- Widać było u nas przerwę spowodowaną koronawirusem. Połowa zespołu była chora, reszta była na kwarantannie. Długo nie trenowaliśmy, bo dwa tygodnie - zaznaczył trener Jacek Winnicki. Jego zespół do gry powrócił po 21 dniach.
- Mieliśmy dobrą energię w pierwszej połowie. Niestety trzecia kwarta, a przede wszystkim czwarta opadliśmy z sił i ciężko nam było wrócić do gry. Na kilka minut przed końcem meczu mieliśmy tylko dwa punkty straty i pięć posiadań, z których żadnego nie udało nam się wykorzystać. Zabrakło nam trochę rozsądku w końcówce w tych właśnie minutach przy tych pięciu posiadaniach, żeby zmienić mecz - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Atak opierał się na trzech zawodnikach. Ricky Tarrant w pewnym momencie miał 8/9 celnych prób z gry. Później jednak również zmęczonego koszykarza zatrzymali rywale, ale i tak skończył on z 29 punktami. Baylee Steele dołożył 21 "oczek" jednak po drugiej stronie podkoszowi z Bydgoszczy łatwo ogrywali amerykańskiego centra. Raymond Cowels III zdobył 13 punktów, ale na słabej skuteczności (4/15). Przede wszystkim w tym meczu zabrakło jednak wsparcia od polskich graczy (łącznie 21 punktów).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda narciarstwa szaleje na wakeboardzie
- Generalnie pierwsza połowa w naszym wykonaniu była niezła. Graliśmy dobrze w ataku. Dzieliliśmy się piłką tak, jak chcieliśmy, co było znakiem zapytania po takiej przerwie - ocenił kapitan PGE Spójni Stargard, Tomasz Śnieg.
- W czwartej kwarcie przy minimalnej różnicy punktowej mieliśmy swoje rzuty żeby przejąć inicjatywę w tym spotkaniu. Nie trafiliśmy ich. W obronie popełnialiśmy błędy na switchu. Dawaliśmy zawodnikom z Bydgoszczy te rzeczy, które oni lubią grać. Sanders w prawo, Dambrauskas w lewo penetracje - podsumował rozgrywający ekipy z Pomorza Zachodniego.
PGE Spójnia pracuje nad wzmocnieniem składu. Już za kilka dni klub może ogłosić pozyskanie nowego zagranicznego koszykarza. - Przeglądamy cały czas rynek. Rozmawiamy, szukamy zawodnika - przyznał Jacek Winnicki.
Miejsce na wzmocnienie pojawiło się po tym, jak klub rozwiązał kontrakt z amerykańskim strzelcem. Zawodnikiem PGE Spójni nie jest już Wayne Blackshear. - Nie byliśmy zadowoleni z tego, jak on gra, a poza tym, jako zawodnik zachowywał się niezgodnie z kontraktem. Nie chcę tego więcej komentować. Po prostu doszliśmy do wniosku, że ten zawodnik nam nie pomoże i nie wyraża chęci żeby grać w naszym zespole na tyle, na ile my oczekiwaliśmy. Życzymy mu jak najlepiej. Niech rozwija swoją karierę w innym miejscu - skomentował szkoleniowiec PGE Spójni.
Stargardzianom rzeczywiście przydałby się jeszcze jeden strzelec, ale niedzielny mecz po raz kolejny w tym sezonie pokazał wielką dziurę pod koszem. W odróżnieniu jednak od poprzedniego sezonu kompletnie nie sprawdza się obniżenie składu. Mecz kończyła piątka z czterema obwodowymi koszykarzami oraz Mateuszem Kostrzewskim. To jednak nie daje żadnych przewag w ataku, bo większość z tej piątki ma problemy z rzucaniem za trzy punkty. W obronie natomiast jest duży kłopot, gdy rywale mają na parkiecie dwóch wysokich. Z drugiej jednak strony nawet, gdy PGE Spójnia grała ze swoimi centrami to w defensywie była bezradna.
Zobacz także: Reprezentacyjna forma koszykarza Legii Warszawa
Zastal bez przełamania w VTB