EBL. Enea Astoria nie wypuściła kolejnej szansy. Artur Gronek: to jest gra psychologiczna

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Astorii Bydgoszcz pod wodzą Artura Gronka
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna Astorii Bydgoszcz pod wodzą Artura Gronka

Koszykarze Enei Astorii Bydgoszcz odnieśli trzecie zwycięstwo w sezonie. W dwóch wcześniejszych meczach roztrwonili oni 20 i 23 punkty przewagi. Przeciwko PGE Spójni nie mogli się jednak rozluźnić, bo najwyższą zaliczkę uzyskali w ostatniej minucie.

Goście w ofensywnym meczu przejęli inicjatywę na początku trzeciej kwarty i od tego momentu nie oddali prowadzenia. Nie była to jednak wielka przewaga, bo dopiero w końcówce Enea Astoria prowadziła 94: 83, a ostatecznie zwyciężyła 95:86.

- Cieszę się, że zagraliśmy drugą połowę na dobrej skuteczności, jeżeli chodzi o grę spod kosza. Mieliśmy dużo penetracji, co pozwoliło nam stanąć 27 razy na linii rzutów wolnych. Myślę, że na tak trudnym terenie, jakim jest Stargard nie jest łatwo wygrać mecz, więc bardzo cieszy to zwycięstwo - ocenił trener Artur Gronek.

- Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. To było nam bardzo potrzebne, ponieważ w poprzednich meczach do pewnego momentu graliśmy swoją koszykówkę a w pewnym momencie się odprężaliśmy. W niedzielę przez 40 minut walczyliśmy tak, jak trener od nas oczekiwał - przypomniał podkoszowy Łukasz Frąckiewicz, który przeciwko PGE Spójni Stargard zdobył 15 punktów i miał dziewięć zbiórek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk

Czy Enea Astoria wyciągnęła wnioski ze wcześniejszych spotkań? Z Polskim Cukrem Toruń straciła 20, a z Treflem Sopot 23 punkty przewagi. W ten sposób wypuściła dwie duże szanse na zwycięstwa. Czy wysokie prowadzenie za bardzo rozluźnia koszykarzy z Bydgoszczy?

- Nie uważam żeby w tych poprzednich trzech meczach była jakaś demobilizacja. Koszykówka jest taka na każdym poziomie włączając Euroligę. Są górki i dołki. W tym meczu nie było dużej przewagi żadnego zespołu natomiast trzeba grać 40 minut i musimy pracować nad tym żeby utrzymać zimną głowę szczególnie, kiedy prowadzimy natomiast też nie spuszczać głowy na dół, kiedy przegrywamy, bo to jest gra psychologiczna - tłumaczył trener Enei Astorii.

Jego zespół cały czas pomimo zmian w terminarzu pozostawał w rytmie meczowym. Mierzył się jednak z przeciwnikiem, który wracał po trzech tygodniach i jego forma była zagadką. Jakiej PGE Spójni spodziewał się Artur Gronek?

- Spodziewałem się, że na pewno zawodnicy wyjdą głodni gry i będą grali na dużej skuteczności. Przykładem jest Ricky Tarrant, który do tej pory miał 23 proc. za trzy a zagrał naprawdę dobre spotkanie w każdym elemencie. Grali z dużą pewnością siebie. Dla obu zespołów to był ważny mecz. Sąsiadujemy obok siebie w tabeli. Staraliśmy się przygotować najlepiej, jak to było możliwe - powiedział trener, który dobrze reagował na boiskowe wydarzenia i odczytywał mocne oraz słabe strony przeciwnika.

Szkoleniowiec wspomniał o gorącym terenie w Stargardzie. To był jednak zupełnie inny mecz niż wcześniejsze rozgrywane w hali OSiR. Obiekt, na który przed pandemią przychodziło ponad 1400 kibiców był pusty. Jak w takich okolicznościach grało się koszykarzom? - Jesteśmy profesjonalistami. Musimy się skupiać na naszej robocie. Puszczany był doping kibiców z głośników. Myślę, że to fajny pomysł na urozmaicenie meczu - zauważył Łukasz Frąckiewicz.

Rzeczywiście przygotowana wcześniej ścieżka dźwiękowa puszczona z głośników robiła furorę. Pozytywne były reakcje w mediach społecznościowych, a komentujące ten mecz osoby dopytywały, czy na pewno w hali nie ukryli się gdzieś kibice. Nagrany doping był różnorodny i wspierał cały zespół PGE Spójni Stargard oraz poszczególnych koszykarzy na przykład przy rzutach wolnych. Co ważne nie było w nim żadnych elementów, które mogłyby zdeprymować rywali.

Zobacz także: PGE Spójnia Stargard szuka strzelca. W niedzielnym meczu zabrakło obrony
Reprezentacyjna forma koszykarza Legii Warszawa

Komentarze (0)