnie wszechstronny Mateusz Ponitka. Kapitan Zenitu łata wszystkie możliwe dziury, kryje największe gwiazdy rywali i jest dla trenera Xaviego Pascuala bezcenny. W piątkowy wieczór zaliczył 4 punkty, 3 zbiórki i 3 asysty.

Wygrana nad Barceloną dla hiszpańskiego szkoleniowca była wyjątkowa. To właśnie w Dumie Katalonii wypłynął na najszersze wody. Z wygranej podwójnie cieszył się pewnie również Kevin Pangos, który do Zenitu trafił właśnie z Barcelony.

Zenit Sankt Petersburg - FC Barcelona 74:70 (16:19, 19:19, 19:17, 20:15)
(Baron 16, Poythress 16, Pangos 15, Rivers 11, Thomas 10 - Mirotic 14, Abrines 11)

Zobacz także:
Jimmy BUtler nie odpuszcza! Heat wygrali, będzie szósty mecz finałów NBA
GTK już bez Słoweńca. Martin Krampelj nie dotrwał do końca umowy w Gliwicach

Źródło artykułu: