Aż trudno uwierzyć w to, że Anwil Włocławek, klub z jednym z najwyższych budżetów w PLK (może nawet najwyższym), po 13 rozegranych spotkaniach ma bilans ujemny 6-7! Trzykrotni mistrzowie Polski są jak na razie największym rozczarowaniem tego sezonu w Energa Basket Lidze.
Anwil przegrał też z Zastalem Enea BC walkę o Superpuchar Polski, nie awansował do fazy grupowej Basketball Champions League. Warto dodać, że dopiero pod koniec listopada włocławianom udało się wygrać... dwa mecze z rzędu! Najpierw pokonali HydroTruck, a później okazali się lepsi w starciu z Asseco Arką.
Tomasz Jankowski, ekspert stacji Polsat Sport, uważa, że ten ostatni mecz jest światełkiem w tunelu, takim drogowskazem, jak Anwil powinien grać w kolejnych spotkaniach. Czyli jak? Agresywnie, dynamicznie i pchać piłkę do szybkiego ataku. Nasz rozmówca zauważa, że włocławianie zdobyli 24 punkty z kontrataku. W tym aspekcie brylowali: McKenzie Moore i Ivan Almeida.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
Grają za wolno
- Ten ostatni mecz z Asseco Arką był światełkiem w tunelu. Włocławianie zdobyli ponad 20 punktów z kontrataku. To zmienia postać rzeczy, być może uda się ukryć te wcześniejsze niedociągnięcia. Na początku w ogóle nie widziałem takiego pomysłu, żeby zespół walczył o każdą piłkę i pchał ją do szybkiego ataku - przyznaje Jankowski (więcej w dużym wywiadzie --> TUTAJ).
Zbyt powolna gra to efekt źle skonstruowanego składu, w którym brakuje atletycznego i dynamicznego centra, który byłby prawdziwym dominatorem w strefie podkoszowej. Obecny obraz Anwilu przypomina nieco sytuację sprzed roku, gdy w składzie był Serb Milan Milovanović, który co prawda bardzo się starał, ale był mocno ograniczony w kilku aspektach. Dopiero przyjście Shawna Jonesa zmieniło oblicze zespołu. Kibicom marzy się jego ponowne zakontraktowanie, ale na ten moment szanse na transfer są minimalne, choć w klubie dostrzegają "podkoszowy problem".
- Układ podkoszowy jest dla mnie niezrozumiały, zbudowany w starym stylu. Taki styl był modny w latach 80' czy 90', ale nie teraz. Trzeba mieć w składzie zawodnika, który jest w stanie blokować rzuty rywali, takiego dominatora w strefie podkoszowej - komentuje Jankowski.
Nie jest tajemnicą, że rywale Anwilu za wszelką cenę chcą zmusić włocławian do gry w ataku pozycyjnym (5x5), w którym podopieczni Marcina Woźniaka męczą się, mają sporo problemów. Poniekąd jest to związane z faktem, że schematy ofensywne zaburza McKenzie Moore, od którego rywale z premedytacją odsuwają się na obwodzie. Co prawda ostatnio trafił trzy "trójki" z Asseco, ale jak będzie w kolejnych meczach, tego nikt nie wie.
W ataku pozycyjnym są dość wolni, nie są aż tak agresywni. Gdy Almeida i Moore mają piłkę w rękach, to wśród innych zawodników brakuje ruchu, są łatwi do odczytania - uważa Bartłomiej Wołoszyn, koszykarz Asseco Arki.
Polacy są problemem?
Trener Śląska Wrocław, Oliver Vidin, podkreśla z kolei, że problemem Anwilu jest fakt, że Polacy nie odgrywają tam ważnych ról w zespole. Pod nieobecność kontuzjowanego Przemysława Zamojskiego (ma wrócić w czwartek), krajowi gracze pełnią role raczej drugoplanowe, a żaden z nich nie notuje średnio powyżej pięciu punktów na mecz! Krzysztof Sulima (4,5 pkt), Adrian Bogucki (3,8), Andrzej Pluta (3,5) i Artur Mielczarek (2,9) Wszystko leży w rękach graczy zagranicznych: Moore'a, Almeidy i niedawno pozyskanego Rotnei Clarke'a.
- Anwil ma duży potencjał w ataku, głównie w postaciach Almeidy, McKenziego Moore’a i Clarke'a. Moim zdaniem problem włocławian leży w tym, że polscy zawodnicy nie odgrywają znaczących ról w zespole. Jeśli uda nam się zatrzymać zagraniczne gwiazdy, powinniśmy osiągnąć satysfakcjonujący rezultat. Czeka nas jednak trudny mecz, w którym będziemy musieli zagrać najlepszą koszykówkę, by odnieść zwycięstwo - mówi Vidin w rozmowie z serwisem "wks-slask.eu".
Milicić bierze w obronę
W nieco innym tonie wypowiada się z kolei Igor Milicić. Były trener Anwilu Włocławek mocno trzyma kciuki za Marcina Woźniaka, który pełnił rolę asystenta w jego sztabie. Chorwat wierzy, że włocławianie pod wodzą Woźniaka wrócą na dobre tory. Milicić, podobnie jak Jankowski, jest zdania, że mecz z Asseco Arką jest światełkiem w tunelu.
- Włocławianie wychodzą z dołka. Czas pracuje na ich korzyść. Widać, że trener Woźniak powoli wprowadza swoją myśl taktyczną. Idzie to w dobrym kierunku. Zawodnicy powoli zaczynają rozumieć system, który został wprowadzony w trakcie rozgrywek. Jestem przekonany, że sztab szkoleniowy poradzi sobie z tym zadaniem i Anwil zacznie grać na miarę oczekiwań - powiedział Milicić po meczu z Arką w serwisie "Emocje.TV".
- Robimy wszystko, żeby gra zespołu szła do przodu. Poprawiliśmy nieco defensywę, choć nadal są pewne kwestie do poprawy. Potrzebny jest nam czas, ale i cierpliwość - uważa Woźniak, który w trakcie meczów często stosuje system alternatywnej defensywy, preferowany wcześniej przez Igora Milicicia. Zawodnicy potrzebują jednak czasu, by w pełni zrozumieć ten system, który jest nieco skomplikowany. Sęk w tym, że trener Woźniak ostatnie dni spędził na zgrupowaniu kadry. Jego miejsce zajął asystent Grzegorz Kożan. - On jednak doskonale wie, co i kiedy ma robić. To doświadczony asystent, któremu ufam w 100 procentach - przekonywał Woźniak.
We Włocławku wszyscy zadają sobie pytanie, że trzy zwycięstwa w ostatnich czterech meczach jest zapowiedzią czegoś nowego, lepszego. Czy w końcu zespół wróci na właściwe tory? Odpowiedź już w czwartek podczas "Świętej Wojny" ze Śląskiem Wrocław (20:00, transmisja: Emocje.TV).
Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Aleksander Dziewa: Wzoruję się na Kuligu. Studia planem "B" na życie [WYWIAD]
Jak "Król Almeida" wracał do Polski. "Anwil to dla mnie coś więcej"