Dwoił się i troił. Najpierw żeby w ogóle pojawić się na meczach reprezentacji w Walencji. Potem już na parkiecie podczas starcia z Izraelem.
Rozegrał bardzo dobre zawody. Zaliczył 23 punkty, 4 zbiórki, 2 asysty i 2 przechwyty. Z nim na parkiecie Biało-Czerwoni byli +11.
- Przyjechałem pomóc drużynie. Zrobiłem wszystko co tylko mogłem, niestety to nie wystarczyło, żeby wygrać mecz. Mam nadzieję, że bilety na EuroBasket wywalczymy w następnym okienku - skomentował porażkę Mateusz Ponitka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
Kluczowy okazał się przespany moment w drugiej kwarcie. Od stanu 27:20 dla reprezentacji Polski rywale kolejne minuty wygrali aż 21:3. - Zagraliśmy bardzo słabo w pierwszej połowie. To był klucz całego spotkania. W mojej opinii druga kwarta była decydującym momentem - wyjaśnił.
Po zmianie stron Biało-Czerwoni szarpali, mieli dobre momenty i - co najważniejsze - odzyskali skuteczność na dystansie i na linii rzutów wolnych. Co prawda przegrywali już różnicą 12 "oczek", ale minutę przed końcem było tylko 72:73. Więcej jednak zrobić się nie udało.
- Druga połowa była całkiem solidna w naszym wykonaniu. Niestety, jak już wspomniałem, druga kwarta była decydująca. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny i ciężki mecz. Izrael w końcu dwa dni temu pokonał Hiszpanów. Było pewne, że to będzie spotkanie walki przez pełne 40 minut - zakończył Ponitka.
Polacy z bilansem 2 zwycięstw i 2 porażek są na 2. miejscu w tabeli grupy A. Niestety nadal nie mogą być pewni awansu na Eurobasket. Na ten trzeba zaczekać do kolejnego okienka - te zaplanowane jest na luty 2022 roku.
Zobacz także:
Oficjalny awans Polaków jeszcze nie teraz. Sprawdź tabelę grupy A